Przyznam szczerze, że od dłuższego czasu z dużym zainteresowaniem obserwuję szum wokół Wojciecha Drewniaka i jego twórczości, która opuściła odmęty internetu, by przenieść się na półki księgarń. Szczególnie bawią mnie negatywne opinie dotyczące doboru tematów przez autora i tego, że książki są chaotyczne. Zanim ktoś sięgnie po książki Drewniaka, powinien zapoznać się z pojęciem „popularyzowanie historii”. Bo Drewniak jest popularyzatorem. Nie jest wykładowcą uniwersyteckim, nie jest belfrem straszącym datami spod tablicy. To specyficzny, ziomalski styl wypowiedzi zapewnił mu uznanie nawet wśród młodzieży. Uczniowie chętnie sięgają po jego filmy i odkrywają, że ta historia to jednak coś więcej niż środek na bezsenność. Pod tym względem absolutnie należy się facetowi uznanie. Oczywiście, zarzuci czasem słowami z gatunku nieprzyzwoitych, ale nie stronił od nich od samego początku swojej bytności w sieci. W książkach pozostaje więc wierny obranej konwencji. Ludzie to idioci to siódmy tom książkowej twórczości Drewniaka. Podzielony jest na siedem rozdziałów, które są swojego rodzaju kategoriami. Zatem czytelnik zostanie przeciągnięty przez takie smakowitości jak: najgłupsze wojny, najgłupsze teorie spiskowe. Niestety czasem będzie to śmiech przez łzy, bo autor ukazuje mechanizmy dochodzenia do władzy i ludzi, którzy nigdy nie powinni znaleźć się na szczycie. Pisze też o smutnych tego konsekwencjach. Co do krajów opisywanych przez autora, to palma pierwszeństwa należy do Rosjan, ale Amerykanie z podziwu godną konsekwencją depczą im po piętach. Ole!
Źródło: Znak
Skoro już o smutku mowa – książka wielu czytelników, w tym mnie, utwierdzi w jakże dołującym przekonaniu, że ludzie nie chcą się uczyć na błędach z przeszłości i z uporem maniaka je powtarzają. Podczas lektury będziemy się śmiać, łapać za głowę itd. Na końcu pozostaje jednak lekka gorycz, ale w sumie to sprawa bardzo indywidualna.
Forma może męczyć. Nie ma tu chronologii czy wyczerpująco wyjaśnionych zagadnień, jednak to wszystko tworzy niezwykle przyjemną w odbiorze, gawędziarską całość, którą połyka się błyskawicznie. Na końcu książki jest bibliografia, która daje możliwość uporządkowania wiedzy lub zgłębienia wybranego zagadnienia. Kolejną rzeczą, na którą niektórzy mogą się boczyć i skarżyć, to poglądy autora. Nie da się pisać tego rodzaju publikacji bez przemycania własnych przemyśleń. Jeśli to komuś nie odpowiada, to niech nie czyta. Warto przed zakupem książki trochę posłuchać Drewniaka na YouTube, jeśli nie mieliście z nim wcześniej styczności, żeby potem nie było nieporozumień. Dla mnie Wojciech Drewniak robi kawał dobrej roboty. Należy do grona ludzi, którzy odzierają historię z nudy. Tak trzeba, tak należy. Czekam na kolejne tomy!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj