Franklin to naprawdę dziwny serial. Historia misji – tak istotnej dla armii kontynentalnej – zwiastowała trzymający w napięciu thriller polityczny. Trzy pierwsze odcinki są jednak od tego tak dalekie, jak to tylko możliwe. Mamy politykę, tajne spotkania i rozmowy, które w oficjalnej wersji nigdy się nie odbyły – i to jest właśnie ten absorbujący aspekt serialu, który nadaje mu charakter i zwyczajnie ciekawi. Gdyby Franklin to rozwinął, dostalibyśmy prawdziwy hit, trzymający widza za gardło do ostatniego odcinka. Twórcy jednak nie są tym zainteresowani. Można wręcz odnieść wrażenie, że to dla nich zło konieczne – wyłącznie pretekst do tego, by Ben Franklin znalazł się we Francji. Najciekawszy wątek został potraktowany po macoszemu i pojawia się sporadycznie.  Gdy na ekranie pojawia się Michael Douglas, Franklin błyszczy i jest naprawdę interesujący – nie tylko w wątkach politycznych. Aktor jest świetny i wiarygodny w tej roli. Dzięki dobrym dialogom i przemyśleniom bohatera możemy lepiej poznać tę historyczną postać, ale to jego wady (kwestia kobiet), a także osobiste problemy z synem oraz wnukiem dają nam jego pełny obraz. Dzięki temu serial nie jest laurką, która opisuje Bena jako kogoś perfekcyjnego z wybitnymi zasługami dla Stanów Zjednoczonych oraz ludzkości. Oczywiście nikt nie podważa jego dokonań, ale twórcy i Douglas chcieli nam pokazać kogoś na wskroś ludzkiego, nieidealnego i tym samym ciekawszego. 
fot. Apple TV+
+12 więcej
Kiedy Michaela Douglasa nie ma na ekranie, Franklin traci charakter. Mamy różne sceny przedstawiające rozmowy francuskich polityków, knowania Brytyjczyków i nocne życie we Francji. Oparcie tego wszystkiego na ogólnikach, z których nic nie wynika, sprawia, że te trzy odcinki są zwyczajnie nudne i pozbawione waloru rozrywkowego. Na ekranie nie dzieje się nic, co miałoby znaczenie dla fabuły, ani nic na tyle fascynującego, aby przykuć nas do ekranu. Problemem jest Temple, wnuk Franklina grany przez Noaha Jupe'a, który staje się postacią pełną sprzeczności (raczej nie do końca świadomych). Początkowo ukazywano go jako patriotę, dla którego Ameryka jest najważniejsza. Później dostajemy nastolatka, którego interesują wyłącznie imprezy i picie alkoholu. Kogoś, kto ma w głębokim poważaniu sprawę, o którą walczą. Staje się bohaterem na wskroś irytującym. Jego zachowanie i decyzje nie mają głębszego sensu ani znaczenia dla fabuły. Sprawia wrażenie nudnego wypełniacza czasu ekranowego. Rozwój opowieści w tych trzech odcinkach Franklina też pozostawia wiele do życzenia. Wszystko jest proste, oczywiste, a twist związany z tym, kto sprzedaje kluczowe informacje Brytyjczykom, dało się przewidzieć praktycznie od początku. Wydaje się, że serial nie wykorzystuje potencjału historii. To powinien być thriller polityczny, a nie nudny obraz dworskiego życia we Francji (większość tych odcinków to potencjalny romans Bena z Francuzką) i nastolatka podczas nocnych eskapad. Spodziewałem się więcej "mięsa" związanego z misją, która miała być fundamentem Franklina, a stała się najwyraźniej pretekstem do opowiedzenia nieciekawej historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj