Książka Bernardine Evaristo opowiada o tematach tabu, kobiecości, podziałach, dyskryminacji społecznej i systemowej oraz dojrzewaniu. W tym procesie każda z bohaterek dzieli się tym, w jaki sposób została „wyróżniona” - ze względu na klasę, rasę, seksualność bądź też inny wymiar.  Każdy z rozdziałów jest zatytułowany imionami kobiet. Wszystkie  historie dotyczące czarnoskórych Brytyjek, pokazują, jak różnią się ich doświadczenia, nawet jeśli łączy je ten sam kolor skóry. Zestawienie czasowe ukazujące problemy na przestrzeni wieków jest genialnym krokiem, który tylko utwierdza w przekonaniu, że rasizm nie zna dnia ani godziny i momentami bywa  bezpodstawny i brutalny. Styl pisania autorki sprawił, że czułam się, jakbym była w jednym pomieszczeniu wraz z bohaterkami. Siła przekazu i emocje, które zostały przelane na papier uwydatniały dynamikę codziennych przeżyć. Swobodny przepływ i bardzo zwarta forma pozwalały mi na chwilę refleksji. Takim sposobem mogłam poczuć trudną do zinterpretowania więź – jakbym znała się z bohaterkami od lat. Autorka nie stosuje wielkich liter na początku zdania. Ilość znaków interpunkcyjnych, w tym kropek jest wręcz znikoma. To jednak nie ujmuje walorom językowych. Książka jest napisana prostym, zwięzłym językiem. Można by pokusić się o dość oczywistą interpretację. W świecie, w którym na co dzień wymaga się podporządkowania do norm i zasad, w świecie pełnym podziałów – pisarka narzuca specyficzny rytm powieści. To my, jako odkrywcy historii i ludzkich doświadczeń, musimy dokładnie zrozumieć konkretne wartości. To otwarta księga, która poniekąd nadal się pisze, to możliwość własnej analizy i kontrola właściwego przekazu. Liczy się wnętrze, a nie wygląd zewnętrzny. Okładka powieści jest miękka i swoim wachlarzem barw rzuca się w oczy. Nie można przejść obok niej obojętnie. Jest minimalistyczna, ale tematyczna, trafiająca w sedno sprawy.
Źródło: Poznańskie
Fabułę rozpoczynamy od pionierki Ammy Bonsu, która podobnie jak Bernardine Evaristo, współzakładała zespół teatralny dla czarnych kobiet w mrocznym Londynie wczesnych lat osiemdziesiątych. Po dziesięcioleciach pracy nad mało znanymi dziełami, takimi jak "The Importance of Being Female" i "FGM: The Musical", przygotowuje się do wejścia do głównego nurtu z nowym spektaklem w National Theatre. Pisarka organizuje nam ogromne przyjęcie i jako dobry gospodarz, ma zamiar wprowadzić gości w świat matek, córek, przyjaciółek, babć. Zamiast więc trzymać się Ammy, krążymy wśród tuzina postaci - w większości czarnych, w większości kobiet, a wszystkie są produktami afrykańskiej diaspory w taki czy inny sposób. Głosy zmieniają się z rozdziału na rozdział, a wszystko to przekazane w czymś luźniejszym niż wiersz czy standardowa proza. Evaristo podchodzi do swoich bohaterów w cichych momentach ich życia - jadąc do pracy, drzemiąc po świątecznym obiedzie  i pozwala ich myślom i historiom rozpłynąć się na tyle długo, by przekazać, kim tak naprawdę są. W niektórych rozdziałach podejście Evaristo graniczy z karykaturą, w sensie artystycznym: wyolbrzymienie cech, które czyni temat bardziej, a nie mniej indywidualnym. Publicyści, którzy zajmują się narzekaniem na temat brzydoty i wad dzisiejszej młodzieży, z pewnością wyobrażają sobie kogoś dokładnie takiego jak córka Ammy, Yazz - rozwydrzoną studentkę, której hobby to tworzenie grona przyjaciół według rankingu i uprzykrzanie życia matki poprzez głoszenie swoich kontrowersyjnych i zupełnie przeciwstawnych do swojej rodzicielki opinii. Każdy zakątek Dziewczyny, kobiety, innej jest wypełniony żywymi szczegółami zebranymi zewsząd: XX-wieczne ruchy lewicowe w Ghanie, czarnorynkową rafinację ropy naftowej w Nigerii, scenę randkową dla kobiet mieszanej rasy w Newcastle lat 40., poranną rutynę kierownika supermarketu. A kiedy w końcu poznajemy niebinarną osobowość mediów społecznościowych, która zainspirowała Yazz do wygłoszenia przemówienia o wyginięciu płci, jest ona nakreślona z równie nadwrażliwą precyzją.
Historie, które nas kształtują, często wprowadzają do naszego charakteru dziwne sprzeczności i być może jest to podwójnie prawdziwe w przypadku każdego, kto stara się odnaleźć swoją drogę w kulturze, która nie przewidziała jego pojawienia się.  Bernardine Evaristo potrafi żartować z bohaterów. Mam jednak wrażenie, że robi to z miłością. Ponad 450 stron, akcja od 1895 roku do dziś na trzech kontynentach i empatia głęboka jak historia sprawiają, że Dziewczyna, kobieta, inna to książka hojna pod każdym względem, nasycona kontekstem społecznym i bezustanną walką o równość i własne imię.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj