Nowy epizod The Flash skupia się na wizjach Wally'ego, który śni o tym, że posiada speed force i pomaga mieszkańcom Central City jako Kid Flash. Od Barry'ego dowiaduję się, że sny są tak naprawdę wspomnieniami życia Wally'ego z Flashpoint, gdzie z pomocą Iris walczył ze złem. Z młodym Westem zaczyna kontaktować się Doctor Alchemy, który chcę zwrócić chłopakowi moc z Flashpointu. Team Flash postanawia użyć tego do złapania złoczyńcy. W tym samym czasie zespół dowiaduję się, że Caitlin jest metą z mocą zamrażania. Cisco za pomocą swoich zdolności widzi jak jego przyjaciółka staję się znaną wszystkim Killer Frost. Główny wątek odcinka został bardzo dobrze rozegrany przez producentów serialu. Wally West, który od początku zapowiadał się na ciekawą postać został wreszcie doceniony przez twórców i poświęcono więcej czasu na pogłębienie jego rysu charakterologicznego. Bohater, który do tej pory na ekranie zwykle był przedstawiany jako zbuntowany, ale też zupełnie zagubiony wobec wszystkich sytuacji dookoła, w nowym odcinku zyskuję wreszcie głębie. W końcu pokazano sprawnie bez popadania w patos jego wewnętrzne rozterki, a także mrok, który drąży tę postać. Wcześniej wszelkie emocjonalne problemy Wally'ego trąciły za bardzo melodramatem i niebezpiecznie zbliżały się do granicy autoparodii. Keyinan Lonsdale dobrze wygrywa tę nutę mroku i obłędu drzemiącą w psychice jego bohatera. Doskonale też oddaje charakter relacji postaci Wally'ego w relacji z Doctorem Alchemy. West traktuję tę więź jako klątwe i utrapienie, jednak w głębi serca czuję bardzo patologiczną wręcz chęć posiadania mocy. To rozbudowanie postaci Wally'ego wpłynęło bardzo dobrze na odbiór całego odcinka. Twórcy serialu w bardzo dobry sposób rozwijają także postać Caitlin Snow. Jak już wspominałem w recenzji poprzedniego odcinka przyjaciółka Barry’ego i jej wątek w obecnym sezonie jest jednym z najciekawszych i najnowszy odcinek tylko utwierdził mnie w tej opinii. Caitlin staję się powoli najbardziej dramatyczną postacią w całym serialu, oczywiście w pozytywnym znaczeniu jako najlepiej rozbudowaną pod względem całej jej historii i emocjonalnego zaplecza. Do tego Danielle Panabaker cały czas aktorsko staje na wysokości zadania, nadając granej przez siebie postaci tragicznego wydźwięku, jej Caitlin jest swoistym przykładem więźnia własnego ciała, osoby próbującej przezwyciężyć fatum, jednak zdającej sobie sprawę z własnego losu. Sądząc po tytule następnego odcinka Snow będzie jego główną bohaterką, czego jestem bardzo ciekaw. Twórcy niestety cały czas mają problem z pokazaniem interesujących tak zwanych odcinkowych czarnych charakterów. W nowym epizodzie jest nim meta drgający z taką prędkością, że potrafi przybrać postać cienia i tak atakować swoje ofiary. Pomysł ciekawy, jednak wykonanie fatalne. Antagonista noszący przydomek Shade jest standardowym dla podobnych produkcji zapychaczem czasu antenowego. Nie wzbudza w widzu żadnej emocji, tak naprawdę jest nam obojętne co się z nim stanie. Jest kolejnym workiem treningowym dla Flasha i tak chyba najlepiej można scharakteryzować tę postać. Shade na ekranie zachowuje się notabene jak cień, można go przeoczyć. Na szczęście w końcówce odcinka twórcy dla równowagi wprowadzili prawdziwego big bossa, który zrekompensował słaby poziom antagonisty odcinka. Jeżeli Savitar, o którym mowa, czyli bóg prędkości będzie tak dobry jak jego wejście w serialu, to możemy spodziewać się nie lada kłopotów dla Team Flash, ale także świetnego sezonu. Nowy epizod The Flash pod względem jakościowym w końcu prezentował się dobrze. Akcja serialu wreszcie nabrała tempa, co przełożyło się na jego pozytywny odbiór. Twórcy już chyba poradzili sobie z problemami w prowadzeniu narracji, skupiając się na najważniejszych wątkach i rozwijaniu najciekawszych postaci. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek, a jego tytuł Killer Frost zapowiada naprawdę dobry epizod.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj