Heels zapowiada się na serial, który podchodzi do wrestlingu z rozsądkiem, szacunkiem, ale przede wszystkim z sercem po właściwej stronie. Nie czuć w tym wszystkim gloryfikowania tej formy rozrywki, a nawet twórcy starają się bardziej pokazać wszelkie mroczne i jasne strony, dające pełny obraz tego, z czym mamy do czynienia. Staje się to wiwisekcją pasji do sportu, który zarazem jest jedyną recepturą na osiągnięcie czegokolwiek w życiu. Nie rozmawiamy o szczycie kariery w największych federacjach, ale o lokalnych rodzinnych biznesach w małych miejscowościach. Skala daje potencjał, by skupić się mocniej na czynniku ludzkim, ale ten czysto sportowy pokazujący arkana wrestlingu sprawdza się wyśmienicie jako podstawa wartości rozrywkowej. Nikt tu nie wmawia nikomu, że wrestling nie jest oparty na udawaniu, a wręcz widzimy, jak jeden z bohaterów tworzy scenariusze budujące narrację walk wieczoru. Świetny aspekt Heels, bo pozwala przyglądać się wrestlingowi z różnych perspektyw. Także takich, które w jakimś stopniu mogą doskwierać co niektórym traktującym ten sport jakoś coś bardzo poważnego. Wiemy, że Stephen Amell w Arrow nie błyszczał aktorsko, bo też nie miał za bardzo co grać. Tutaj postać napisana przez Waldrona jest idealnie dopasowana do jego specyfiki. A to też buduje interesującego bohatera poświęcającego się dla rodzinnego interesu w chorobliwy sposób. Mamy tutaj zaakcentowane problemy z ojcem, po śmierci którego przejął dowództwo oraz przede wszystkim konflikt z młodszym bratem granym przez Alexandra Ludwiga. To stanowi nie tylko o sile Heels, ale o emocjonalnym fundamencie, bo to sprawia, że aspekty wrestlingu mają znaczenie. Obserwując racje przedstawianych nam bohaterów, widzimy, że konflikt będzie największym motywem tego serialu. Walka braci to tylko pozornie coś oczywistego i banalnego, bo Waldron łączy to tak dobrze z wrestlingiem, że ma to unikalny charakter, a obaj stają się wyraziści, ciekawi i już na tym etapie poznawania są „jacyś”. Czuć, że motywacje obu są zrozumiałe, więc budowanie sympatii jest obopólne, a tym samym trudno kibicować jednej stronie w ich konflikcie. Obaj panowie stają się zaskakująco mocną zaletą Heels i pozwalają się zaangażować w ich historię. Zaskakuje również fakt, że na ringu widać doskonale, jak to oni robią różne kaskaderskie rzeczy, co dodaje temu autentyczności. 
fot. Starz
Tylko teoretycznie historia premiery jest typowa. Konflikt rodzeństwa, młodszy chce uciec wyżej, starszy ma z tym problem, bo to wyraźnie czuć, że stanowi jedynie wstęp i punkt wyjścia do czegoś więcej, co w kolejnych odcinkach może dostarczyć sporo wrażeń i emocji. Na tym etapie Heels jest fascynującym serialem o czymś, czego nie trzeba znać i lubić, aby dać się wciągnąć. Pokazanie wrestlingu tak, by czuć w tym pasję, a zarazem uniwersalność to mocny punkt programu. Heels buduje określoną konwencję wpisującą się w to, czym jest wrestling jako forma rozrywki. Premiera jest obiecująca, bo Michael Waldron pokazuje tutaj serce do budowanej opowieści i dobre jej przemyślenie. Brakuje jeszcze ekspozycji postaci drugoplanowych, bo na razie są jedynie pustym tłem dla głównych rozgrywających, ale pierwszy odcinek na tyle wciąga i tak dobrze się ogląda, że tego typu mankamenty stają się mniej ważne. Czuć tutaj potencjał na naprawdę kawał dobrego serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj