Emily w Paryżu - zaskakująco przyjemny serial, który potrafił skutecznie odciągnąć uwagę od codzienności. To jedna z takich produkcji, które wpisują się w fantazje o tytułowym mieście, totalnie ignorując rzeczywistość. Przyjemna bajka z ładnymi widokami, pięknymi ludźmi, uroczym Paryżem i sporą dawką humoru. Niestety, 2. sezon rozczarowuje, bo nie potrafi odtworzyć tego, co działało i dawało całkiem niezłą rozrywkę. W pierwszej serii mieliśmy więcej humoru wynikającego z różnic kulturowych i większe skupienie na zawodowym życiu Emily. To w 2. sezonie zostało niefortunnie zepchnięte w tło (reakcja na krytykę śmiania się ze stereotypów Francuzów? Na to niestety wychodzi...) i ustąpiło miejsca wałkowanemu trójkątowi miłosnemu: Gabriel, Emily i Camille. Twórcy nie tylko nie przemyśleli tego wątku, ale też przeciągają go niemiłosiernie. Jest on nudny, przewidywalny i zabiera Emily w Paryżu najmocniejsze atuty. Serial powinien bawić swoją lekkością, a teraz męczy fatalnie napisanym wątkiem romantycznym. Nic tutaj nie działa, jak należy, bo scenariuszowo dostajemy banały i absurdalne zachowania. Nie ma tu umiaru i za bardzo popada to w skrajności, jakby Emily i Gabriel mieli być sobie przeznaczeni, ale los chce inaczej. Tak naprawdę mało kogo będzie już interesować, czy będą razem. Myślałem, że irytujący romans z Gabrielem zostanie zakończony, ale w ostatnich odcinkach ten problem znów powrócił. Oczywiście, wszystko musiało napotkać nową komplikację, której rozwiązanie w 3. sezonie wydaje się również formalnością. Camille w tym wątku wypada na sprytniejszą, bo perfidnie oszukała Emily i osiągnęła to, czego chciała. Wychodzi na to, że karma wraca, bo fałszywe przyrzeczenie Camille doskonale zmanipulowało bohaterką. Szkoda tylko, że w tym motywie jest zbyt dużo domysłu i gdybania, bo powinniśmy dostać jednoznaczne odpowiedzi. To przestaje działać, gdy w pewnym momencie Camille zaczyna normalnie zachowywać się względem Emily. Ostatecznie wiemy, że to nie było szczere, ale ani aktorka, ani twórcy nie sygnalizują tego umiejętnie i zbyt dużo w tym wątku domysłów.
fot. materiały prasowe Netflix
+26 więcej
Zawodowe życie Emily praktycznie straciło pazur, a zabawne relacje ze współpracownikami to jedynie epizody. Odwrócenie tych akcentów w taki sposób pozbawiło Emily w Paryżu tego, co czyniło ten serial tak rozrywkowym i przyjemnym. Ostatni odcinek otwiera nowy rozdział i daje nadzieję na poprawę. Jeśli twórcy pójdą w tym kierunku i Emily podejmie decyzję o dołączeniu do Sylvie i spółki w ich firmie, to buduje to znakomity potencjał. Mam jednak obawy, że znów za bardzo skupią się na kwadracie miłosnym, który nie niesie ze sobą emocji czy fabularnego sensu. Kompletnie niepotrzebne i nietrafione jest rozbudowanie roli Mindy, która nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Jako przyjaciółka wspierająca Emily sprawdzała się, ale teraz jej historia jest nieciekawa. Jedynym plusem jest ładny głos aktorki, która podczas wykonania kilku przydługich piosenek daje emocjonujący popis. Tylko Emily w Paryżu to nie serial muzyczny, by to wystarczyło. Nudno i mało interesująco. Nie czuć żadnego potencjału w tej postaci. Emily w Paryżu to dziwny serial, który jest taką piękną dla oka bają. Na pewno zachęca do odwiedzenia Paryża. Jednak płytki romans pozbawia go warstwy humorystycznej, rozrywkowej i emocjonalnej. Przez to też 2. sezon nie jest nawet guilty pleasure, bo choć obejrzało się go lekko i przyjemnie, nie pozostawia pozytywnych wrażeń jak pierwsza seria.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj