Nowy serial pt. Halt & Catch Fire opowiada fikcyjną historię osadzoną w latach 80. ubiegłego wieku. Pierwsze dwa odcinki świetnie nakreślają intrygę całego sezonu, którą jest budowa komputera wydajniejszego i tańszego niż ówczesne twory IBM. W centrum stoją trzy postacie wizjonerów, którzy widzą przyszłość komputerów taką, jaką my mamy obecnie na co dzień. Są niezrozumiani, odrobinę szaleni i diabelnie inteligentni. Zaprezentowana w dwóch odcinkach historia rozkręca się powoli, ale stopniowo nabiera przyzwoitego tempa i zaczyna coraz bardziej intrygować. Podstawa konceptu jest wyśmienita i przy dobrym prowadzeniu powinna zaowocować historią, która może zaoferować coś więcej niż tylko dobrą rozrywkę. Jedynym dość znaczącym problemem jest nierówność tempa - bywają momenty (w obu odcinkach), kiedy ono "siada" i przez chwilę zainteresowanie widza gdzieś się ulatnia. Jako że w drugim epizodzie element ten został znacznie poprawiony, można założyć, że w kolejnych zniknąć całkowicie.

Wydaje się, że cały motyw budowy szybkiego komputera jest jedynie otoczką mającą przykuć uwagę, bo tak naprawdę scenarzyści opowiadają tutaj bardziej ludzką historię. Bohaterowie to trzy różne, ciekawe osobowości, które już teraz zostają poddane wnikliwej analizie. To ludzie z problemami, wyraziści, przeżywający cierpienia, wzloty i upadki oraz popełniający błędy. Niezwykle udanie pokazano stopniową, acz konsekwentną budowę tych charakterystyk, przez co można od razu wyrobić sobie opinię, zastanowić się nad poruszanymi tematami oraz poczuć sympatię do którejś z postaci. Zagadką pozostaje Joe MacMillan, dla którego kłamstwo jest czymś tak naturalnym jak oddychanie. Intryguje, bo po drugim odcinku czuć, że ma on jakąś tajemnicę, której odkrywanie powinno odegrać tutaj znaczącą rolę. Początkowo trochę irytuje stereotypowe pokazanie kobiet mających smykałkę do komputerów i kodów - buntowniczka, wszystko wie najlepiej i nie uznaje żadnego zwierzchnictwa. Jest to postać, która wymaga największego dopracowania, bo na razie wydaje się odstawać poziomem od reszty.

[video-browser playlist="634948" suggest=""]

Za kamerą pierwszych epizodów stoi wielokrotnie nagradzany Juan Jose Campanella, znany choćby z "Sekretu jej oczu". Reżyser to nietuzinkowy, który potrafi fenomenalnie prowadzić aktorów i wyciągać z nich pokłady talentu, o których istnieniu mogli sami nie wiedzieć. I dlatego Halt & Catch Fire pod względem kreacji imponuje, bo każdy daje z siebie wszystko - szczególnie zachwyca Lee Pace, który wykazuje się charyzmą i wyjątkową subtelnością w tworzeniu postaci tak bardzo niejednoznacznej. Razem ze Scottem McNairym tworzy ciekawy duet, który różni się pod każdym względem, ale jednocześnie potrafi kapitalnie się uzupełnić. W Halt & Catch Fire nawet postacie drugoplanowe nie są jedynie nazwiskami na papierze, ale ludźmi z krwi i kości, a to cieszy, bo dzięki temu lepiej buduje wiarygodność przedstawionego świata. Kiedy serial jest zagrany tak dobrze, wszystko zaczyna się zazębiać w jedną, świetnie działającą całość. 

Halt & Catch Fire ogląda się znakomicie i nie trzeba znać technicznego żargonu, aby czerpać przyjemność z opowiadanej historii. Tutaj nie chodzi tylko o pionierów komputeryzacji, bo to zaledwie przykrywka przesłaniająca nieco poruszanie tematu człowieczeństwa w erze przemian, kiedy maszyny jeszcze nie rządziły wszystkim w naszej codzienności. Wiele wskazuje na to, że może to być nowy hit stacji AMC.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj