W nowych odcinkach serialu Dexter: New Blood naprawdę świetnie prezentuje się wątek Harrisona. Pisałem we wcześniejszej recenzji, że może on być najciekawszą postacią w produkcji i omawiane epizody pokazują, że tak jest. Miejscami nawet łapałem się na tym, że był on bardziej interesującym bohaterem niż nasz tytułowy, seryjny morderca. Jego wątek był bardzo dobry na kilku płaszczyznach. Przede wszystkim twórcy świetnie przedstawili Mrocznego Pasażera, który drzemie w młodym Morganie. Cały czas było czuć mrok bijący od niego. Scenarzyści świetnie zagłębili się w psychikę bohatera, by powoli odkrywać wszelkie elementy, które budują jego podobieństwo do Dextera. Dodajmy jeszcze, że syn naszego głównego bohatera używa brzytwy, podobne jak Trinity Killer, morderca jego matki - to buduje naprawdę interesujący pomost między najlepszą serią w historii produkcji a obecną odsłoną. Ponadto naprawdę ciekawie zapowiada się relacja Harrisona i Audrey. Twórcy nie robią z niej na siłę romantycznej więzi, raczej subtelnie prowadzą duet przez historię, dając postaciom pole do swobody i rozwoju - tak aby Harrison i Audrey mogli pokazać się z jak najlepszej strony i wzajemnie uzupełniać.

Wątek Harrisona nieco przyćmił głównego bohatera, co nie znaczy, że Dexter prezentował się słabo w nowych odcinkach. Michael C. Hall potrafi pokazać inną stronę swojej postaci. Dexter w jego wykonaniu po raz kolejny ma kłopoty, które sprowadził na siebie niekontrolowaną agresją, brakiem planu i długim czasem pozostawania "poza zawodem". Jednak to wszystko działa na korzyść postaci - i dokładnie pokazują to nowe odcinki. Czułem się tak,  jakbym oglądał początki Dextera jako seryjnego mordercy. Dlatego naprawdę dobrze wypada wątek Morgana, który na nowo uczy się mordowania i zacierania śladów, a przy okazji prowadzi własne śledztwo w sprawie Harrisona, w którym wykorzystuje nabyte w policji umiejętności. 

fot. Showtime

Świetnie w nowych odcinkach sprawdza się Debra jako głos sumienia głównego bohatera. Jennifer Carpenter wprowadza do swojej roli dużą ilość czarnego humoru, ale również policyjnego zmysłu, który fani pamiętają z poprzednich serii. Doskonała jest scena, w której rozmawia z Dexterem na temat pozbycia się zwłok Matta, co postanawia nawet zilustrować swojemu bratu. Twórcy dobrze wymyślili też sekwencję z tym, jak Debra przedstawia Morganowi sposób myślenia Kurta, który mógłby go doprowadzić do odkrycia, że to Dexter zamordował Matta. Deb nie straciła nic ze swojej zadziorności i energii, a Carpenter świetnie czuje się po latach w swojej kreacji, mimo że otrzymuje mniej czasu na ekranie.

Nie do końca przekonuje mnie postać Kurta, czyli głównego antagonisty produkcji. Już praktycznie wiadomo, że jest seryjnym mordercą, który porywa i zabija młode dziewczyny. Sam jego wątek zapowiada się naprawdę ciekawie, ponieważ bardzo przypomina mi Trinity Killera, na co dzień kochającego ojca i dumę społeczności, a nocami maniakalnego zabójcę z zaburzeniami psychicznymi. Problem w tym, że póki co twórcy nie dają postaci rozwinąć skrzydeł - Clancy Brown, który wciela się w Kurta, nie dostał żadnej sceny, aby pokazać mrok drzemiący w antagoniście. A warto zaznaczyć, że mamy już praktycznie połowę sezonu!  Zwykle kolejne odsłony Dextera były budowane na starciach tytułowego bohatera z głównymi złoczyńcami, jednak jak na razie kompletnie nie widać tego na horyzoncie, jeśli chodzi o nowy sezon. 

Nowe odcinki Dexter: New Blood pokazują świetny wątek Harrisona, bardzo dobre kreacje aktorskie Carpenter i Halla oraz interesującą, wielowątkową historię kryminalną. Jednak cały czas główny czarny charakter nie może pokazać, na co go stać. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni. Mimo wszystko są to naprawdę bardzo dobre epizody. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj