Penny Dreadful” na moment przeniósł się z niebezpiecznego Londynu na jeszcze bardziej przerażające pustkowia i zaserwował widzom trzymający w napięciu odcinek w całości poświęcony Vanessie Ives. I choć główna akcja sezonu nie posuwa się do przodu, twórcy zadbali o to, żeby widz poznał motywy postaci i początki. „The Nightcomers” to bowiem jedna wielka retrospekcja, która przybliża nam kolejny etap w życiu Vanessy oraz daje lepsze spojrzenie na problem wiedźm. „Penny Dreadful” już w poprzednim sezonie zastosował podobny zabieg, pokazując początek historii Miny i był to świetny odcinek, więc twórcy postanowili to powtórzyć, a efekt jest równie dobry co poprzednio. Vanessa przeszła długą drogę, by stać się osobą, jaką oglądać możemy w większości odcinków „Penny Dreadful”. Część tej wędrówki twórcy postanowili przed widzem odsłonić. Panna Ives, by zrozumieć kim lub czym jest, udaje się do Joan Clayton, mieszkającej na pustkowiu czarownicy, która stara się nauczyć dziewczynę wszystkiego, co wie, by obronić ją przed nadciągającym niebezpieczeństwem. W ślad za Vanessą bowiem podążają trzy wiedźmy. Dziewczyna uczy się więc pilnie i pomaga kobiecie w jej codziennych obowiązkach. Obserwowanie rodzącej się relacji uczeń-mistrz oraz ewolucji samej Vanessy sprawia, że widz czuje więź z postacią, jeszcze bardziej współczuje Ives i trzyma za nią kciuki. Znamy już jej motywacje, wiemy co nią kieruje i rozumiemy, co stoi za tym, że do tej pory postępowała w konkretny sposób. Niemal filozoficzne dysputy z Joan dotyczące Boga, Lucyfera czy prostego życia pokazują, jak bardzo pobyt u wiedźmy wpłynął na charakter Vanessy. Liczę, że w dalszych odcinkach, dziejących się już we właściwych dla serialu czasach, twórcy jeszcze bardziej wykorzystają przedstawioną w „The Nightcomers” wiedzę. [video-browser playlist="701254" suggest=""] Retrospekcja ta rozwija również wątek wiedźm. Widzowie poznają ich historię oraz ich zmianę w Przybyszów Nocy. Twórcy pokazują ich bezwzględność oraz spryt, zwłaszcza w wykonaniu Madame Kali, która nie cofnie się przed niczym, by dostarczyć Vanessę swojemu panu. Dostrzec można jednak pewną niekonsekwencję w kreowaniu świata. Z jednej bowiem strony, czarownice ściągają swą ofiarę od dawna (wielokrotnie zaznaczono, że nie poddadzą się dopóki jej nie dopadną), jednak w poprzednim sezonie nie odegrały żadnej istotnej roli, jakby czekając na swoją kolej. Wydaje się to nielogiczne, zwłaszcza, że Vanessa była wówczas bardzo podatna na wszelkie ataki. „Penny Dreadful” nie wydaje się więc utrzymywać w tym względzie spójności, co sprawia, że ciężej „wsiąknąć” w opowiadaną historię. Zgrzyt ten jest bowiem zbyt wyczuwalny. Czytaj także: Matt Damon w SF Ridleya Scotta. Pierwsze zdjęcia z filmu „Marsjanin” „The Nightcomers” nadrabia na szczęście ciężkim klimatem, który wręcz wylewa się z ekranu i budzi niepokój. I choć akcja w Londynie zostaje całkowicie zatrzymana, ten przerywnik jedynie wzmaga apetyt na poznanie dalszych losów bohaterów. „Penny Dreadful” bowiem wie, że czasem trzeba się trochę cofnąć, by móc pójść dalej, a retrospekcje wychodzą twórcom znakomicie, co udowodnili w poprzednim sezonie, by teraz jedynie to potwierdzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj