"Góra Skorpiona" po raz kolejny udowadnia, że jest to możliwe. Tak samo jak części poprzednie oraz kilkanaście tomów wcześniejszej serii „Zwiadowcy”, którą z „Drużyną” łączy ten sam świat i sąsiedzkie stosunki Araluenu oraz Skandii. W „Górze Skorpiona” Flanagan znów bawi się w crossover obu serii, uzupełniając tytułową drużynę o aralueńskiego zwiadowcę, Gilana, po czym wysyła ich na klasyczną misję ubicia bossa. Tym razem drużyna Skandian (nieprzypadkowo przypominających Wikingów) wraz ze zwiadowcą Gilanem (nieprzypadkowo przypominającym średniowiecznego SEALa) mają do pokonania szefa sekty oddającej cześć starożytnej bogini. Jest to warunkiem cofnięcia wyroku śmierci wydanego na aralueńską księżniczkę Cassandrę, którego wykonania podjęli się skrytobójcy. Po udaremnionym ataku na jej życie drużyna ładuje się na skandiański statek i płynie do piaszczystej krainy, żeby odnaleźć Górę Skorpiona oraz zapobiec następnym atakom.
Źródło: Jaguar
Postacie Flanagana, niemal wszystkie, mają historię „od zera do bohatera” (poza Gilanem, który urodził się wspaniały w każdym aspekcie i tak mu już zostało). Ale jeśli w jakiś sposób Was to drażni, nie powinniście czytać większości książek fantasy i komiksów (broń Boże już tych od Marvela). Bardzo wyraźnie widać to w składzie tytułowej drużyny, która właściwie jest zbieraniną nielubianych w wiosce dziwaków. Każdy z nich z czasem odnajduje w sobie jakiś talent, co daje nam idealną jednostkę do zadań specjalnych. To bardzo ważne przesłanie dla dzieciaków i choć wałkowane jest od dziesiątek lat, to nic nie zapowiada, żeby w ciągu kolejnych dziesiątek miało przestać być potrzebne. To bardzo ważne. Jest to książka skierowana głównie do dwunastoletnich chłopców i w trakcie czytania trzeba mieć to z tyłu głowy. Nie znajdziemy tu zawiłych intryg, filozoficznych monologów na temat życia, śmierci i trudnych w ocenie postaw. Fabuła momentami jest mocno naciągana. Nie oznacza to jednak, że książka jest tak lekka, że aż pusta, i tak prosta, jakby napisana była na kolanie (Flanagan jest bodaj jedynym znanym mi autorem, u którego łucznicy zdejmują cięciwę z łuku). Także zabiegi deus ex machina zdarzają się tutaj rzadziej niż w przeciętnej powieści dla zakochanych nastolatek. Jest dużo humoru, wzorcowych bohaterów i zupełnie bezinteresownej przyjaźni. Zatem jeśli chcecie na chwilę przenieść się do świata, który działa na zasadach wartości dobrych i złych, a określenie, które są które, jest dziecinnie proste, to zapraszam do „Drużyny”. Czytaj również: „Klątwa z przeszłości” – jak rozprawić się z boginem "Góra Skorpiona" jest raczej średnią książka Flanagana (widać, że o wiele lepiej było mu w Araluenie niż w Skandii), ale nadal dostarcza tego, czego szukamy, chwytając za jego twórczość: przygody i radości. Autor w każdym tomie obu serii udowadnia, że książka fantasy nie potrzebuje magii, aby ją w sobie mieć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj