W najnowszym odcinku Flasha w końcu poznaliśmy tożsamość Savitara. Czy to sprawiło, że epizod był godny uwagi? Sprawdźmy.
W nowym odcinku Barry i członkowie Team Flash muszą odnaleźć i nakłonić do współpracy Tracy Brand. W przyszłości kobieta stworzy pułapkę, która uwięzi Savitara w Speed Force. Barry chce wykorzystać wiedzę Tracy, aby powstrzymać antagonistę już w teraźniejszości. Jednak najpierw będzie musiał ocalić panią naukowiec przed swoją przyjaciółką, a raczej jej alter ego, Killer Frost, która ma zabić Tracy na zlecenie Savitara.
Przede wszystkim dobrze się stało, że w końcu poznaliśmy tożsamość głównego czarnego charakteru sezonu. Nie było to zaskakujące, ponieważ taka teoria pojawiła się już w gronie fanów wcześniej, ale nie zmienia to faktu, że wykreowanie Barry'ego Allena z przyszłości na śmiertelnego antagonistę było fantastycznym pomysłem od początku. Nie może być lepszego przeciwnika dla głównego bohatera niż demoniczna wersja samego siebie. Nic dziwnego, że Savitar był zawsze kilka kroków przed Flashem, sam nim kiedyś był. Można się czepiać do fabularnego skrótu w jakim Barry poznaje tożsamość swojego przeciwnika, jednak nie zmienia to faktu, że Barry aka Savitar jest doskonałym czarnym charakterem. Znający wszystkie słabości, zachowania, nawyki swoich ofiar przeciwnik stanowi wielkie zagrożenie. Jednak przy okazji nadaje to pewnego tragicznego wymiaru całej historii. Droga Szkarłatnego Sprintera nigdy nie była usłana różami, a tu widzimy, że zmierza ona do nieuchronnego unicestwienia wielkiego bohatera Central City, zatracenia całego heroizmu na rzecz mroku, zła i zemsty. Twórcy w końcu popisali się z prowadzeniem historii i stopniowaniem napięcia.
Jedynym problemem we frajdzie z oglądania tego odcinka jest w ogóle niepotrzebny wątek romantyczny Cecile i Joego, który tylko zwalnia tempo i zanudza widza. To element, który jest zwykłym zapychaczem czasu ekranowego i hamuje dobrze rozwijającą się akcję. Wygląda na to, że kwestia miłości policjanta i prokurator została wprowadzona w tym epizodzie tylko po to, aby Cecile mogła zostać porwana przez Killer Frost. Rozumiem, że twórcy chcieli zgrabnie wprowadzić kobietę w szeregi Team Flash, ale to się nie udało. Słabo wybrzmiewa także relacja pomiędzy Cisco i Julianem, naznaczona pewną wrogością, a jednocześnie troską. Julian przedstawiony jako rozhisteryzowany zakochany chłopiec, który nie spocznie dopóki nie uratuje Caitlin wypada blado przy Cisco. To rzutuje też na całej ich interakcji w odcinku. Wątki obyczajowe niestety nie wyszły tak dobrze twórcom.
Jednak forma odcinka, aby zaprezentować historię w stylu serii Terminator wypadła świetnie. Tutaj podobnie jak Sarah Connor, Tracy Brand z teraźniejszości to tylko zagubiony cień swojej przyszłej doskonałej, charyzmatycznej wersji. Kobieta jest bardzo ciekawą postacią. Połączenie szalonego geeka z zapałem i inteligencją naukowca. To właśnie Brand wydaje się być najspokojniejsza w całym tym chaosie. Ogląda się to naprawdę dobrze. Caitlin aka Killer Frost jako nomen omen zimna zabójczyni, która zostaje wysłana, aby zgładzić jedyną osobę, która może powstrzymać Savitara także wypada bardzo wiarygodnie. Caitlin jest już tutaj pełnokrwistym czarnym charakterem bez grama uczuć wobec swoich przyjaciół. Jest świadoma swoich mocy i doskonale wykorzystuje je do własnych celów. A przy tym możemy w niej dostrzec ten ułamek człowieczeństwa, który kryje się głęboko pod warstwą lodu. Dobrze wypadły także sceny akcji z jej udziałem. Nieźle pokazany ślizg po mieście z użyciem lodowych umiejętności, a także pojedynek z Cisco zakończony zwycięstwem chłopaka.
The Flash w nowym epizodzie wypadł zdecydowanie dobrze. Odcinek oglądało się z zainteresowaniem, gdyby nie niepotrzebne wątki obyczajowe byłby jeszcze lepszy. Niedługo zobaczymy ostateczną rozgrywkę w pojedynku Barry kontra Barry. Mam nadzieje, że będzie się działo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h