W Dexter: New Blood dostaliśmy w końcu godne zakończenie historii tytułowego seryjnego mordercy. Oceniam.
Finałowy odcinek
Dexter: New Blood z pewnością podzieli widzów. Może nie w takim stopniu jak zakończenie 8. sezonu, ale na pewno pojawią się skrajne opinie. Uważam, że jest to naprawdę dobre zwieńczenie losów ulubionego seryjnego mordercy Ameryki. Kolejne ucieczki byłyby bardzo nużące - stanowiłyby pewnego rodzaju oszustwo. Zakończenie, w którym Harrison zabija Dextera, miało ogromny ładunek emocjonalny. Trzymało w napięciu i stanowiło doskonałe zadośćuczynienie za nie najlepszy "pierwszy" finał. Ostatnim odcinkiem produkcja w pełni wykorzystała swoją drugą szansę. Finałowa scena, w której dochodzi do konfrontacji Harrisona i Dextera była bardzo dobra pod względem dialogowym, a
Michael C. Hall i
Jack Alcott dali radę unieść wysoką stawkę dramaturgiczną.
Po raz pierwszy tak naprawdę Dexter został ukazany jako typowy czarny charakter, a nie antybohater - i to wyszło na dobre dla całej opowieści. Złapałem się na tym, że w pewnym momencie ciężko było mi kibicować Morganowi, raczej bardziej opowiadałem się po drugiej stronie barykady. To był bardzo odważny zabieg ze strony twórców i muszę przyznać, że im to wyszło. Doskonale przeanalizowano postawę Dextera. Okazało się, że tak naprawdę nigdy nie myślał o tym, że zabijając drani, ratował ich potencjalne ofiary. Raczej po prostu wykonywał zalecenia kodeksu, nie widząc w tym głębszego sensu. Świetna była scena, gdy przed oczyma zabójcy pojawiają się ludzie, którzy przez niego zginęli. Ta krótka zbitka montażowa pokazała rozterki głównego bohatera lepiej niż długi dialog. Sam odcinek stanowił również bardzo zgrabne koło dla historii Dextera. Morgan stał się pierwszą śmiertelną ofiarą Harrisona, który według kodeksu ma zabijać zbrodniarzy, co właśnie zrobił na ekranie, powstrzymując seryjnego mordercę. Przez to finał zyskał wręcz symboliczne znaczenie. Dextera rozliczył się ze swoich grzechów.
Chociaż nie ukrywam, że kompletnie nie mogłem przekonać się do wątku Angeli. Niby została ukazana jako nieustępliwa policjantka i doskonała śledcza, która jako jedyna może zamknąć Dextera. Jednak patrząc na jej dokonania w epizodzie, to tak naprawdę wszystkie dowody i tropy trafiły jej się przez niezwykły fart - np. tytanowa śruba przypadkiem znaleziona w zgliszczach domu Morgana czy miejsce, gdzie Kurt przetrzymywał zwłoki. Trudno uwierzyć w to, że policjantka tak łatwo i szybko rozgryzła, że Dexter to Rzeźnik z Zatoki. Gdy na to spojrzeć z dystansu, w pewnym momencie Angela wydaje się niepotrzebna w odcinku, bo w jej miejsce można spokojnie wstawić każdą inną postać policjanta z Iron Lake i wynik byłby podobny. Bohaterkę odróżniał od reszty jedynie emocjonalny stosunek do całej sprawy i relacja z seryjnym mordercą.
Dobrym pomysłem twórców był kolejny gościnny występ Batisty w sezonie. Chociaż nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć jego spotkanie z Dexterem po latach. Twórcy mogli to zapewnić widzom, bo w takiej sekwencji byłby spory potencjał. A tak pozostało po prostu ciekawe cameo bohatera poprzednich odsłon. Jednak widać było w finale, że twórcy starają się zostawić pewną furtkę na kontynuację. I muszę przyznać, że byłaby to interesująca opcja. Harrison w finale udowodnił, że może na swoich barkach trzymać produkcję. W odcinku pięknie również pokazano kontrast między chłopakiem a jego ojcem - młody Morgan uważa się raczej za mściciela, człowieka, który traktuje kodeks jako możliwość ratowania ludzi. Twórcy stworzyli ciekawe podwaliny w odcinku pod potencjalną produkcję o Harrisonie. Dexter mógłby być głosem sumienia młodego zabójcy, na zasadzie Debry i Harry'ego. Finał pokazał, że syn Morgana był najlepiej napisaną postacią. Miał zrozumiałe rozterki, ugruntowany kodeks moralny i świeżą energię.
Finał serialu
Dexter: New Blood był godnym zwieńczeniem historii tytułowego zabójcy. Polecam obejrzeć!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h