WB Games Montreal odcina się od Batmana i Arkhamverse, stawiając na nową historię oraz bohaterów. Odwaga twórców imponuje, ale trudno nie zauważyć, że robią oni jeden krok do przodu i dwa w tył. Ich Gotham Knights potrafi pozytywnie zaskoczyć, ale wiele rzeczy w grze wypada po prostu gorzej niż we wcześniejszych produkcjach autorstwa studia Rocksteady. Popkultura przedstawiała Mrocznego Rycerza na różnym etapie rozwoju i jego superbohaterskiej działalności. Śledziliśmy jego Rok Pierwszy, obserwowaliśmy długoletnie zmagania ze złoczyńcami, a także widzieliśmy, jak szkoli Batmana Przyszłości. Tutaj postawiono na jeszcze inny zabieg i jesteśmy świadkami jego końca. Dosłownie, bo Batman ginie w początkowych scenach, a jego śmierć i jedna z nierozwiązanych spraw stają się zapalnikiem dla późniejszych wydarzeń. 
fot. WBIE
+25 więcej
Zamaskowany bohater był w Gotham prawdziwym symbolem, a sama wzmianka o nim wzbudzała strach w sercach i umysłach złoczyńców. Gdy go zabrakło, na ulicach miasta zapanował istny chaos. Przestępcy zaczęli wychodzić z ukrycia, a mroczne siły, do tej pory działające w cieniu, zdecydowały się wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść. Jedyną nadzieją dla pogrążonego w mroku Gotham stają się jego nowi obrońcy: tytułowi Rycerze Gotham i zarazem dawni członkowie Batrodziny.

No one talks about them, not a whispered word is said...

Fabuła ma zarówno słabsze, jak i mocniejsze momenty. Początek jest naprawdę efektowny i emocjonujący, później następuje jednak chwila przestoju, w którym historia zaczyna nieco nużyć. Sytuacja zmienia się jednak o 180 stopni, gdy w grę zaczyna wchodzić Trybunał Sów, któremu poświęcono dużo uwagi w przedpremierowych materiałach marketingowych. Sekretna organizacja, która od lat sprawuje faktyczną władzę w Gotham, pojawiła się w komiksach stosunkowo późno (w 2012 roku), a przez to jest zwyczajnie mniej wyeksploatowana niż Joker, Dwie Twarze czy inni antagoniści, z którymi wielokrotnie mieliśmy już do czynienia (choć kilkoro z nich powraca w Gotham Knights). Odkrywanie kolejnych tajemnic, a także zagłębianie się w ich strukturę i sposoby działania potrafi naprawdę wciągnąć i motywować do dalszej zabawy – nawet gdy rozgrywka zaczyna robić się powtarzalna i monotonna.
Istotną rolę odgrywają również relacje, jakie łączą tytułową grupę bohaterów. Nightwing, Red Hood, Robin i Batgirl znali Batmana wcześniej i uznawali go za towarzysza, przyjaciela i mentora. Postacie różnią się charakterami, a każda z nich inaczej podchodzi do śmierci Wayne'a i inaczej radzi sobie z żałobą. To zaś powoduje, że czasami dochodzi między nimi do spięć. 

Fabuła

8 /10

Ochrona Gotham przed złoczyńcami (przy jednoczesnym podejmowaniu prób rozwikłania sekretów Trybunału Sów) nie jest łatwym zadaniem. Miasto jest jeszcze bardziej niebezpieczne niż Sandomierz przedstawiony w Ojcu Mateuszu. Każdego dnia na jego ulicach dochodzi do przestępstw. Przeciwdziałanie nim odgrywa istotną rolę, bo przy czyszczeniu map nie tylko zdobywamy cenne punkty doświadczenia i przedmioty, które można wykorzystać do wytwarzania wyposażenia, ale też pozyskujemy informacje na temat działalności gangów i złoczyńców. Niestety nie uniknięto tutaj problemów znanych z innych gier z otwartymi światami i wykonywanie tych pobocznych zadań szybko nudzi się przez ich powtarzalność, bo zwykle robimy w nich to samo. 

For if you try to cross them, then…the Talon strikes you dead. 

Podczas eksploracji dzielnic Gotham niejednokrotnie przyjdzie nam spuścić komuś łomot. System walki tylko na pierwszy rzut oka przypomina ten z serii Arkham. W praktyce jest on zupełnie inny i łączy go z nim jedynie możliwość zadawania słabszych i mocniejszych ciosów (poprzez przytrzymanie przycisku na kontrolerze). Kompletnie zrezygnowano z możliwości parowania i kontrowania ciosów, zastępując to unikami. Zdecydowanie trzeba się do tego przyzwyczaić, bo nawet gdy uciekniemy przed jednym atakiem, nie mamy gwarancji, że zaraz nie trafimy pod pięść kolejnego oponenta. Oprócz tego mamy możliwość wykorzystywania ataków dystansowych: w ten sposób możemy eliminować przeciwników z większej odległości lub na przykład przycelować w wybuchowe beczki, by pozbywać się całych grup. Zadając ciosy i wykonując perfekcyjne uniki, zdobywamy energię, którą następnie można przeznaczyć na aktywowanie "umiejętności pędu". Ich działanie może być bardzo różne. Jedne zadają obrażenia obszarowe, inne pozwalają przerwać wrogie szarże, a jeszcze inne odwracają uwagę i dają nam chwilę wytchnienia. Pomimo szczerych chęci, do końca nie mogłem przestawić się na nowy system walki i tęskniłem za tym z Arkham. Był on nie tylko przystępniejszy i bardziej intuicyjny, ale też niezwykle satysfakcjonujący - możliwość blokowania wrogich ciosów i karania ich za nie nie nudziła się nawet po wielu godzinach. Do końca nie przekonałem się również do "elementów RPG" w postaci systemu wyposażenia, modyfikacji i statystyk. Wydawało mi się to kompletnie zbędne i przynajmniej na domyślnym poziomie trudności sprowadzało się to u mnie do wyboru kostiumu, który miał najwięcej cech zaznaczonych na zielono lub... po prostu wyglądał najlepiej. 
fot. WBIE
Miłym zaskoczeniem była dla mnie natomiast liczba dostępnych strojów i możliwość ich modyfikacji pod kątem wizualnym. Praktycznie co chwilę dostajemy nowe wdzianka i bronie, a na dodatek część z wyposażenia możemy nieco spersonalizować, na przykład wybierając spośród kilku dostępnych masek, rękawic czy butów. Do tego dochodzą również czysto kosmetyczne stroje, które "nadpisują" nasz sprzęt. Jest z czego wybierać i widać po tym, że twórcy czerpali inspiracje z wielu różnych źródeł. Tym, co jednak odróżnia Gotham Knights od konkurencji, jest czwórka grywalnych bohaterów. Początkowo różnice między nimi nie są zbyt duże i sprowadzają się przede wszystkim do kosmetyki i różnic w ich wyglądzie czy animacjach. Z czasem jednak, gdy zdobywamy kolejne punkty doświadczenia i ich rozwijamy, różnice te zaczynają się uwypuklać: Batgirl staje się świetna w walkach 1 na 1 i może hakować kamery i inne urządzenia, Robin lepiej sprawdzi się podczas misji wymagających dyskrecji, Nightwing skacze po głowach przeciwników, a Red Hood staje się murem nie do przejścia. Dzięki temu, że grywalnego bohatera możemy zmienić niemal w dowolnym momencie (wystarczy wrócić do Belfry, czyli siedziby Rycerzy), to jest to całkiem ciekawy sposób na urozmaicenie sobie zabawy, gdy tylko zaczyna doskwierać nam nuda. Niestety, szumnie zapowiadany tryb kooperacji w obecnej formie nieco rozczarowuje. Mimo czterech grywalnych bohaterów, co-op przewiduje wspólną zabawę jedynie dla dwóch osób. Co więcej, taka współpraca możliwa jest jedynie online – o zabawie na jednej kanapie i przy podzielonym ekranie możecie zapomnieć. Co prawda zapowiedziano, że w przyszłości czeka nas bezpłatna aktualizacja z czteroosobową kooperacją, ale nie uświadczymy jej w kampanii, a jedynie w odrębnym trybie przypominającym klasyczną "Hordę", w której będziemy zmagać się z coraz trudniejszymi falami wrogów. Szkoda, bo możliwość wspólnego przemierzania Gotham wraz z trójką przyjaciół mogłaby być naprawdę ciekawym doświadczeniem.

Rozgrywka

7 /10

Na kilka dni przed premierą do sieci trafiła informacja, że Gotham Knights będzie działać w 30 klatkach na sekundę na konsolach obecnej generacji, PlayStation 5 i Xbox Series S/X. Z przykrością muszę to potwierdzić: rzeczywiście zabrakło jakiegokolwiek trybu wydajności czy opcji odblokowania płynności. A szkoda, bo przemierzanie Gotham i oglądanie licznych pojedynków z pewnością robiłoby lepsze wrażenie w 60 FPS. Na pocieszenie mogę jedynie powiedzieć, że przynajmniej widać, dlaczego się na taką blokadę zdecydowano. Gra jest szalenie efekciarska: mnóstwo tu efektów cząsteczkowych, takich jak deszcz czy dym, a światła odbijają się w mokrych od opadów ulicach. 
fot. WBIE
Niestety poziom grafiki jest bardzo nierówny i nie wszystko robi równie dobre wrażenie. Najgorzej wypadają modele postaci, po których mocno widać, że tytuł ten początkowo zamierzano wydać również na PlayStation 4 i Xboksie One. Nawet facjaty, włosy i mimika głównych bohaterów pozostawiają sporo do życzenia, a szkoda, bo widzimy ich dość często bez masek. Chciałoby się, by wyglądali oni nieco bardziej realistycznie...

Oprawa

7 /10

Gotham Knights to całkiem ciekawy tytuł, ale nie wszystko w nim działa tak, jak działać powinno. Przez cały czas miałem wrażenie, że twórcy z całych sił starali się odciąć od Arkhamverse i pokazać, że to zupełnie nowa, osobna produkcja, a nie sequel znanej i lubianej serii. To zaś przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego, bo podczas zabawy jeszcze bardziej zwracałem uwagę na różnice i często zwyczajnie tęskniłem za dawnymi, sprawdzonymi rozwiązaniami. Mimo tego fabuła, bohaterowie, a zwłaszcza wątek Trybunału Sów były w stanie zatrzymać mnie przy ekranie i sprawiały, że chciałem patrolować ulice Gotham, by rozwijać Rycerzy i popchnąć dalej karty opowieści.

Ocena końcowa

7/10


Fabuła

8/10

Rozgrywka

7/10

Oprawa

7/10
Plusy: + wciągająca historia; + Trybunał Sów; + spore możliwości rozwoju bohaterów; + dużo kostiumów i opcji ich modyfikowania; + co-op. Minusy: - brak lokalnej / czteroosobowej kooperacji; - nierówna grafika; - powtarzalne, nudne zadania poboczne; - rozczarowujący system walki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj