Rozprawa trwa nadal, kolejne dowody zostają przedstawione, a przez to niezłomna wiara w niewinność Naza zostaje mocno zachwiana. Jego matka, zobaczywszy zdjęcia skatowanej Andrei, wychodzi z sali sądowej i już nie wraca. Zadając Chandrze pytanie „Czy wychowałam potwora?”, zdradza swoje wątpliwości, ale i przerażenie tym, do czego zdolny mógłby być jej syn. Tym gorzej, że sami nie możemy jednoznacznie stwierdzić, iż chłopak jest zupełnie niewinny, widząc jego postępowanie w poprzednich odcinkach. Zresztą dla rodziny Khanów (a także i wielu innych muzułmanów zamieszkujących Nowy Jork) proces już stał się utrapieniem, bez względu na jego zakończenie. Muzułmańscy taksówkarze stają się ofiarami pobić, w podmiejskich dzielnicach pojawiają się obraźliwe napisy na murach, a dom rodziny Naza jest celem ataków wandali. Cała sprawa wymknęła się spod kontroli i wygląda na to, że społeczeństwo już podjęło decyzję, kto winny jest morderstwa dziewczyny, oraz używa tego do usprawiedliwienia swoich rasistowskich napaści. Nawet jeśli Naz zostanie uniewinniony i wyjdzie z więzienia, może minąć jeszcze dużo czasu, zanim ludzie zapomną o całej sprawie. Inną bardzo ciekawą postacią tego odcinka jest ponownie komisarz Box, który zresztą od samego początku wydaje się osobą najtrudniejszą do odczytania i rozgryzienia. Z jednej strony działa na korzyść prokuratora okręgowego i stara się dowieść winy Naza, nawet kosztem naginania przepisów. Sam przecież zauważa podobieństwa między morderstwem Andrei a innym, do którego otrzymał właśnie zgłoszenie. Sugerowałoby to działanie seryjnego mordercy, który nadal jest na wolności, jednak Box ignoruje swoje spostrzeżenia i wypełniając raport z miejsca zbrodni, zaznacza opcję „zwyczajna śmierć”. Z drugiej strony komisarza wyraźnie nadal męczą wątpliwości co do winy Naza; nie jest mściwym człowiekiem, a raczej zmęczonym długoletnią służbą i chce po prostu dotrwać do emerytury bez ciągnących się za nim problemów. Co prawda, zeznając przed sądem, wydaje się wrogo nastawiony do adwokatów Naza, ale liczę na to, że jeszcze zmieni swoją postawę. No url Prywatne śledztwo Stone’a przynosi za to pierwsze wyraźne efekty, lecz nie tylko pozytywne. Informacje o wcześniejszej agresji ojczyma Andrei względem byłej żony oraz ogromne zadłużenia stawiają go na pierwszym miejscu wśród podejrzanych. Nieostrożność Stone’a sprawia jednak, że mężczyzna o wszystkim się dowiaduje i nie waha się otwarcie grozić adwokatowi, aby ten przestał węszyć. Bez wątpienia jest on niebezpiecznym człowiekiem, który byłby zdolny zabić bezbronną dziewczynę, aby zgarnąć jej majątek. Tym razem wątek więzienny Naza nie pokazał nam zbyt wiele. Chłopak na stałe dał się wciągnąć rutynie i wygląda na to, że niewiele może go jeszcze zaskoczyć. Śmierć Peteya nie robi na nim większego wrażenia, a niedługo później nie waha się on pomóc w morderstwie innego współwięźnia w odwecie. Przemyt narkotyków również jest na porządku dziennym, jak i ich zażywanie. Zaskakuje jednak spotkanie Naza z Chandrą, które kończy się ich pocałunkiem. Wydaje się to być bardzo złym pomysłem zważywszy na to, że kobieta jest jego adwokatem i ich relacja powinna być czysto zawodowa. Siódmy odcinek The Night Of dostarczył wielu emocji, jednocześnie nie zdradzając możliwego zakończenia całej historii. Sprawa nadal może potoczyć się w różnych kierunkach, a prawda niekoniecznie ujrzy światło dzienne. Na największą pochwałę w tym odcinku zasługują na pewno sceny przesłuchań, a przede wszystkim rozmowa pani prokurator z doktorem Katzem. Ich potyczka była fenomenalna, żartobliwa, ale jednocześnie profesjonalna i nareszcie dająca jakąkolwiek nadzieję na udowodnienie niewinności Naza. Obyśmy za tydzień mogli zobaczyć więcej takich pojedynków sądowych - i niech zakończenie nas zaskoczy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj