Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów rozpoczynają kolejną większą historię w 7. sezonie. Tym razem obserwujemy historię Ahsoki Tano tuż po opuszczeniu Zakonu Jedi.
Pierwsze odcinki 7. sezonu uwidoczniły wszelkie problemy, jakie na przestrzeni lat trapiły serial
Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów. 5. odcinek natomiast podkreśla wszystko to, co było w nim najlepsze i to jest pozytywne zaskoczenie, że twórcy jeszcze mają w rękawach te asy, serce i kreatywność, bo jednak tamta historia o klonach nie nastrajała pozytywnie. Tym razem jednak opowieść o Ahsoce to przede wszystkim spójna, przemyślana fabuła mocno osadzona w kanonie Gwiezdnych Wojen (wiemy z książek, że Tano zajmowała się robotą mechanika, bo dobrze się na tym znała) i pozwalająca zobaczyć przemianę bohaterki z Jedi w kogoś innego.
Teoretycznie moglibyśmy rozważać, czy starsza Ahsoka, którą poznaliśmy w
Star Wars: Rebeliantach to wojowniczka, buntowniczka czy bardziej przywódczyni, ale na pewno trudno nazwać ją Jedi. Nadal moralne i etyczne zasady Zakonu są jej bliskie i tego faktu nic nie zmieni, ale Ahsoka dojrzewa jako osoba, która nie jest definiowana przez powiązanie z mistycznymi rycerzami. Doskonale to widać, jaka jest zagubiona i jak od razu doganiają ją problemy (kwestia awarii grawicykla na początku), które mówią widzom prostą rzecz: ona ma naprawdę zły dzień. Zauważmy, że wszelkie aspekty fabularne nie są skupione na wielkiej wojnie, spektakularnych walkach czy choćby Mocy, ale na kameralnym życiu, codzienności, na tym, by przeżyć w świecie, o którym Jedi zapomnieli. Ta prawda płynąca ze strony jednej z nowych bohaterek o trudnościach w sektorze 1313 pokazuje widzom, że galaktyka to coś o wiele więcej niż to, co przeważnie obserwowaliśmy na pierwszym planie. To byt zwykłych istot, które próbują wiązać koniec z końcem - czasem w sposób nielegalny, czasem po prostu kombinując. Ahsoka staje się zwykłą obywatelką Republiki, która chce znaleźć swoje miejsce. To na swój sposób jest nawet przejmujące i pozwala o wiele lepiej zrozumieć bohaterkę, którą znamy z kolejnych lat oraz dziwnie dobrze komponuje się z wydarzeniami z książki
Star Wars: Ahsoka.
Wątek odcinka jest prosty, ale nie prostacki, bez banalnych uproszczeń, oczywisty, ale w pozytywnym sensie. Choćby kwestia budowy droidów, w której jeden z nich ucieka i sieje spustoszenie w sektorze 1313. Dobry motyw pozwalający Ahsoce zacieśnić więź z nową sojuszniczką, a być może nawet przyjaciółką i przypomina widzom, że pomimo nowych okoliczności, to nadal ta sama silna i sympatyczna bohaterka. Tutaj dobrze podkreślono całą traumę związaną z porzuceniem Jedi - wręcz Ahsoka chce odciąć się od Mocy, ale gdy przychodzi co do czego, subtelnie z niej korzysta, by uratować czyjeś życie. Wiemy, że te wszystkie detale stają się ważnymi czynnikami rozwijającymi jej postać. Sprawnie, prosto, ale kreatywnie i skutecznie.
Oczywiście są w tym proste motywy w wątku działań sióstr czy budowie ich osobowości, które wynikają z konwencji, ale w odróżnieniu od historii klonów, jest to wiarygodne, przemyślane i pasujące do kontekstu opowieści. Staje się mocnym punktem wyjścia do zmiany życia Ahsoki Tano i za ten początek należy się pozytywna ocena. Wręcz zaskakująco dobrze każdy klocek trafił na swoje miejsce.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h