Wszystko zaczyna się od niespodziewanego ataku Grievousa na transport, w którym lecą Artoo i Threepio. Konwencja starcia na statku Adi Galii przekonała mnie i była bardzo interesująca, zwłaszcza gdy droidy biegną z klonami i trafiają w sam środek wymiany ognia i pojedynku Grievousa z Adi Galią. Później gdy wylecieli w Y-Wingu także było emocjonująco. Te sceny były stworzone z dobrym klimatem i ze smakiem.
Późniejsza akcja u liliputów i istot rządzonych przez roboty była taka sobie, ale już przygoda na statku piratów zrekompensowała chwilę nudy. A by tego było mało, jakiś czas później piratów atakują Separatyści i nasi bohaterowie zostają skazani na przetopienie. Na szczęście Plo Kloon z dwoma statkami pełnymi klonów przyszedł im na ratunek.
Było bardzo różnorodnie i rozrywkowo. Małe starcia odbywające się w tle były raczej zrealizowane typowo dla „Wojen Klonów”, ale efektownie. Dobry odcinek, pełen charakterystycznej dla Sagi przygody.
Ocena: 6/10