Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tak chyba brzmi nowa maksyma Spencera, który po fiasku w Las Vegas ponownie startuje z nowym sportowym biznesem.
W poprzednim sezonie Spencer Strasmore (
Dwayne Johnson) starał się ściągnąć do Las Vegas drużynę footballu amerykańskiego, co – jak wiemy – skończyło się fiaskiem. Sportowiec i jego kolega Joe (
Rob Corddry) zostali wykiwani przez milionerów ze stolicy hazardu. Musieli wrócić do domu z podkulonym ogonem. Teraz, dzięki pieniądzom na inwestycje, które otrzymali od kolegów i klientów Spencera, próbują ponownie , tyle że w innej dziedzinie. Kupują bowiem firmę i kanał telewizyjny Sport X, która zajmuje się tworzeniem kontentu o sportach ekstremalnych oraz reprezentuje co bardziej obiecujących zawodników. O ile Spencer zna się jak nikt na footballu amerykańskim i wie, na jakie problemy są narażeni zawodnicy i jak im pomóc, to o sportach ekstremalnych nie wie nic. Szybko więc wchodzi w konflikt z niestabilnym psychiczne, współwłaścicielem Sport X (
Russell Brand), co nie skończy się najlepiej.
Nowy sezon
Ballers znacząco zmienia charakter serialu. Najwidoczniej twórcy, poniekąd słusznie, pomyśleli, że wyczerpali już temat footballu amerykańskiego, więc postanowili poszukać następnego sportu, który również wygląda efektownie na ekranie. Postawili na sporty ekstremalne: surfing, deskorolki, skoki na spadochronie. Pojawiają się także gwiazdy tych sportów, jak choćby Tony Hawk. Główni bohaterowie kompletnie się w tym towarzystwie nie odnajdują i jest to bardzo fajnie pokazane. Podoba mi się podejście, że nie są oni najlepsi we wszystkim, co robią. Nie zamieniają w złoto wszystkiego, czego się dotkną. Tak jest właśnie tym razem. Totalne niezrozumienie rynku sportów ekstremalnych oraz brak jakiejkolwiek wiedzy na temat prowadzenia kanału telewizyjnego będzie miało poważne konsekwencje. Twórcy serialu postanowili także pokazać, jak ważna w tym sporcie jest lojalność względem tych, którzy wierzyli w kogoś nawet wtedy, gdy nikt inny tego nie robił. Nie zawsze pieniądze są najważniejsze. Liczy się człowiek. Czego Spencer nauczy się w brutalny sposób.
Oczywiście to, że akcja przenosi się do Miami, nie oznacza, że twórcy rezygnują z dobrze nam znanych postaci. Dalej będziemy obserwować Ricky’ego (
John David Washington) próbującego wrócić do formy i starającego o nowy kontrakt. Charles (
Omar Benson Miller) będzie starała się odnaleźć na nowym stanowisku w clubie, a Jason (
Troy Garity) znajdzie się pod pantoflem pewnej niewiasty. Czyli u chłopaków dzień jak co dzień.
W nowym sezonie swoje piętno odbił także konflikt Donalda Trumpa z futbolistami amerykańskimi i to, że postanowili uklęknąć podczas hymnu. W ogóle odniesień do współczesnej polityki jest tym razem bardzo dużo. „Żyjemy w szalonych czasach, w których rządzi nami wariat” krzyczy w pewnym momencie Joe i ten ton można wyczuć we wszystkich 9 odcinkach, jakie przyszło mi obejrzeć.
Postać Spencera przeszła pewną metamorfozę. Jak w pierwszym sezonie był on wiecznie uśmiechnięty, wyważony i potrafił z każdym negocjować bez emocji, to teraz tę umiejętność zatracił. Często puszczają mu nerwy. Jest porywczy. Ludzie przestają go lubić. Tracą do niego szacunek, co nie pomaga mu w biznesach. Bardzo dobrze, że scenarzyści postanowili pójść w tę stronę, pokazując, jak wielkie pieniądze i niepowodzenia potrafią wpłynąć nawet na najbardziej pozytywną osobę. Do tego otrzymujemy wątek starszego brata Spencera, który popełnił samobójstwo kilak lat temu. Dowiemy się, co go do tego popchnęło i jak wpłynęło to na młodszego brata.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h