Gra o tron: Ród smoka prezentuje zmianę na królewskim tronie. Oceniam epizod.
Nowy odcinek serialu
Ród smoka przenosi gry polityczne w królestwie na nowy poziom, który bardzo mi się podoba. Praktycznie wszystko tu dotyczy knucia, umacniania pozycji na dworze czy kolejnych spisków. I trzeba przyznać, to wszystko bardzo dobrze się ze sobą zazębia. Nie ma żadnego niepotrzebnego wątku. Omawiany epizod jest też bardzo dobry pod względem dialogów. Praktycznie cała intryga opiera się na kameralnych scenach w zamkniętych pomieszczeniach. Są one dowodem na to, że czasem minimum środków zapewnia maksimum przekazu. Doskonale oddaje to początkowa sekwencja w trakcie posiedzenia rady. W każdym zdaniu czuć napięcie, które w pewnym momencie jest nie do wytrzymania. Sytuacja staje się śmiertelnie poważna – i to dosłownie. A to tylko jedna ze scen, która potrafi zatrzymać widza przed ekranem na dłużej. Poziom prowadzenia narracji był naprawdę świetny w omawianym odcinku.
Nie ukrywam jednak, że w całej intrydze politycznej kompletnie nie pasuje mi postać Aegona. Wygląda on jak bohater z zupełnie innej produkcji, na siłę wrzucony do historii, w której nie czuje się dobrze. Oczywiście sprawdza się jako pionek rzucony w polityczny wir przez matkę i dziadka. Mimo to nie reprezentuje sobą niczego, co wzbudzałoby w widzach jakiekolwiek emocje. O wiele lepiej prezentuje się Aemond. Może się na początku wydawać, że
Ewan Mitchell, który wciela się w postać, gra cały czas jedną miną. Jednak to tylko pozory, ponieważ świetnie czuje swoją kreację. Przede wszystkim doskonale potrafi pokazać zawiść, która nim targa. Aemond w wykonaniu Mitchella to ciekawe połączenie inteligentnego i stonowanego człowieka z cechami manipulatora i socjopaty. Jestem pewien, że będzie silnym punktem serialu.
Epizod przedstawił nam różne spojrzenia na politykę królestwa prezentowane przez Alicent i Otto. Jak już wspominałem w jednej z poprzednich recenzji, zmiana aktorki wyszła na plus produkcji.
Olivia Cooke cały czas potwierdza, że doskonale czuje swoją bohaterkę. Kobieta rozumie dworską politykę, jednak za wszelką cenę stara się zachować kręgosłup moralny. Nie chce, by pochłonął ją mrok. A twórcy sugerują, że może się w końcu mu oprzeć, co ukazuje scena rozmowy z Larysem. Natomiast
Rhys Ifans jest genialny jako Otto. Aktor praktycznie nie musi nic robić. Wystarczy kilka zdań i pełne dezaprobaty spojrzenie, byśmy wiedzieli, że nie ma z nim żartów. Bardzo dobrze widać to w scenie audiencji, w której domaga się poparcia u zwolenników Rhaenyry. Świetnie napisana i zagrana postać!
Należy również zwrócić uwagę na dwie postacie, które nie otrzymały za wiele czasu w tym odcinku, jednak mocno wpłynęły na historię. Chodzi mi o Rhaenys i Mysarię. Pierwsza z nich po raz kolejny udowodniła, że jest ważna dla przyszłości królestwa, mimo że znajduje się na drugim planie. Sama sekwencja ataku w trakcie koronacji Aegona była doskonała. Twórcy świetnie ukazali, że Rhaenys tak naprawdę mogłaby zniszczyć wszystkich przeciwników w sekundę. To się nazywa pokaz siły. Natomiast Mysaria, która otrzymała jedną scenę w odcinku, pokazała inną stronę władzy. Otóż okazuje się, że to uzyskane informacje i wpływy stanowią najmocniejszą walutę w polityce. Do tej pory Mysaria raczej poruszała się gdzieś w tle, jednak teraz wystarczyła krótka scena dialogowa, byśmy dowiedzieli się, jaką ma władzę. Bardzo dobrze napisana sekwencja, która sprawiła, że jej postać stała się o wiele ciekawsza.
Nowy odcinek
Rodu smoka oferuje bardzo dobre rozwiązania fabularne, jeśli chodzi o główną intrygę. Jednak przy okazji buduje interesujące fundamenty pod dalszy rozwój historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h