David Fincher podjął się trudnego zadania - nie dość, że ekranizacja, której dokonał bazuje na najsłynniejszej serii kryminałów ostatnich lat, to na dodatek nie jest ona pierwszą próbą adaptacji. Przeniesienie przygód Blomkvista na ekran przez Szwedów (pierwszy film do Polski trafił pod tytułem "Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet") na pewno można zaliczyć do udanych. Choć nie zabrakło głosów krytyki, gdy scenarzyści czasami pozwolili sobie na pójście trochę innymi torami niż Stieg Larsson, ogólnie była raczej ciepło przyjęta. Sensowność produkcji stała zatem pod znakiem zapytania - poprzednia adaptacja nie dość, że dobra, to jeszcze całkiem świeża (powstała w 2009 roku).

Amerykański reżyser jednak zupełnie się tym nie przejmuje i podąża własną ścieżką, tworząc inną, ale co najmniej równie dobrą produkcję.

"Dziewczyna z tatuażem" opowiada historię Mikaela Blomkvista, dziennikarza śledczego, którego życie wywróciło się do góry nogami, gdy przegrał proces o zniesławienie z potężnym biznesmenem, Erikiem Wennerströmem. Jego szanowane stanowisko w magazynie Millenium przestaje być pewne, a kariera dziennikarska wydaje się być skończona. Wyjeżdża zatem ze Sztokholmu i przyjmuje nietypowe zlecenie - ma sprawdzić, co się dokładnie stało z kobietą, która prawdopodobnie została zamordowana 40 lat temu. Przy rozwiązywaniu zagadki towarzyszy mu asystentka Lisbeth Salander, młoda dziewczyna, przebywająca pod opieką, wykorzystującego ją seksualnie, kuratora.

Dobór dwójki głównych aktorów okazał się być w strzałem w dziesiątkę. Blomkvist w wykonaniu Daniela Craiga to posępny, strudzony w życiu człowiek, któremu nie brak jednak błyskotliwości w wykonywaniu swojej pracy. Znany z nowych filmów o agencie 007 aktor, tworzy skomplikowaną, ale i wiarygodną postać. Postać Craiga usuwa się w cień jednak za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się Rooney Mara, czyli tytułowa dziewczyna z tatuażem. Młoda aktorka kradnie każdą scenę, w której się pojawia i to zarówno swoim osobliwym wyglądem, jak i zachowaniem. Postać Lisbeth jest doprawdy fascynująca i nie sposób oderwać od niej wzroku. Nawet świetnej Noomi Rapace w szwedzkiej adaptacji nie udało się stworzyć tak enigmatycznej kreacji, jak to czyni Mara.

[image-browser playlist="605788" suggest=""]©2011 Columbia Pictures

Fani Finchera bez trudu rozpoznają też unikalny, odważny styl reżysera. Pod względem wizualnym i dźwiękowym to prawdziwy majstersztyk - znakomicie udaje się uchwycić depresyjną skandynawską atmosferę, a mroczny klimat jest budowany przy pomocy wszystkich broni, jakie zawiera filmowy arsenał reżysera, nie zaś jedynie dzięki tanim sztuczkom znanych z niskobudżetowych thrillerów, czy horrorów. Całości dopełnia oczywiście duet Atticus Ross i Trent Reznor, którzy współpracowali już z Davidem Fincherem przy okazji "Social Network". Ich minimalistyczny, ale iście przerażający soundtrack jest jakby udźwiękowieniem tego, co dzieje się w środku Salander - dark ambient w połączeniu z innymi rodzajami muzyki elektronicznej daje dobry obraz, co przeżywa asystentka głównego bohatera.

Peany jednak niestety nie są nieskończone. Choć reżyser świetnie prowadzi akcję i buduje atmosferę to coś niedobrego zaczyna dziać się, gdy nadchodzą finałowe wyjaśnienia i rozwiązania wątków. Po tym jak przez dwie godziny zdobywaliśmy ledwie szczątki całej historii, w ostatnim akcie filmu w ciągu pięciu minut dostajemy wszystkie odpowiedzi. Te zaś nie zawsze są oczywiste i łatwe w odbiorze, przez co widzowie, którzy nie czytali pierwowzoru mogą mieć problem z poprawnym zrozumieniem wszystkiego, co się dzieje na ekranie. Coś niedobrego stało się na etapie montowania filmu i wygląda na to jakby obraz pozbawiono pokaźnej ilości materiału (co zresztą potwierdzają plotki, jakoby studio naciskało na Finchera, by ten skrócił swoją produkcję).

[image-browser playlist="605789" suggest=""]©2011 Columbia Pictures

Ta właśnie poszatkowana i nierówna narracja w końcówce pozostawia lekki niesmak i może zgubić mniej zaangażowanego w akcję widza. "Dziewczyna z tatuażem" broni się jednak zarówno jako zwykły film i jako adaptacja słynnej powieści. To kawał mocnego kina, obok którego nie przechodzi się obojętnie.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj