Zgodnie z przypuszczeniami wróciliśmy do starego porządku w Grimm, gdzie nasi bohaterowie zajmują się rozwiązywaniem sprawy związanej z nowym rodzajem Wesena. Ostatnie odcinki oglądało się bardzo przyjemnie, bo dynamika wydarzeń wciągała i nie pozwalała oderwać się od ekranu. Ale trochę już zaczynało brakować wspólnego przeglądania starych ksiąg przez Nicka i przyjaciół w celu znalezienia wskazówek mogących pomóc w prowadzonym śledztwie. Tym razem sprawa dotyczyła porwania noworodka przez Wesena o trzech oczach i… trzech ramionach. Trzeba przyznać, że twórcy sięgnęli po prawdziwe dziwadło. Ale El Cuegle, mimo swojego nietypowego wyglądu, okazał się wyjątkowo interesującym „potworem”, który nadał fabule mrocznego klimatu. Aura tajemniczość towarzysząca odcinkowi znakomicie budowała napięcie w trakcie trwania śledztwa. Uprowadzenie dziecka samo w sobie emocjonowało, ale brak istotnego elementu układanki, jakim był motyw działania Wesena, wzbudzał ciekawość. Dobrze, że prawda kryjąca się za porwaniem i trzecim okiem znalazła swoje logiczne wytłumaczenie. Kolejna próba zabicia przyszłego mordercy to dość radykalne posunięcie, ale dostarczyło wielu emocji w kulminacyjnym momencie. Śmierć El Cuegle pozostawiła widzów bez uczucia satysfakcji, że zło zostało definitywnie powstrzymane, co zostało nam zasugerowane ostatnimi słowami Wesena i kocykiem w misie. Choć epizod nie zakończył się cliffhangerem to i tak końcówka zrobiła wrażenie. Poza bardzo absorbującą uwagę widzów sprawą El Cuegle obserwowaliśmy również poczynania Eve myszkującej w podziemnych korytarzach oraz zacieśnianie więzi Renarda z córką. Ani jeden, ani drugi wątek niczego nowego nie wprowadził do historii poza upewnieniem nas, że magiczny patyk współpracuje tylko z Grimmem i jest z nim powiązany więzią, a kapitan ma zamiar przeciągnąć na swoją stronę Dianę. Wydaje się ona być mądrą dziewczynką, ale jej decyzje i działania są nieprzewidywalne, a to ekscytuje i daje pewność, że przed nami jest jeszcze wiele zaskakujących wydarzeń. Taki odcinek jak El Cuegle był potrzebny w Grimm. Solidny, tajemniczy i trzymający w napięciu. Taki, w którym poboczne wątki nie są zwykłymi zapychaczami, lecz dobrze wypełniającymi elementami całej fabuły. Nawet nie drażniło to, że skoro rozpoczęliśmy epizod od newsa o więcej niż jednym dziecku Rosalee i Monroe'a, to twórcy postanowili iść dalej tym tropem i krążyć wokół tematu związanego z niemowlakami. Czasem łączenie spraw prywatnych bohaterów z bieżącym śledztwem w serialach powoduje irytację, ale na szczęście tutaj nic takiego nie nastąpiło. Wciąż jednak mnożą się pytania związane z kawałkiem drewna, Dianą, dziećmi Monroe'a, a teraz doszły przewidzenia Renarda. Gadatliwość Meisnera jest podejrzana i sugeruje, że nie jest prawdziwy, a kapitan ma omamy. Ale czy na pewno? Zdaje się, że twórcy pogrywają sobie z nami, ale skoro Trubel została znowu odstawiona na boczny tor, to chociaż ta postać wprowadza nieco zamieszania i zagadkowości w Grimm. Cieszy to, że szósty sezon wciąż trzyma poziom i wzbudza ciekawość, a to wystarczy, aby za tydzień znowu chętnie powrócić do oglądania przygód Nicka i spółki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj