Odniosłem wrażenie, że po premierze „Fear the Walking Dead” widownia podzieliła się na dwa obozy – zwolenników i przeciwników nowej produkcji stacji AMC. Ci pierwsi doceniają kameralność całej historii oraz plany twórców zakładające opowiadanie fabuły z perspektywy rodziny i jej dramatów. Drugi obóz to z kolei widownia spodziewająca się serialu podobnego do „The Walking Dead”, w którym kluczowym elementem jest obcinanie głów i kończyn oraz coraz większe ilości flaków filmowane przez kamerę. Od początku bliżej było mi do tej pierwszej grupy widzów, a 3. odcinek dodatkowo utwierdził mnie w przekonaniu, że kierunek, w jakim podążają scenarzyści, jest słuszny. Okazuje się, że da się stworzyć w uniwersum „The Walking Dead” serial tak bardzo inny od tego, co oglądaliśmy przez ostatnie 5 lat. Bohaterowie mają już za sobą pierwszą noc bez prądu w zupełnie innym świecie niż ten, który widzieliśmy np. w pilotowym odcinku. Grupa trzyma się razem, mimo że początkowo plany były inne - i wiele wskazuje na to, że tak pozostanie. Wciąż nikt nie zginął, aczkolwiek nie wydaje mi się, by wszystkie postacie przetrwały do ostatniej minuty 1. serii. „The Walking Dead” słynie z uśmiercania wielu bohaterów i jestem przekonany, że w „FtWD” będzie podobnie. To, co tak naprawdę rzuciło mi się w oczy w 3. odcinku, to ogromny rozwój postaci Madison Clark, w którą wciela się Kim Dickens. Wiele wskazuje, że to właśnie ona ma wszelkie predyspozycje, by stać się „Rickiem Grimesem w spódnicy”. Bohaterka bardzo szybko potrafiła przystosować się do panujących realiów i doskonale wie, że tylko w ten sposób jest w stanie przetrwać oraz zadbać o swoje dzieci. Co istotne, Clark nie ma żadnych oporów przed zabijaniem zombie, o czym świadczy choćby scena z młotkiem. Na tle pozostałych bohaterów Madison prezentuje się zdecydowanie lepiej i jest dobrą przeciwwagą dla łagodniejszego, bardziej ludzkiego Travisa.

[video-browser playlist="748715" suggest=""]

W „Fear the Walking Dead” może irytować naiwność bohaterów i ich dziwne zachowanie w niektórych sytuacjach. Gdy jednak przyjrzycie się temu bliżej, ich reakcje i sposoby porozumiewania się z „zarażonymi” są jak najbardziej zrozumiałe. Należy wziąć pod uwagę, że nie znają oni wzorców zachowań zombie. Nie widzą, w jaki sposób najprościej ich zabić i dlaczego najlepiej wbijać im nóż w głowę m.in. po to, by oszczędzać amunicję. Bohaterowie „FtWD” to amatorzy, którzy mogliby się sporo nauczyć od weteranów z Atlanty i okolic. Na to jednak przyjdzie czas, o ile całej produkcji będzie dane przetrwać w ramówce przynajmniej kilka lat. Byłem ciekaw, czy i kiedy twórcy zdecydują się wprowadzić do całej historii wojsko. Wydaje się bowiem logiczne, że w pewnym momencie, by zaprowadzić spokój na ulicach, wkroczyć powinna armia USA. Tak też się stało i jednocześnie nie należy narzekać na późną reakcję. Pamiętajcie, że trzy odcinki „FtWD”, które dotychczas obejrzeliśmy, rozgrywały się na przestrzeni ledwie 24 godzin. Jak na tego typu serial tempo akcji jest więc zaskakująco wolne. Z drugiej jednak strony - w ten sposób scenarzyści mogą dokładnie pokazać początki epidemii zombie. Zobacz również: „Fear the Walking Dead” – zwiastun 4. odcinkaFear the Walking Dead” to serial spełniający (moje) oczekiwania, a chyba najbardziej cieszy mnie fakt, że jest wyraźnie różni się od „The Walking Dead”. Dzięki temu cała historia jest na tyle świeża, że ogląda się ją z należytą uwagą. Oby tak dalej. No ale najwięksi fani „TWD” i tak będą narzekać…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj