Na początku mogło wydawać się, że akcja skupi się walce z epidemią cholery. Okazuje się to zaledwie drobnym pretekstem, by ruszyć kilka wątków do przodu i oprzeć się na zupełnie innym problemie Bochannona - braku wody pitnej. Nie do końca satysfakcjonuje jego samotna wyprawa, która momentami wydaje się za bardzo przekombinowana. Prawda, że Cullen pokazuje tutaj się ze świetnej strony - determinacja, siła i oddanie sprawie jest imponujące. Tylko że całe poszukiwanie jest nijakie, a momentami odnosiłem wrażenie, że sceny z dzieciakiem to jakaś halucynacja, bo skąd nagle pośrodku pustkowia wzięły się meble? Tym bardziej wzbudza to konsternację, że były one prawdziwe. Poszukiwanie wody mogło być przedstawione w bardziej rozrywkowej formie, gdyż ta kompletnie do mnie nie przemówiła.

Ważną rolę odgrywa Eve, której decyzje nie są do końca zrozumiałe. Jestem świadomy, że epidemia stanowi pewien impuls, więc chciała uratować życie dziecku. Tylko pozostaje pytanie - dlaczego oddała je Toole'owi, a sama z nim nie pojechała? Spodziewam się, że będzie chciała wcisnąć Elamowi bajeczkę o tym, iż mała umarła z powodu epidemii. Eve jednak za bardzo przeżywa całą sytuację, więc raczej taki plan po prostu nie przejdzie. Ferguson nie jest na tyle głupi, by nie wyczuć oczywistego kłamstwa. Rozwój tego wątku nie satysfakcjonuje.

[video-browser playlist="635184" suggest=""]

Trochę nieoczekiwany obrót przybiera historia Duranta. Myślałem, że będzie on knuć zemstę na Bochannonie, a w istocie traci kontrolę nad wszystkim, co wydawało mu się jego. Zaskoczeniem jest scena morderstwa, gdy główną rolę odgrywa przygłupi pomocnik i były szpieg. Ta postać tak straszliwie działa na nerwy swoimi irracjonalnymi decyzjami, że z ochotą przyjmę scenę jej zabicia. Wątek pokazuje nam Duranta w innym świetle. Był to zawsze bandyta w białych rękawiczkach; zrobił wiele złego, ale sam sobie nie brudził rąk. To nam udowadnia, że jest w nim coś jeszcze z człowieka. 

Czyżby romans wisiał w powietrzu? Już od kilku odcinków twórcy sugerują nam "coś" pomiędzy Cullenem a panią z kościoła. Sceny, w których widzi ona wewnętrzną przemianę Bochannona oraz jego relację z nowo poznanym dzieciakiem, wyraźnie ich związek ocieplają. Przeczuwam, że to odegra jeszcze istotną rolę w Hell on Wheels.

Odcinek przyzwoity, ale kilka wątków daje zbyt małą satysfakcję, abym mógł czuć się w pełni zadowolony. Duży plus za nieschematyczne poruszenie tematu epidemii. Mankamenty serial nadal nadrabia świetnie budowaną atmosferą.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj