Kolejne odcinki Heels świetnie prezentują pozornie prostą historię, która skrywa tak naprawdę wiele warstw i emocji. Opowieść ma ogromny potencjał.
Heels może wydawać się po prostu serialem o wrestlingu z konfliktem braci w tle. Jednak sprowadzenie fabuły do tego jednego zdania byłoby niezwykle krzywdzące.
Michael Waldron (też scenarzysta
Lokiego) jako twórca i scenarzysta świetnie łączy coś pozornie prostego z czymś głębszym, mającym więcej warstw, przemyśleń, emocji i serca. Wrestling staje się tutaj metaforą życia, w którym tworzymy taką narrację, jaką chcemy. Jednocześnie bohaterowie szukają siebie w tym chaosie sportu, walki i wylewania potu. Oba odcinki świetnie podkreśliły życiowość historii i jej emocjonalny rezonans dający do zrozumienia, że choć mamy tu do czynienia z wrestlingiem, to poruszane tematy mają większe znaczenie. Zwłaszcza że ten serial nie wymaga ani krzty sympatii do sportu - a jeśli ktoś ją ma, doceni jeszcze więcej aspektów.
Znakomicie podkreślono konsekwencje wydarzeń z premiery. Mamy tutaj otwarty konflikt braci. Motywacje Jake'a (Stephen Amell), choć są czytelnie przedstawione, jeszcze nie dają pełnego obrazu, więc nie są przekonujące. Oba odcinki pokazują, że twórca nie spieszy się, powoli i skrupulatnie odsłania kolejne karty tej historii. To szybko zaczyna procentować, bo widzimy pogłębienie relacji Jake'a i Ace'a. Choć są w konflikcie po dość zaskakującej i impulsywnej decyzji starszego brata, to w trudnych momentach nadal traktują się jak rodzina. Dobrze to pokazano na dość zwyczajnym przykładzie poszukiwania Ace'a, który topi smutki w alkoholu. Gdy przychodzi do starcia w barze, nie ma tu zawahania i konflikt staje się drugorzędny; bracia walczą ramię w ramię. To pokazuje, że więzy rodzinne są silniejsze niż podjęte decyzje. Potrafią przełamać niemoc i niechęć w najważniejszych chwilach. 3. odcinek z powrotem Ace'a na ring jest świetnym przykładem na to, kim jest Jake - jak przekłada tworzenie historii sportowej ponad dobro brata. Coś, co wydaje się zwyczajnym konfliktem braci, tutaj nabiera głębszego wyrazu, a ekspresja tego na ringu daje pokaz świeżości i podkreśla człowieczeństwo, którego czasem brak w opowieściach o wrestlingu.
Te dwa odcinki pozwalają wyjść z cienia postaci Crystal. Mamy przykład zwyczajnej dziewczyny z małej miejscowości, która kocha Ace'a i chce uciec z tego miasteczka dzięki swojej miłości. Obserwujemy trudną, bardzo jednostronną relację z wrestlerem oraz zaskakujące umiejętności dziewczyny, która najwyraźniej skrywa pasję do wstąpienia na ring. Jednocześnie kształtuje się tu obraz niezwykle samotnej kobiety, której nikt nie zauważa i którą wszyscy lekceważą - matka, Jake czy Ace. To pozwoliło dokonać przemiany, otworzyć bohaterkę i umożliwić jej poznanie. To sprawiło również, że relacja z Jakiem zmieniła się i to on staje w jej obronie w 3. odcinku. A taką wisienką na torcie jest rozmowa z asystentką weterana wrestlingu, która jest zarazem jego kochanką. To zbudowało obraz skomplikowanych relacji, bo wrestler to nie jest typowy człowiek - sport go napędza, determinuje życiowe ambicje. Ten wątek sprawia, że to postać Crystal zyskuje wiele sympatii i zainteresowania.
Tytułowe "heels" oznacza w wolnym tłumaczeniu "dranie". To dobrze odnosi się nie tylko do życia prywatnego wrestlerów (w którym Ace bryluje jako chaotyczna postać, a w relacji Jake'a z żoną nie jest różowo), ale też do roli na ringu. To też dobrze napędza konflikt braci, bo Ace ma zostać takim draniem, choć sam chce być zawsze bohaterem. Musi grać wbrew swej naturze, by zaistnieć i zmienić percepcję publiki. Na ringu Ace zmienia się wręcz w potwora, który ma gdzieś zasady. Publika go nienawidzi. To musi doprowadzić do większych emocji, bo te tutaj poszły w skrajność, nastawiając widza negatywnie do postaci, ale tym samym pobudzały zainteresowanie. Każdy taki odcinek nadaje charakter postaciom, nie tylko Ace'owi, ale też pozostałym bohaterom drugoplanowym.
To, co naprawdę angażuje, to klimat wrestlingu w małym miasteczku. W tym miejscu nie jest to zwyczajna rozrywka, ale coś o wiele ważniejszego, w czym każdy powinien uczestniczyć, bo tak każe tradycja i jest to element codzienności. Tworzy się iluzja gry wrestlerów z publiką, w której wyraźnie zaczyna być zaburzona granica pomiędzy rzeczywistością a fikcją (dobrze zobrazowana w zachowaniu Ace'a). Jednocześnie mamy angażujące sceny budowania społeczności i grupy wrestlerów, w której każdy jest jakiś, ma charakter oraz swoją historię, która powoli jest tutaj rozwijana i dostarcza odpowiednich wrażeń i pobudza zainteresowanie. To właśnie składa się na to, dlaczego Heels jest tak dobre. Serial pozwala wczuć się w historię i zapomnieć o rolach, z którymi aktorzy są bardziej kojarzeni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h