The Larson's Dog rozwija się powoli, serwując przyjemne ujęcia i budując klimat, podobnie jak to miało miejsce w poprzednim odcinku. Dopiero z czasem narasta napięcie, które osiąga zenit w ostatnich minutach, tym razem kończąc się niezwykle interesującym cliffhangerem. Tak naprawdę w odcinku niewiele się dzieje, jednak wcale nie czuć tutaj znudzenia czy inercji. Losy bohaterów śledzi się z dużym zaciekawieniem, pomimo że nie przytrafia się im nic szczególnego. Czterdzieści minut mija bardzo szybko, dzięki sprawnej realizacji i odpowiedniemu budowaniu wątków. Twórcy radzą sobie świetnie w tym aspekcie, poświęcając sporo czasu na rozwój bohaterów, a szczególnie Helen, co sprawdza się naprawdę dobrze. Pozostałe elementy również trzymają wysoki poziom, jednak gdzieniegdzie pojawiły się małe potknięcia. Po odkryciu, iż zabójca z chatki nadal jest na wolności, pani szeryf postanawia przydzielić całodobową ochronę Lucasowi z FBI. Oczywiście pada na Camillę i to właśnie tutaj obserwujemy pierwszą bolączkę tego epizodu, a mianowicie nienaturalnie szybki rozwój relacji pomiędzy Ryanem a agentką Davis. Twórcy niestety idą tutaj po linii najmniejszego oporu, serwując banał, tylko po to, by napędzić dalsze wydarzenia. Całkowicie nie pasuje to do charakteru Cami, który budowano przez poprzednie epizody. Oczywiście można to tłumaczyć tym, że jest ona zraniona po starcie siostry i nie do końca obiektywnie postrzega rzeczywistość w obecnej chwili, ale nadal jest to sztuczne i nie przekonuje. Można było to delikatnie zaznaczyć we wcześniejszych odcinkach, by teraz nie było to tak inwazyjne. Helen nadal poświęca całą swoją uwagę na próbę rozwiązania zagadki zabójstwa w chatce. Niestety przez to cierpi jej prywatne życie, a relacja z mężem zostaje coraz bardziej nadwyrężona. Nie pomaga jej również fakt odkrycia przez Gabe’a mrocznego sekretu, który przed nim zataiła. Bardzo sprawnie rozpisano tutaj jego rolę, unikając pójścia w schematy. Uraczono nas również znakomitą sceną w ich domu. Rozmowa pomiędzy współmałżonkami obfitowała w wiele emocji, ukazując różnice w ich charakterach, ale również ich dojrzałość oraz ogromne uczucie, jakim siebie darzą nawzajem. Fragment ten został zrealizowany wyśmienicie, objawiając się zjawiskową grą aktorską oraz wyszukanymi dialogami. W tym odcinku dostajemy jeszcze jedną wyborną scenę. Rozgrywa się ona w tymczasowej siedzibie FBI. Rozmowa pomiędzy Helen a Ryanem również przepełniona jest emocjami i w umiejętny sposób rozwija tych bohaterów. Udało się w końcu nadać odrobiny głębi głównemu antagoniście w tej scenie, jednak nie wpływa to znacząco na całokształt, ponieważ jego motywy i intencje nadal nie przekonują i stanowi on najsłabsze ogniowo całej produkcji. Udało się za to ciekawie ubarwić charakter pani szeryf, nadając jej jeszcze większej wyrazistości i poszerzając jej zaplecze emocjonalne. Dzięki temu wyrasta ona na najciekawszą postać w serialu, a spora część zasługi w tym temacie przypada rewelacyjnej Julianne Nicholson, portretującej Helen na ekranie. Od strony technicznej scena ta również została dopracowana i przedstawiono ją bez żadnych przejść do innych wątków. To nadaje jej klimatu i podkreśla obecne emocje i choć nie obfituje w akcję, to nie przejawia się nudą. Kulminacja tego wątku odrobinę rozczarowuje, bo jak zwykle, kiedy Helen jest o krok od poznania prawdy, coś się nie udaje. Sprawnie rozwijana jest również relacja między chłopakami. Dostają oni kilka przyjemnych scen, które są idealnym dodatkiem do całości. Bardzo wiarygodnie przedstawiano ich zmagania z sytuacją, w której się znaleźli, zaznaczając wpływ tego na ich psychikę. Uczucie, którym się wzajemnie darzą pozwala im jednak przebrnąć przez to razem. Odpowiedni wybór aktorów oraz ciekawy pomysł na rozwój wątku zrobił z tego elementu bardzo przyjemny byt, który śledzi się na ekranie z niemałym zaciekawieniem. Tak jak poprzednio, tak i w ósmym epizodzie postawiono na stopniowe budowanie napięcia wraz z upływem czasu. To doprowadza do szalonej końcówki, która kończy się szokującym cliffhangerem. Świetnie poradził sobie Tyler Young, rewelacyjnie ukazując emocje swojego bohatera. Całość została zrealizowana naprawdę dobrze i tym razem nie zdecydowano się na rozwiązanie całości w ostatniej chwili. Na pewno skutki tego wydarzenia odcisną spore piętno na bohaterach, co będziemy śledzili z dużą dawką zainteresowania w kolejnym odcinku. Eyewitness na dwa odcinki przed finałem serwuje kolejny bardzo dobry epizod. Tym razem wkradły się drobne błędy, które odrobinę rażą i można było ich uniknąć, jednak bledną one pod wpływem ogromu pozytywów. Skupienie się na rozwoju bohaterów okazuje się świetnym zagraniem, które przykuwa uwagę widza na całe czterdzieści minut nawet pomimo tego, że nie uświadczymy tutaj zawrotnej akcji. Dobrze to wróży na przyszłość, zwiastując znakomity finał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj