Widzowie Gry o tron dzielą się przynajmniej na dwie grupy. Jedna z nich to znawcy krain Westeros, mający za sobą przynajmniej raz przeczytane wszystkie tomy "Pieśni Lodu i Ognia" George'a R.R Martina. Druga grupa to widownia nieznająca książek, wsłuchująca się w każdy dialog, chłonąca kolejne interesujące wydarzenia i emocjonujące cliffhangery. I do tej drugiej grupy należałem przez ostatnie dwa lata. Wszystko zmieniło się jednak po finale 2. sezonu Gry o tron, po którym postanowiłem zaznajomić się z książkami. Nie wiem, czy zrobiłem dobrze, czy źle. Po premierze trzeciego sezonu jednak wiem jedno – zupełnie inaczej ogląda się serial stacji HBO, mając pełną świadomość tego, co wydarzy się w kolejnych odcinkach, a nawet w kolejnych sezonach.

Premiera trzeciego sezonu Gry o tron udowadnia, że to wciąż ta sama, kapitalnie zrealizowana produkcja. W porównaniu z poprzednimi dwudziestoma odcinkami nie zmieniło się praktycznie nic. Może poza rozmiarem smoków. Produkcja HBO prezentuje bowiem zamkniętą historię, a trzeci sezon to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń, które widzieliśmy w finale drugiej serii. Widać to choćby na samym początku odcinka, który rozpoczyna się daleko za murem i jest bezpośrednią kontynuacją zeszłorocznego cliffhangera. Podobnie jak w pilocie scenarzyści zaserwowali widzom mroźne, zimowe otwarcia, a bliskie spotkanie z Nieumarłym zaliczył tym razem Sam.

[image-browser playlist="592720" suggest=""]
©2013 HBO

Dla czytelników książek dużym zaskoczeniem wydaje się być znacznie przyśpieszenie wątków związanych z Daenerys, która błyskawicznie dotarła do Astaporu z zamiarem zdobycia armii, w tym wypadku nieustraszonych rycerzy zwanych Nieskalanymi. Zdziwienie może wzbudzić także scena poznania przez Dany byłego rycerza gwardii królewskiej Barristana Selmy'ego. Twórcy Gry o tron zrezygnowali z wprowadzenia do serialu Arstana Białobrodego, co wydaje się zauważalnym, aczkolwiek sensownym uproszczeniem. Widać też, że nie oszczędzano na smokach, które rosną i w akcji będą zapewne jeszcze groźniejsze niż dotychczas. Pytanie, kiedy Dany będzie miała okazję z nich skorzystać?

Najmocniejsze i najbardziej wciągające dialogi toczone były – jak zwykle – w Królewskiej Przystani. Zarówno rozmowa Tyriona z Cersei, jak i spotkanie karła ze swoim ojcem pokazane zostały w odpowiedni dla ich powagi sposób. Bezpośredni Tywin pokazujący miejsce w szeregu swojemu znienawidzonemu synowi to bez wątpienia najlepszy moment odcinka - dla takich scen warto oglądać ten serial. W specyfikę walki o tron świetnie wpasowywać zaczyna się Margaery Tyrell, a rozmowa podczas kolacji tylko udowodniła, że Cersei rośnie wyjątkowo groźna rywalka. Jestem za to zdumiony, w jaki sposób scenarzyści podeszli do wątku Sansy i Littlefingera. Czy nie ujawnili zbyt dużo już na samym starcie trzeciego sezonu?

[image-browser playlist="592721" suggest=""]
©2013 HBO

"Valar Dohaeris", jak brzmi tytuł premiery, uzupełniony został o mniej istotne wątki związane m.in. z Davosem powracającym na Smoczą Skałę, do swojego jedynego, liżącego rany króla. To jednak nie przemytnik, a Mellisandre okazuje się być kluczową sojuszniczką Stannisa, który obecnie ufa wyłącznie Kobiecie w czerwieni. Nie zaskoczyło również spotkanie Jona z Mancem Rayderem. Król za murem poznający bękarta Eddarda Starka to przecież dopiero początek wydarzeń, które nastąpią w kolejnych odcinkach. Wrażenie mógł za to zrobić… olbrzym przechadzający się po wiosce Dzikich. Jednej sceny doczekał się również Robb przybywający do Harrenhal. Było to jedynie drobne zarysowanie niezwykle ważnego dla trzeciego sezonu wątku związanego ze Starkami.

Premiera trzeciego sezonu Gry o tron pokazuje, jak bardzo cała saga rozrosła się w kolejnych tomach "Pieśni Lodu i Ognia". Już teraz bohaterów jest tak wielu, że z trudem udaje się pokazać losy większości w jednym odcinku. Na chwilę obecną zupełnie pominięci zostali Bran (a w jego wątku scenarzyści mają ogromne zaległości), Arya oraz Brienne prowadzące Jaimego do Królewskiej Przystani. Czy dziesięć odcinków wystarczy, by każdy z bohaterów miał na ekranie swoje "pięć minut"? Powrót Gry o tron pozostawia niedosyt, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że już dziś chciałoby się obejrzeć drugi, trzeci... i kolejne odcinki trzeciej serii.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj