Faking It w 5. odcinku kontynuuje wątek Amy (Rita Volk) starającej się być przyjaciółką Karmy (Katie Stevens). Motyw osiąga kulminację podczas świętowania urodzin Karmy, która nadal boryka się z tym samym problemem - cały czas myśli o sobie i nie może przezwyciężyć swoich potrzeb. Stawia ją to w trochę złym świetle, bo w tym momencie powinna udowodnić, że stara się naprawić relację z Amy, i sprawić, że jej będzie łatwiej, a zamiast tego jest jak zwykle. Nie jest to bynajmniej nic złego, ponieważ problemy tej relacji - czasem bardziej, czasem mniej humorystyczne - są kluczem do sukcesu Faking It. Urodzinowe perypetie mają wiele uroku, są momentami zabawne i pokręcone w typowym dla tego serialu stylu.
Tutaj liczy się tak naprawdę zaskakująca decyzja Amy, która ładnie rozwija fabułę Faking It, wprowadzając potrzebne urozmaicenie. Nie można non stop wałkować w taki sam sposób jednego wątku, dlatego fajnie, że w tym momencie następuje ta zmiana. Teraz z jednej strony będziemy obserwować Amy starającą się uporać ze swoimi uczuciami, z drugiej Karmę próbującą stworzyć związek z Liamem (Gregg Sulkin) i być przyjaciółką Amy.
[video-browser playlist="632962" suggest=""]
I to wychodzi nawet nieźle, czego dowodem jest odcinek 6., który pokazuje bardzo solidny rozwój tego motywu. Pomysł z imprezą, na którą Shane (Michael Willett) zabiera Amy i Lauren (Bailey De Young), jest strzałem w dziesiątkę. Twórcy oferują tutaj zwariowane perypetie, dużo śmiechu oraz bardzo potrzebny rozwój Amy, która nadal zmaga się z kłopotami Karmy. Poznanie DJ-ki jest wątkiem ciekawym, więc liczę, że scenarzyści jeszcze go rozwiną, a Amy ostatecznie znajdzie szczęście. Końcowa scena z Amy i Karmą rozmawiającymi jak dwie psiapsiółki, jakby nic tak dramatycznego w ich relacji się nie wydarzyło, daje tę nadzieję.
Najjaśniejszym punktem jest jednak Lauren. To, co ona w obu odcinkach wyprawia, jest niebywałe. Cieszy mnie, że postać jest rozwijana w tak dobry sposób, bo jej marginalizacja w 1. sezonie była zbyt duża. Ma ona potencjał i twórcy powoli go wykorzystują. Jej zaloty do chłopaka pokazują ją jako bezpośrednią i nieprzewidywalną. Dzięki niej 6. odcinek natomiast jest szalenie zabawny: Lauren pod wpływem narkotyków jest śmieszna, a jej reakcja na informację o tym, że coś wzięła - bezcenna. Za tak pomysłowe i idealnie dograne gagi uwielbiam Faking It.
Czytaj również: 2. sezon "Faking It" będzie miał 20 odcinków
Faking It nie zwalnia tempa, nadal tworząc rozrywkę zabawną i niegłupią. I o to chodzi we współczesnych serialach komediowych - to musi być coś więcej niż niemające znaczenia gagi różnej jakości. Tutaj każdy element ma sens, jest dopracowany, historia ciekawi, a bohaterki wzbudzają emocje.