Piąty odcinek Długiej nocy pełen jest zaskoczeń. Poznajemy Naza od zupełnie innej strony niż dotychczas, a poza murami więziennymi na światło dzienne wychodzą nowe okoliczności feralnego wieczoru. Z kolei prokuratura i adwokaci czynią skrupulatne przygotowania do nadchodzącej wojny sądowej.
Zupełnie jakby mało było mu w życiu niepowodzeń, John Stone po raz kolejny zostaje wyśmiany i upokorzony, tym razem przez grupę nastolatków, którym opowiadał o swojej pracy. Dodając do listy zmartwień tymczasową impotencję i niepolepszającą się egzemę, sprawa Naza wydaje się być jego jedynym światełkiem w tunelu i szansą na odmienienie losu. Na szczęście udaje mu się wrócić do roli jego adwokata – pomaga młodej, ale utalentowanej Chandrze, po tym jak poprzednia pani prawnik zrezygnowała z powodu nieporozumień z Nazem. Na pierwszy plan jednak wybija się przede wszystkim samotność Johna. Mieszka sam, jego jedynym kompanem staje się rudy kot uratowany od nieuchronnej śmierci w schronisku dla zwierząt, a i jego obecność, z powodu uczulenia, przyprawia mu więcej kłopotów niż radości. Jakiejś namiastki kontaktu z płcią przeciwną szuka jedynie u prostytutki, a wspomniana wcześniej wizyta w szkole odniosła odwrotny skutek od oczekiwanego. Jednak sposób jego pracy, szukania dowodów i prowadzenia dochodzenia jest fascynujący i zdradza nie tyle jego ogromną wiedzę prawniczą, co doświadczenie w rozumieniu funkcjonowania środowiska przestępczego. Choć z Chandrą tworzą dosyć niespotykaną parę prawników, posiadających różne metody i morale, to jednak dzięki temu nadchodząca rozprawa zapowiada się bardzo ciekawie.
Po drugiej stronie barykady także praca wre. Pani prokurator prowadząca sprawę jest przekonana (nie bez powodu) o winie Naza i niepodważalności zgromadzonych dowodów. W razie wątpliwości, sama dopowiada brakujące elementy, aby pasowały do wydarzeń, które według niej miały miejsce. Jest groźnym przeciwnikiem, a pozycja prokuratora okręgowego pozwala jej na podporządkowanie sobie osób, których zeznania będą kluczowe podczas rozprawy. Wciąż jednak mam nadzieję, że komisarz Box pójdzie za głosem instynktu i zdoła odkryć kto tak naprawdę zabił Andreę.
No url
Największą niespodzianką odcinka był jednak sam Naz, który uprzednio zgodził się poszukać pomocy u Freddy’ego. Dostał osobna celę, zgolił włosy i… przemienił się w zupełnie innego człowieka. Mając szansę zemścić się na więźniu, który oblał go kwasem, pobił go do nieprzytomności. Ponadto innych prowokuje jakby specjalnie, wiedząc, że jest bezpieczny pod protekcją Freddy’ego. Choć ceną jest szmuglowanie towarów w żołądku, co wydaje się niezbyt przyjemne, Naz odnajduje się w nowej rzeczywistości lepiej niż można było początkowo przypuszczać. Nie przypomina już przestraszonego i nieśmiałego chłopaka z początku sezonu. Czy to wina światka więziennego, gdzie można wybierać jedynie między byciem twardym bądź martwym, czy też prawdziwa natura głównego bohatera ujawniła się i przejęła kontrolę? Na koniec etykietka „dobrego chłopca” zostaje zniszczona do końca, gdy dowiadujemy się, że brał on tamtej nocy narkotyki – oprócz tych, które dostał od Andrei.
To chyba dotychczas najlepszy odcinek miniserialu. Przywiązywanie wagi do poszczególnych procedur było jak zwykle wyśmienite, ale to zaskakujące zwroty akcji i przemiana głównego bohatera okazały się najbardziej satysfakcjonujące. W świetle nowych okoliczności nasuwa się również pytanie czy Naz może jednak był zdolny do morderstwa? Bo trzeba przyznać, że tak to coraz bardziej wygląda.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h