W nowym odcinku Gotham skoncentrowaliśmy się na postaci Eda, który wpadł na trop tego, co mu się przydarzyło i dlaczego jego alter ego zabiło setki ludzi w Przystani. Ale zanim dowiedzieliśmy się częściowej prawdy nie zabrakło kilku stałych „punktów programu”, które pojawiają się, gdy Człowiek-Zagadka przejmuje stery epizodu. Między innymi zafundował Gordonowi i Eduardo kilka chwil niepewności w związku z pułapką w mieszkaniu oraz prostą łamigłówką do rozwiązania. Z perspektywy Eda plan się powiódł, ale widzom ta zagadka nie przyniosła większych emocji, jedynie cieszyła zmyślność pomysłu. Również nie zaskakiwało spotkanie z Pingwinem, który w pewnym sensie maczał palce w uratowaniu swojego przyjaciela. Ich wzajemne relacje zawsze były pokręcone, ale gdy obiecali sobie, że nigdy w tajemnicy przed sobą nie staną się wrogami, to brzmiało niemal jak… wyznanie miłości. Z jednej strony ta scena była dziecinnie zabawna, co przypominało nieco The Lego Batman Movie i wzajemną „nienawiść” między Jokerem i Batmanem. Z drugiej strony bardzo pasowało to do tej dwójki złoczyńców i w ogóle do stylu Gotham. Ich przyjaźń przejawiała się zawsze w zróżnicowany i dwuznaczny sposób, ale to wrażenie wywołała głównie praca kamery z wyjątkowo dużymi i długimi zbliżeniami na twarze naszych bohaterów, patrzących sobie głęboko w oczy. Zresztą przez cały odcinek zaglądaliśmy w oczy postaciom, co trochę męczyło, niepotrzebnie budując tak często intymną atmosferę, która nie do końca pasuje temu serialowi. O ile jeszcze to spotkanie Eda z Oswaldem miało wymiar emocjonalny i znaczący dla fabuły Gotham, tak tortury szalonej starszej kobiety i jej synów na Nygmie były słabym motywem. Jasne, że śmieszyła ich przyczyna, bo jak wiemy z niektórych popularnych filmów zemsta za śmierć uśmiechniętego pieska jest wystarczającym powodem, aby rozpocząć swoją wendetę. Ale tym razem ten krótki wątek nie przyniósł rozrywki, a stanowił tylko pretekst do odświeżenia pamięci Eda. Twórcy mogli w tym wypadku bardziej się postarać, bo stać ich na lepsze i mroczniejsze pomysły.
fot. Jeff Neira/FOX
Jednak najbardziej mogła się podobać kulminacja wątku Eda, który odnalazł Hugo Strange’a posiadającego odpowiedzi na nurtujące go pytania. Bardzo cieszy powrót tej charyzmatycznej postaci, która prowadzi makabryczne praktyki na pacjentach. Pojawił się na krótko w odcinku, ale zdążył porządnie namieszać, dosłownie i w przenośni, w głowie Nygmy. A przede wszystkim wyjawił tajemnicę jego alter ego, które jest kontrolowane przez Eduardo. To był dość zaskakujący zwrot akcji, gdy Gordon miał zabić Człowieka-Zagadkę, a napięcie potęgowało trzymanie Jima na muszce. W kilka chwil przewinęło się mnóstwo informacji o manipulacji, podstępie i zdradzie, więc na brak emocji w końcówce nie można narzekać. Dzięki temu fabuła stała się niezwykle interesująca. Z kolei wątek Bruce’a zwolnił tempo rozwoju, ale nie jest on naiwny, jak kilka innych w tym odcinku. Choć Selina triumfuje po zemście na Valesce, wciąż dostrzegamy, że aż tak bardzo się nie zmieniła. Jej szczere wyznanie, że nic nie zrobiła, aby uratować rodziców Bruce’a, wciąż brzmiało jak ona sprzed uzdrowienia, nawet jeśli miało to na celu zranienie Wayne’a. Młodzi aktorzy zagrali tutaj wspaniale, dzięki czemu ten wątek imponuje dojrzałością. Gotham bazuje na grotesce i przerysowaniu, ale kiedy chce to potrafi na poważnie prowadzić historię, co może się podobać. Na pewno największym zaskoczeniem odcinka było „ożywienie” Jeremiah, ale ta niespodzianka polegała na tym, że po prostu nie zginął od pchnięcia nożem. O wiele ciekawsze byłoby wskrzeszenie go w jakiś wymyślny sposób, a nie wmówienie widzom i Selinie, że umarł. Natomiast ewidentnie w Gotham zadźganie kogoś na śmierć jest najmniej efektywną próbą zabicia postaci, czego przykładem są właśnie Valeska czy Ed, więc może jest jeszcze szansa dla Tabithy, żeby powróciła do serialu. Pomijając błyskawiczny powrót z martwych naszego diabolicznego złoczyńcy, to ekscytuje jego uknuty plan. Łatwo możemy się domyślić kogo powołał do życia, ale już sama perspektywa owego rodzinnego spotkania, aż powoduje ciarki na plecach. Wydaje się, że w najbliższych tygodniach Jeremiah osiągnie najwyższy poziom okrucieństwa wobec Bruce’a, co wzmaga emocje. Najnowszy odcinek Gotham był niezły i interesujący, bo przybliżył nas do prawdy o Edzie, a także wprowadził nową postać Eduarda, która odegra kluczową rolę w kolejnych tygodniach. Do tego powrócił Jeremiah, który szykuje kolejne chore przedstawienie Bruce’owi. Choć epizod nie przyniósł zbyt wiele rozrywki to świetnie wprowadził do dalszej części finałowego sezonu, który dopiero się rozkręca. Możemy zacierać ręce!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj