Dom Ninja to dość specyficzny serial Netflixa, w którym możemy zobaczyć kultowych zabójców w świeżej i nietypowej odsłonie.
Dom ninja sprawia dość specyficzne wrażenie. To serial produkcji japońskiej, który jest bardzo... niejapoński. Wydaje się to zasługą Dave'a Boyle'a, Amerykanina o dużej wiedzy na temat Kraju Kwitnącej Wiśni, który pełni funkcję showrunnera, scenarzysty i współreżysera całego sezonu (razem z gwiazdą tej produkcji, Kento Kaku). Dzięki temu serial nie ma tych elementów, przez które różne japońskie produkcje nie są w stanie trafić do globalnego widza. Bliżej mu do hitu
Alice in Borderland. A nawet poszedł krok dalej: zaprezentował uniwersalną historię, którą zrozumie odbiorca z Japonii, USA czy Europy. Udało się stworzyć ciekawy klimat i wprowadzić niekonwencjonalne rozwiązania.
Dom ninja to serial intrygujący.
Jak mogą działać współcześni ninja? Pomysł zaprezentowany w serialu to na pewno coś nowego. Twórcy robią z nich doświadczonych szpiegów, których umiejętności wykraczają poza eliminowanie celów. Ninja to nie są zwykli zabójcy na zlecenie. Bliżej im do Jamesa Bonda, który ma różne sposoby na infiltrację czy wyciąganie informacji. A ich przeciwnicy to terroryści. Przy tym wszyscy starają się dociec, kim jest ninja albo shinobi. Twórcy budują mitologię, zasady, rywalizację pomiędzy klanami Fumą i Hattori oraz formę szkoleń. Specjalnie nawet przekreślono niektóre elementy, które są bardziej popkulturowe niż rzeczywiste. To całkiem solidna próba nadania im realizmu i potrzebnej wiarygodności, bo wiele filmowych historii o ninja szło w skrajność. Do tego po całym sezonie czuć, że pomysłów jest więcej, a ten świat skrywa jeszcze kilka tajemnic, które mogą ciekawie rozbudować mitologię i znaczenie shinobi.
Najlepsze jednak jest to, że kwestia ninja to tylko otoczka i pretekst do ukazania historii rodziny. Bardzo dysfunkcyjnej rodziny, która nie potrafi się dogadać przez zasady shinobi. Poznajemy ich, gdy są na emeryturze. Widzimy, jak duszą się codziennością. Jest taka wesoła scena, w której ojciec powtarza kilkakrotnie: "Jesteśmy normalną rodziną", na co babcia zaczyna się śmiać. Przez cały sezon ich dysfunkcyjność, problemy, brak komunikacji i ciągłe oddalanie się od siebie są doskonale podkreślane – dają do myślenia i ukazują kolejne warstwy bohaterów. Dzięki temu zyskujemy uniwersalny wątek, który wykracza poza kwestie ninja i ich pracy.
Tak naprawdę prawie każda postać jest dobrze zagrana, przemyślana i interesująca. Babcia to najjaśniejszy punkt – jest zabawna i charyzmatyczna. A kiedy trzeba, pokazuje, że pomimo wieku może zaskoczyć w akcji. Problem stanowi młody Haru (Kento Kaku), który żyje z traumą. Nieustannie obwinia się za to, że przyczynił się do śmierci brata. Niestety to postać niezwykle irytująca. Przez większość sezonu ma smutną minę i ciągle mówi to samo, co nie wnosi kompletnie nic do opowieści. Najgorsze, że jak robi się poważnie, Haru staje się zwyczajnie głupi, a jego decyzje zawodowe pozostawiają wiele do życzenia. Szkoda, bo niechęć do zabijania to motyw dość interesujący, który zostaje zmarnowany. Przykryto go pozbawionym emocji smutkiem.
Mały problem
Domu ninja to główna intryga związana z shinobi. Konflikt z klanem Fuma jest diabelnie przewidywalny, niczym nie zaskakuje. To można potraktować jako wadę, bo jednak serial opowiadający o dysfunkcyjnej rodzinie mógł pozwolić sobie na głębsze i lepsze przemyślenie wątku. A w końcowych scenach finału wszystko idzie już w oczywistości, które może i kreują ciekawy konflikt na 2. sezon, ale można było podejść do tego lepiej. Jednak poza głupotkami związanymi z Haru jest dobrze. Twórcy poświęcają czas na akcję, rozwikłanie tajemnic i pogłębienie motywacji klanu Fuma.
Jeśli chodzi o walki,
Dom ninja prezentuje solidny poziom. Trup ściele się gęsto. Twórca wie, że walki powinny być narzędziem wykorzystywanym do opowiadania historii. Praca kamery jest niezła, a choreografie pomysłowe – szczególnie te w pojedynkach jeden na jeden, w których wyraźnie podkreślone są umiejętności bohaterów i niekonwencjonalne pomysły. Byłoby lepiej, gdyby po prostu było tego troszkę więcej. Poza tym kwestia shinobi ułatwia temat: pod maską bez problemu można ukryć dublera. Tutaj jedyna pochwała należy się wspomnianemu już Kento Kaku, który walczy bez maski. Jego umiejętności zostały dobrze wyeksponowane, a on sam prawidłowo wykonał swoją pracę.
Dom ninja to niezły, nietypowy i nieco zaskakujący serial, który ma drobne wady. Jednak ogląda się go niespodziewanie dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h