Grown-ish w obu odcinkach oferuje więcej ciągłości fabularnej, niż można było oczekiwać. Wszystko za sprawą budowania relacji Zoey z jej nowym chłopakiem, Cashem. W tym wątku nawet do końca nie chodzi o miłości, bo jest ona zdecydowanie na drugim planie. Na pierwszym jest fakt, że jest to gwiazda uniwersyteckiej koszykówki, więc twórcy tym prostym zabiegiem biorą na warsztat coś bardzo popularnego w Stanach Zjednoczonych i pokazują swoją perspektywę na niektóre problemy. Jestem zaskoczony, jak w dwóch odcinkach mogliśmy zobaczyć narodziny i upadek gwiazdy. I to praktycznie z minuty na minutę. Coś, co doskonale piętnuje ludzką hipokryzję oraz pewnie utarte standardy codzienności. Coś, co tak naprawdę pokazuje, że życie takiego koszykarza to coś więcej, niż sugerują to nam głupie komedie. To niezwykle duża presja, która może zniszczyć życie. Ot tak. Rola Zoey w relacji z Cashem jest o tyle ciekawa, że twórcy budują tę relację stopniowo i uważnie. Nie rzucają ją w objęcia faceta, bo potrzebny jest im romans w serialu. Ten fakt jest mało ważny. Istotne jest tutaj nie tylko ukazanie spojrzenia na bycie dziewczyną gwiazdy, na ludzką zawiść czy choćby na kwestię mediów społecznościowych. Cały wątek z dziewictwem Zoey jest jednym z lepszych humorystycznych aspektów obu odcinków. Pozwala pokazać siłę mediów społecznościowych (wpis wisiał tylko chwile, wszyscy o tym mówili) oraz podkreślić jeden z problemów naszych czasów. Dziewczyna jest dziewicą, więc jednocześnie staje się stygmatyzowana w społeczeństwie. Nie jest to dla ludzi nic zwyczajnego, a wręcz jest to coś dziwnego  nienormalnego. Barris i spółka piętnują złe zachowania, pokazując coś ważnego w sposób zabawny i mądry. Taki, który daje do myślenia i pokazuje różne postawy,zwłaszcza że kwestia kłótni Zoey z Cashem doprowadza do lepszego poznania tego drugiego. W obu odcinkach potrafili zmienić trochę stereotypowego koszykarza w człowieka z przeszłością, problemami i presją. Bardzo ludzkie spojrzenie i z potencjałem na więcej. Dojrzale i ciekawie pokazane. Dobrze też wypada wątek Nomi, która zmaga się ze swoją tożsamością seksualną i związkiem z mężczyzną. Z jednej strony jest tu parę zabawnych motywów, jak rozmowa ze współlokatorką Zoey czy wyobrażanie sobie, co robi jej chłopak z innymi facetami. Z drugiej strony twórcy obnażają pewną hipokryzją współczesności. Dwie całujące się kobiety są akceptowalne społecznie, ale dwóch całujących się facetów już nie. A jako że w wątku wychodzi to z ust biseksualnej kobiety całość nabiera innego znaczenia. Jest to o tyle głębokie przemyślenie problemu, że może fajnie rozwinąć tę bohaterkę. Jej zrozumienie, kim naprawdę jest, to ciekawy wątek na przyszłość. Yara Shahidi kradnie ten serial. Aktorka udowodniła, że nie przypadkiem była doceniana będąc na drugim planie Black-ish. Nie brak jej charyzmy, talentu i z dobrym scenariuszem, Zoey dojrzewa i staje się jeszcze bardziej interesującą postacią. Zawsze postrzegaliśmy ją przez pryzmat jej rodziny. Przez 5 odcinków twórcy potrafili to bez problemu zmienić. I pozwolić nam zobaczyć kobietę, która stawia pierwszy krok w samodzielności w kierunku dorosłości. Nie brak też zabawnych motywów. Cały atak Zoey na grupę przyjaciół jest pokazany pomysłowo i humorystycznie. To dalej są dopiero kolejne kroki i do dojrzewania jeszcze daleko, ale scenarzyści potrafią dobrze to budować. Dawno telewizja nie pokazała tak prawdziwie i wiarygodnie procesu dorastania z jednoczesnym rozrywkowym charakterem. Grown-ish to po prostu dobry serial, który bawi, porusza emocje i zapewnia czas warty uwagi. Chcę więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj