W odcinku tym cieszyć może oderwanie od codzienności kolei i skupienie się na wyprawie Cullena oraz Elama na tereny Indian. Bohannon potrzebuje drewna, więc chce handlować z czerwonoskórymi. Wykorzystuje do tego starego, pokręconego trapera. Fabularnie twórcy skupiają się na następstwach rzezi z poprzednich odcinków. Dzięki temu każde następujące wydarzenie jest oczekiwane, ale bynajmniej nie ma tu nutki przewidywalności. Indianie bawią się przybyszami, poddając ich testowi poprzez uczestnictwo w bardzo brutalnej grze. Na szczęście uniknięto tutaj nudnych stereotypów w ukazywaniu rdzennych mieszkańców Ameryki, ale pokazane postacie i ich decyzje nie do końca mnie przekonują. Indianom nie przypisuje się światłych decyzji i błyskotliwych przemyśleń taktycznych, ale pokazywanie ich jako bezmyślnych barbarzyńców (bo raczej sam wątek gry to sugeruje) oddziera ich z pewnej dozy szacunku. Udaje się pozbyć schematów, ale i tak twórcy brną w powierzchowne prezentowanie nam takich postaci.
Forma ukazania Indian nie przypada mi do gustu, choć samej historii nie można odmówić humoru w wielkim finale z kobietą z brodą. Wydaje się, że te perypetie bohaterów są jedynie pretekstem do ukazywania rozwoju ich osobowości, a przede wszystkim - relacji. Pod względem charakteru widzimy, że coś rusza się w sercu Cullena. Da się odczuć symboliczne nawiązania do Chrystusa na krzyżu, gdy razem z Elamem znajdują się na stosie. Religijność Bohannona zmienia go jako człowieka - waha się przy zabijaniu, ale jednocześnie nie jest pewny istnienia Boga. Ciekaw jestem, czy w tym wszystkim znajdzie się miejsce na romans Cullena z panią z kościoła. Najważniejsze jednak jest pogłębienie jego relacji z Elamem. Wzajemnie zaufanie zwiększa się na równi z szacunkiem. Pierwszy raz widzimy, jak Cullen go przeprasza, przyznając się do błędu. Wprawdzie popełniał je nie raz, ale wydaje się, że duma nie pozwalała mu się do nich przyznawać. Ta scena bezapelacyjnie będzie ważna dla dalszych wspólnych poczynań obu panów.
[video-browser playlist="635429" suggest=""]
W Hell on Wheels pojawia się Durant, który chce zdyskredytować Bohannona. Problem w tym, że na razie tworzy podbudowę pod coś większego, ale to zbyt mało, by być usatysfakcjonowanym. W tym wszystkim najważniejsze jest zdradzenie dziennikarce przeszłości Bohannona. Póki co nic się z tym nie dzieje, ale możemy być pewni, że reporterka będzie przyczyną problemów. Nie podoba mi się w niej tak naprawdę tylko jedna rzecz: zbyt łatwo wierzy Durantowi w próbę oczernienia Cullena.
Na razie niczego nie wnosi wątek Toole'a i dziecka Fergusona. Stopniowo się rozwija, wprowadzając w zamęt kobiety Elama, więc obawiam się, że dostaniemy dość przeciętnej jakości historię służącą bardziej za obyczajowy zapychacz niepasujący do klimatu Hell on Wheels. Sugeruje nam to zwłaszcza cliffhanger z porwaniem dziecka.
"The Game" to dobry, ważny dla rozwijania bohaterów odcinek, który dostarcza niemało wrażeń, ale nie jest pozbawiony pewnych zgrzytów. Na szczęście twórcy wszystkie negatywne wrażenie zacierają budując wyśmienitą atmosferę.