Najnowszy odcinek Gotham rozpoczął się w tym samym miejscu, w którym skończył się poprzedni, czyli chaosem spowodowanym wybuchem w Przystani. Nie trudno było się domyślić, że epizod zostanie poświęcony poszukiwaniom sprawcy tego bestialskiego czynu. Co ciekawe zarówno Oswald, Barbara, jak i Ed byli zgodni w tym, że zabicie kilku setek ludzi było naprawdę złym uczynkiem i jakby nie patrzeć, każdy z nich próbował na swój sposób pomóc w znalezieniu odpowiedzialnej za to osoby. Nie często widzimy taką zgodność wśród tych złoczyńców, co jest nietypowe, ale interesujące. Dzięki akcji poszukiwawczej powrócił do serialu dawno niewidziany Victor Zsasz. Cieszy to, że twórcy w pożegnalnym sezonie nie zapomnieli o tej lubianej postaci, która zawsze potrafi zabawnie skomentować wydarzenia. Natomiast podczas jego procesu Pingwin niemal dopiął swego, ale ostatecznie został powstrzymany przez Gordona próbującego bronić ostatków sprawiedliwości w mieście, co było dość przewidywalne i w stylu Gotham. Dostarczyło to trochę rozrywki, ale wypuszczenie Victora nie wzbudziło większych emocji. Prawdopodobnie powodem tego było nienadzwyczajne rozwiązanie tego wątku, ponieważ było zbyt proste i normalne, jak na ten serial. Natomiast Ed w końcu poznał część prawdy o swoich nocnych wycieczkach w miasto. Dzięki pomocy Luciusowi przy śledztwie zamachu odkrył, że to przez niego zginęli ludzie w Przystani. Jest to zaskoczeniem, gównie dlatego, że nie podejrzewaliśmy go o takie okrucieństwo i nie znamy motywów występku jego alter ego. Do tego ucierpiała dość żwawa staruszka, która „pomogła” Edowi przypomnieć sobie te dramatyczne wydarzenia. Podobnie jak przy procesie wkradło się nieco czarnej komedii dla rozluźnienia sytuacji, ale za to śledztwo panowie prowadzili, jak najbardziej na poważnie. Co prawda nie było ono skomplikowane, ale ich dedukcja mogła się podobać, również dlatego, że Ed i Lucius stworzyli całkiem zgraną parę śledczych. Dawno nie widzieliśmy tego typu kryminalnej sprawy w Gotham, co jest miłą odmianą.
fot. FOX
+4 więcej
W najnowszym odcinku, poza Victorem, powrócił również Jeremiah, na którego czekaliśmy z utęsknieniem. Jednak zbyt długo nie nacieszyliśmy się widokiem tej charyzmatycznej postaci. Taniec z Ecco rozbudził nadzieje na powrót w pełni blasku tego złoczyńcy, który szykował coś niedobrego w tunelach. Ale cały entuzjazm ostudziła Selina, która niespodziewanie zadźgała Jeremiah. W pierwszym momencie to szokowało, że najbardziej wyczekiwany charakter zginął tak szybko i nieoczekiwanie. Ale po tylu sezonach Gotham możemy być pewni, że nie na długo pozostanie martwy, ponieważ poznaliśmy do tej pory już kilka sposobów przywracania ludzi do życia. Możliwe, że twórcy szykują nam też nową wersję tego złoczyńcy, co akurat może wyjść na dobre serialowi, bo ten Valeska, aż tak nie ekscytował jak poprzednicy. Natomiast nie zmienia to faktu, że twórcy sobie pogrywają z widzami, takim obrotem sprawy, w który trudno uwierzyć, głównie dlatego, że takiego arcyłotra nie zabija się po cichu. Ale przynajmniej będzie miało to wpływ na zachowanie Seliny, co rozwinie wątek z Brucem, więc sam pomysł na uśmiercenie Jeremiah nie był taki bezpodstawny i bezsensowny. Bez względu na to, czy uśmiercenie Valeski jest wiarygodne i permanentn,  czy też nie, odcinek był dynamiczny i dostarczał sporo rozrywki. Jednak martwi to, że w Gordonie odżyły stare uczucia do Barbary, co może wpłynąć na jego pacyfistyczną postawę i ogląd sytuacji. Więcej sympatii wzbudza walcząc heroicznie o utrzymanie prawa w mieście, kiedy nie dekoncentrują go podstępne kobiety. Ale za to fabuła idzie śmiało do przodu, nawet jeśli bieżący epizod nie wzbudzał przesadnych emocji. Ważne, że dzięki temu mamy ochotę na więcej akcji, złoczyńców i szalonych obrotów wydarzeń w Gotham.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj