Historia bez cenzury 5. I straszno i smutno - PRL jest najnowszą odsłoną opowieści snutej przez Wojciecha Drewniaka, youtubera prowadzącego kanał – nomen omen Historia bez cenzury.
Wbrew pozorom wydania papierowe HBC nie są zapisem nagrań, a dziełami swoistym. Chociaż na końcu każdego rozdziału każdej książki pojawia się link do audycji na temat powiązane z treścią rozdziału. Ci, którzy znają styl narracji autora, wiedzą, że bywa obrazoburczy, sarkastyczno-ironiczny, niewolny od lekkiego wulgaryzmu, acz celny i zaskakujący pointą, pozornie chaotyczny, ale uderzający w sedno, a przede wszystkim naszpikowany ciekawostkami jak babka wielkanocna bakaliami. Nie inaczej jest z piątą częścią książkowej Historii bez cenzury, tym razem poświęconej radościom i smutkom PRL-u, podzielonej na dziesięć, przemyślanych rozdziałów, nie licząc wstępu i indeksów.
Zaczynamy od sposobu, w jaki komuniści przejęli władzę w Polsce, bo swój plan zaczęli już realizować w 1941 roku, od pierwszych zrzutów agentów z Moskwy, a także od tego, o co właściwie chodziło w glosowaniu „trzy razy na tak” i czy wybory zostały sfałszowane – założycie się? Pojawia się też słowo o żołnierzach wyklętych, acz krótkie i nic dziwnego, bo byłby to temat na osobną epopeję.
Co za ironia losu, że w drugim rozdziale Historia bez cenzury opowiada o propagandzie, walce z analfabetyzmem (tylko po to, by móc ludzi, przekonywać do swoich racji) i jakżeby inaczej – cenzurze. Kronika filmowa, plakaty (w tym ten o zaplutym karze reakcji), wiersze i poematy o PGR. A nieco później na scenie zjawił się cyniczny Jerzy Urban jako rzecznik rządku i walcząca humorem Pomarańczowa Alternatywa i jej krasnoludki.
Trzeci rozdział traktuje o wielkiej odbudowie kraju, dźwiganiu z ruin Warszawy i konflikcie modernistów z prof. Zachwatowiczem, ze szczególnym uwzględnieniem, jak bardzo przeszła nam koło nosa pomoc z Zachodu, zarówno z UNRRY, jak i planu Marshalla. Bohaterem numer jeden zostaje znamienity dar od Związku Radzieckiego, czyli Pałac Kultury i Nauki, który zepchnął w kąt niechciany Zamek Królewski.
Jednym z najciekawszych rozdziałów jest codzienność PRL - chronologiczny groch z kapustą, ale bardzo smaczny. Czego w nim nie ma? Pewex i cinkciarze. Kolejki jako niesamowite zjawisko socjologiczne. Jedzenie – kultowe bary mleczne i nieśmiertelna sałatka jarzynowa. Alkohol, alkohol i jeszcze raz alkohol – w końcu władza miała z niego profity. Szał papierosów. Polska heroina, czyli „kompot”. Nie mogło zabraknąć także seksu, przełomowej książki Wisłockiej Sztuka kochania i aborcji traktowanej jako popularna forma antykoncepcji, bo poza nią były tylko prezerwatywy, czy tajnego porozumienia prostytutek z władzą. Mnóstwo sentymentu związanego z autostopem, wczasami, koloniami i działkami pracowniczymi, na których kwitło życie towarzyskie, chociaż nie przy grillu.
Epoka gierkowska zostaje opisana pod bardzo adekwatnym tytułem „dobry zwyczaj – nie pożyczaj”. Ach, te niedorobione mieszkania (ale było ich dużo), sławetna meblościanka i jeszcze bardziej sławne „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. A ogółem – było wesoło, a później nadszedł smutek niespłaconych kredytów.
Kolejny rozdział straszy czytelnika kryminałami. Oto seryjni mordercy w PRL – aż ciarki przechodzą. Ci, co zabijali z pobudek seksualnych, dla pieniędzy, a w najgorszym przypadku – właściwie nie wiadomo dlaczego, czyli nieźli musieli być z nich psychopaci. W tym najsłynniejszy Wampir z Zagłębia, który prawdopodobnie wcale nie był winny.
Jako kolejny prezentuje się uroczy rozdział poświęcony szeroko pojętej popkulturze. Chwila dla radia - od Władysława Szpilmana przez Lucjana Kydryńskiego po szczeciński festiwal rock and rolla i mnóstwo jazzu na Jazz Jamboree. Domówka z The Animals i nieprawdopodobny cud, czyli Rolling Stones w Sali Kongresowej. A w telewizji: Wojna domowa, Czterej pancerni i pies, Stawka większa niż życie, Przygody pana Michała, czy Czterdziestolatek. Humor, który umykał cenzurze (mimo że czasem trafił na telewizyjne ekrany po przeleżeniu kilku lat na półce) jak Alternatywy 4 i Zmiennicy. Nieśmiertelne kreskówki dla dzieciaków: Bolek i Lolek, Reksio, Miś Uszatek. Słowo o kinie, w którym królowały komedie Stanisława Barei, niepokorne filmy Andrzeja Wajdy, a tuż przed krachem PRL-u – kultowa SeksmisjaJuliusza Machulskiego.
Nie zabrakło części uważnie przyglądającej się motoryzacji - opowieściom o Starze 20 do powojennych wywózek gruzu oraz jego następcach – żuku, nysie i tarpanie, anegdotom o warszawie, swojskiej syrence, fiacie 125 i 126p w kilku wersjach, a także słynnych autobusach ogórkach, wspomnieniom o limuzynach wierchuszki, a także legendy o czarnej wołdze, która porywa dzieci.
O wiele smutniejszy wydaje się rozdział o UB, SB, MO, czyli służbach mundurowych w PRL. Więzienia, tortury, Józef Światły – ubek, który uciekł do ambasady amerykańskiej i nieźle namieszał. Teczki Służby Bezpieczeństwa, w tym niektóre fałszywe, bo urzędnicy byli po prostu pazerni, a za każdego informatora dostawali premię. Na koniec – równie niewesołe zabójstwo księdza Popiełuszki.
Była popkultura, nastał czas na sport, a w czasach PRL-u mieliśmy się czym pochwalić. Oto ukochany sport Polaków – piłka nożna: Orły Górskiego kontra wódczana afera za czasów trenera Kuleszy. Siatkarze Wagnera. Skoki narciarskie i jednorazowy szał Wojciecha Fortuny. Kultowy Wyścig Pokoju i Ryszard Szurkowski – „cudowne dziecko dwóch pedałów”. Boks i papa Stamm jako super trener. Lekkoatletyka – Irena Szewińska, ale także „wunderteam” trenera Mulaka. Pamiętny gest Kozakiewicza. Inne sporty – nie gorsze, w tym szermierka i podwójny szpieg, Jerzy Pawłowski, którego wymazano z kart historii, więc nikt nie ma pojęcia kto wygrał złoto na olimpiadzie w Meksyku.
Poza tym Historia bez cenzury może pochwalić się indeksem tematycznym „rozważnym i romantycznym” oraz bardzo subiektywnym i przezabawnym indeksem nazwisk postaci ważnych i mniej ważnych. Przy każdym nazwisku pojawia się krótka, ironiczna notka, np. Andrzej Wajda – za komuny ambitnie, w III RP głownie „szkoły na to pójdą”.
Historia bez cenzury jest kąskiem smacznym, zarówno dla amatorów historii, jak i kompletnych laików, którzy nie odróżniają epoki Odrodzenia od Oświecenia, ale są ciekawi świata. Co prawda, nie wszystkim będzie odpowiadał specyficzny, nieco szalony i nie zawsze „taktowny” styl wypowiedzi Wojtka Drewniaka (a w książce brzmi dokładnie tak samo jak na nagraniach z youtube’a), ale być może po przeczytaniu niecodziennej historii PRL-u, autor zyska nowych, oddanych fanów – kto wie?