Twórcy serialu Ballers lubią gmatwać życie Spencera Strasmore'a. Jego wizyta u lekarza, żartobliwie podejście do kwestii płodności, które wyraźnie jest reakcją obronną na prawdopodobnie złe wieści, pokazuje tego bohatera w innej formie. Zawsze widzimy go jak twardego faceta i człowieka prowadzącego ważne interesy, a tutaj jest bezbronny, niepewny i czeka na wyrok. Wprowadzenie wątku utraty możliwości posiadania potomka jest pomysłem z potencjałem na rozwój Strasmore'a w kolejnym sezonie. Biorąc pod uwagę jego końcowy seks z kobietą, która wyraźnie darzy uczucie, zastanawia tutaj jest plan. Jako że przy lekarzu wyznał dość egoistyczne motywacje do posiadania dziecka... zastanawiam się, czy w istocie Spencer będzie chciał jej zrobić dziecko bez komunikacji? To może postawić go po dość złej stronie i pokazać przestraszonego człowieka, chcącego za wszelką cenę osiągnąć ten cel. Ciekawe. Kwestia pracowników firmy Strasmore'a i spółki to także wątek godny uwagi. Nie brak tutaj humoru z przygotowywaniem ich na złe wieści. Dobrze obrazuje się w rozmowie z panem, który chciał zabijać oraz panią, która wściekły niszczy pokój siekierą. Dobre sytuacje, które potrafią bawić z wyczuciem. A tutaj też dobrze wchodzi rzecz troszkę bardziej poważna, czyli przemowa Spencera. To jest taki wątek, który zmusza do zastanowienia się nad tym samym, nad czym myśli sam bohater. Czy Spencer robi to w chciwości? W końcu nawet Joe w odcinku mu mówi, że się zmienił. To pokazuje nowy cel twórców, który troszkę nie współgra z tym, co prezentowały pierwsze 2 sezony. Cała historia z stadionem i Vegas wydaje się wprowadzona za szybko. Spencer dopiero co osiągnął cel i może reprezentować klientów, gdy nagle ot tak zmienia go i bierze inny cel, lekceważąc klientów. Dlatego wprowadzenie motywu chciwości w tym odcinku może dobrze wyjaśnić błędy bohatera. Cieszy wątek Charlesa, który chyba pierwszy raz w tym serialu wychodzi ze swojej strefy komfortu. Do tej pory dostaliśmy bohatera, który był trochę takim sympatycznym popychadłem. Miły, zgadza się na wszystko, a nawet jak się buntuje, to i tak nic z tego nie wynikało. A tutaj Charles dojrzewa, podejmuje ryzyko za plecami szefa, który go zlekceważy. Takim sposobem twórcy w końcu dają szanse na zmianę kierunku rozwoju tego wątku. Pozwalają dojrzeć postaci. Tak naprawdę to najsłabiej wygląda historia Ricky'ego. Jego problemy zdrowotne oraz ciąża jego dziewczyny kompletnie nie zmieniły nic w kwestii tej postaci. To jest chyba jedyny bohaterów, który cały czas stoi w miejscu. Nie rozwija się, jego perypetie są wtórne, coraz mniej ciekawe. Kwestia dylematu, czy zażyć leki, czy nie, niewiele w tym aspekcie zmieniają. A szkoda, bo te wszystkie tematy miały potencjał. ‌Ballers wbrew pozorom stara się rozwijać i nie stać w miejscu. Nie zawsze wychodzi, a lekka konwencja nie pozwala na wiele swobody, ale to działa.Ma to urok, a Dwayne Johnson aktorsko daje radę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj