"Step Up 3" to kolejny dobry kąsek dla miłośników tańca i kolekcjonerów filmów o takiej tematyce. Przede wszystkim dlatego, gdyż w filmie możemy zobaczyć wybitnych tancerzy takich jak: Adam G. Sevani, Alyson Stoner czy Harry Shum, Jr. oraz wspaniałe i świeże choreografie Jamala Simsa (“Step Up,” “Step Up 2 The Streets,” Madonna, Britney Spears, Miley Cyrus). Do jego zespołu weszli Nadine “Hi Hat” Ruffin i Dave Scott, którzy pracowali przy "Step Up 2", a także bracia Richmond i Anthony Talauegowie, znani lepiej jako Rich & Tone. Dzięki pracy kilku różnych artystów choreografii, w filmie możemy podziwiać różne stylistyki. Widzowie mogą liczyć również na pokazane z wielu perspektyw ciekawe ujęcia ruchów i figur tancerzy.

[image-browser playlist="610938" suggest=""]

Na uznanie zasługuje bez wątpienia ogromny wkład ciężkiej pracy poświęconej na treningi, a dopełnieniem produkcji jest ciekawa gra świateł, autentyczny styl uliczny Nowego Jorku oraz świetna muzyka. Ścieżkę dzwiekową do filmu zasilili m.in. tacy artyści jak: Busta Rhymes, Estelle, Flo Rida czy T.Pain.
I po to właśnie widzowie chodzą do kina na filmy muzyczne. Na takich produkcjach ciało samo rwie sie do tańca. Ale czy produkcja zachwyca zwykłego widza, który nie ma nic wspólnego z tańcem i muzyką?

Po pierwsze cała fabuła jest bardzo prosta i schematyczna. Nie wiem, który to już film taneczny, w którym banał goni banał. On zakochuje się w niej, a ona w nim.

[image-browser playlist="610939" suggest=""]

On, czyli Luke (Rick Malambri) jest ulicznym tancerzem i niespełnionym filmowcem. Prowadzi klub, w którym ma ukrytą Kryptę, gdzie mieszka wraz z ekipą swoich przyjaciół-tancerzy. Krypta, która jest prawdziwą kopalnią tanecznych talentów, ma problemy finansowe, a jedyną możliwością, by jej nie stracić, jest wygrana 100 tysięcy dolarów w zawodach World Jam. Ona, czyli Natalie (Sharni Vinson) pojawia się w klubie i od razu swoim tańcem zwraca na siebie uwagę Luke'a. Zauroczony proponuje jej nocleg, a następnie wzięcie udziału w nadchodzącym turnieju. Ona bez wahania zgadza się, ale Luke nawet się nie spodziewa, że Natalie pojawiła sie w jego klubie w konkretnym celu. Oboje łączy miłość do tańca oraz trudne dzieciństwo. Potem, jak można się domyślić, są wzloty i upadki, a ostatecznie wszystko kończy się happy endem.

Po drugie, film nie zachwyca niczym prócz tańca. Nie zobaczymy w nim wybitnej gry aktorskiej, a postacie są mało wyraziste. Ale nie o grę aktorską czy fabułę chodzi przecież w tego typu produkcjach. Jak mówi sam reżyser, Jon M. Chu, fabuła ma być przedstawiona za pomocą tańca, a aktorzy najlepiej wypowiadają się poprzez ruch i gesty.

Nie polecam filmu zwolennikom ambitniejszego kina. Jest on skierowany raczej do młodych ludzi poszukujacych własnej drogi, miłośników tańca i ludzi otwartych na takie produkcje.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj