W Hrabstwie Harrow nie może być spokojnie. Kiedy wydawało się, że Emmy zaprowadziła pokój i porządek, a także pogodziła się z przyjaciółką, na horyzoncie pojawiła się kolejna burza. Ponownie w hrabstwie zjawia się Kammi, jej siostra bliźniaczka: powstała z martwych, ma do wyrównania rachunki, a do tego wyzbyła się skrupułów, więc nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Do tej pory w serii magia była przedstawiana w sposób ograniczony i umowny. Owszem, pojawiały się potwory, duchy, nadprzyrodzone wydarzenia czy efekty zaklęć, ale bardziej przypominało to działania wioskowej wiedźmy niż poczynania takiego choćby Merlina. W Nadchodzą mroczne czasy to się zmienia i otrzymujemy pojedynki magiczne pełną gębą. Zaskakujące, ale się to sprawdza, choć pozornie nie pasuje to do kreowanej przez tyle tomów wizji. Recenzując poprzedni tom stwierdziłem, że dobrym pomysłem był powrót do wydarzeń na mniejszą skalę i skoncentrowanie się na tym, co stanowiło pierwotną siłę serii. W Nadchodzą mroczne czasy znów mamy odwrót do mniej kameralnej fabuły, acz nie do tego stopnia, co się obawiałem. Tak zwana Rodzina jest w zasadzie jedynie czynnikiem sprawczym, a Kammi wykonawcą ich woli. Owszem, dochodzi do spektakularnych i brutalnych wydarzeń, ale mimo wszystko autorom udało się zachować „lokalność” wydarzeń.
Źródło: Mucha Comics
+5 więcej
Oczywiście wszystko ma swoje granice. Starcie dwóch sióstr (i ich pomocników) ma w sobie coś ostatecznego (aczkolwiek, w świetle finału, to co najwyżej gra wstępna). Dochodzi do wielu tragicznych wydarzeń, niektóre z postaci – jak się wydaje – odchodzą na dobre. Jest więc tu skala, która do tej pory nie była obecna w serii, ale jednocześnie udało się autorom utrzymać klimat. To dobry prognostyk na przyszłość, a jednocześnie trochę szkoda, że wcześniej w Hrabstwie Harrow bywało z tym różnie.
Nieodmiennie silną stroną Hrabstwa Harrow są ilustracje Tylera Crooka. Jeśli nawet Cullen Bunn gdzieś pogubi się w scenariuszu, to można być przynajmniej pewnym, że ilustracje będą na wysokimi poziomie: klimatyczne, ciepłe, a jednocześnie odpowiednio oddające dramaturgię wydarzeń. Siódmy tom serii Bunna i Crooka się broni mimo wprowadzenia kilku urozmaiceń do znanych do tej pory rozwiązań. Nie jest to poziom najlepszych tomów serii… ale na szczęście najgorszych też nie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj