Gołąb i wąż to książka z budowaną narracją z dwóch perspektyw, w której śledzimy losy czarownicy, Lou le Blanc i Reida Diggory'ego, chasseura – łowcy czarownic. Kobieta uciekła ze swojego sabatu i schroniła się w mieście Cesarine. Żyje w ukryciu jako złodziejka, porzucając całą swoją magię. Termin „Dame Blanche” oznacza białą damę i wywodzi się z francuskiego folkloru. Kobiety, które były podejrzane o czary lub jakiekolwiek nadprzyrodzone skłonności, były uważane za „Dames Blanches.” W tym kontekście, są to czarownice, których moc wynika z równowagi i poświęcenia. Chasseurs, czyli myśliwi, to pobożni żołnierze, którzy odpowiadają przed arcybiskupem i chronią miasto przed niebezpieczeństwem. W Cesarine czarownice są postrzegane jako zagrożenie dla całego społeczeństwa - są ścigane i palone. Reid zostaje zaprzysiężony Kościołowi i obarczony zadaniem polowania i chwytania czarownic. W zaskakującym obrocie wydarzeń, ścieżki głównych bohaterów krzyżują się w sposób, którego żadne z nich nigdy by się nie spodziewało. Droga, która prowadzi do ich małżeństwa, tworzy pozornie niemożliwą miłość i sprowadza Lou pod dach ludzi, którzy mogą być źródłem zarówno jej ochrony, jak i śmierci.
Źródło: We Need YA
Trochę czasu mi zajęło, aby rozgryźć Reida. Jest on dość mocno osadzony w swoich poglądach i uprzedzeniach wobec kobiet. Zawsze zachowuje się w bardzo tradycyjny sposób wobec Lou. Żyją w czasach, kiedy kobiety są tylko własnością swoich mężów i to jest coś, co jest wyraźnie zakorzenione w łowcy czarownic. Na początku swojego małżeństwa Lou i Reid brzydzą się sobą z zaciekłą pasją. Nigdy nie byłam tak rozbawiona jak wtedy, gdy czytałam ich pierwsze sceny po ceremonii. Kobieta robi wszystko, co w jej mocy, by wprawić wybranka w zakłopotanie, podkreślając swoją skłonność do uśmierzania bólu i nieszczęścia humorem. Reid natomiast pławi się w swojej udręce. W jego oczach został zmuszony do poślubienia poganki. Jednak mimo buntowniczości Lou i uporu Reida, powoli zakochują się w sobie, choć nie chcą się do tego przyznać. Coco jest moją absolutnie ulubioną postacią drugoplanową. Mimo że trop "puszczalskiej" najlepszej przyjaciółki był dość oczywisty, nadal lubiłam ją jako postać i wszystkie decyzje, które podjęła, by pomóc bliskim jej osobom. Zaczynając przede wszystkim od strony technicznej tej powieści, od razu urzekł mnie styl pisania, francuskie odniesienia, opisy i narracja, a także fakt, że ta historia płynęła po prostu bez większego wysiłku. Pomimo tego, że romans jest głównym tematem tej historii, aspekt fantastyczny jest bardzo silny i ma niemal równe znaczenie. Elementy fantastyczne, choć na razie stanowią raczej wątek poboczny, nie ustępują pod względem szczegółowości ani znaczenia całej fabuły. Fakt, że mogłam zobaczyć piękno obu tych światów oczami Lou i Reida jest ogromnym plusem. To jak prawdziwie czuli się bohaterowie, ze wszystkimi swoimi wadami, niepewnością i lękami, sprawiło, że można bardzo szybko utożsamić się z postaciami.
Scena seksu w tej książce jest napisana bardzo realistycznie i naturalnie. To aspekt, którego często brakuje w tego typu scenach. Mahurin podwyższa poprzeczkę w tym temacie. To, co mnie urzekło, to zdolność autorki do zaskoczenia mnie jako czytelnika, do sprawienia, że moja szczęka opadnie na podłogę w kompletnym i całkowitym szoku. Najbardziej w powieści podobało mi się to, że fabuła zdawała się istnieć w tle, podczas gdy rozwijający się związek Lou i Reida zdawał się rozkwitać na pierwszym planie. Od początku było dość oczywiste, że główni rywale się w sobie zakochają... I zupełnie mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Autorka stworzyła magiczną i emocjonalną opowieść, która w swej istocie genialnie ukazuje siłę miłości. Ta historia, a zwłaszcza jej bohaterowie, na pewno zostaną ze mną na długo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj