Antologie mają to do siebie, że często są nierówne, proponując prawdziwą perełkę ukrytą między przeciętnym pisarstwem bądź odwrotnie, racząc nas dobrą literaturą, by w najmniej spodziewanym momencie wcisnąć nam jakieś nieporozumienie. Zbiory opowiadań są szansą na wybicie się dla mniej znanych autorów, na zaprezentowanie swojego talentu czytelnikom i zachęcenie ich do kupna swoich powieści w przyszłości. Podobnie przedstawia się sytuacja pisarzy, których prace znalazły się w I żywy stąd nie wyjdzie nikt: tylko kilkoro z nich ma za sobą powieściowy debiut.

Zbiór, który nazwę zapożyczył od tytułu klimatycznej ballady z repertuaru Perfectu, zawiera opowiadania, które w żaden sposób się nie dublują. Każdy z autorów podchodzi do tematu wojny odmiennie: dostajemy alternatywną rzeczywistość w czasach przed wybuchem drugiej wojny światowej w "Evviva l'arte!" Marcina Pągowskiego, ponurą wizję niedalekiej przyszłości przedstawioną w "Domknięciu" Filipa Laskowskiego czy międzygalaktyczny konflikt między dwoma rasami w "Słowie żołnierza" Joanny Maciejewskiej. Pomysłowość autorów oraz rozpiętość tematu zasługują na pochwałę.

Tom rozpoczyna tekst "Żegnaj, laleczko" Andrzeja W. Sawickiego. Gdybym nie musiała przeczytać antologii do końca, po tym opowiadaniu pewnie bym ją odłożyła w najdalszy kąt. I nie chodzi mi nawet o wulgarność czy specyficzną narrację - dobrze rozumiem konwencję i nastrój, jaki autor starał się stworzyć - tylko o brak jakiegokolwiek napięcia w opowiadanej historii czy nawet logiki w postępowaniu głównej bohaterki. Nie jest to niestety Raymond Chandler. "Żegnaj, laleczko" odstaje od reszty nie tylko stylem, ale także poziomem i nie rozumiem decyzji o wybraniu go jako tego pierwszego opowiadania, które ma zachęcić do dalszego czytania zbioru. Mnie by odstręczyło.

O wiele ciekawiej przedstawia się wspomniany już tekst Pągowskiego. "Evviva l'arte!" czyta się jednym tchem: narracja jest płynna, brak tutaj przestojów czy niepotrzebnych dywagacji. Autor bawi się historią Polski oraz stosunkami międzynarodowymi, tworząc ciekawe alternatywy. Otwarte zakończenie sprawia, że chciałabym wiedzieć, co stanie się dalej i może być podstawą do stworzenia całej powieści opartej na tym motywie.

Opowiadań z potencjałem do rozwinięcia historii jest w antologii Fabryki Słów kilka: warto wspomnieć o tytułach "Nadzienie połknięte w całości, czyli cała prawda o operacji "Mincemeat"" Łukasza Sawczaka oraz "Listach z Cienia" Tomasza Zawady. Oba teksty, których fabuła krąży wokół naukowców, charakteryzują się sensownie skonstruowanymi światami oraz kilkoma zwrotami akcji, które nawet jeśli nie zaskoczą wszystkich czytelników, to na pewno uprzyjemnią czytanie.

Na wspomnienie zasługuje strona techniczna zbioru I żywy stąd nie wyjdzie nikt. Każde opowiadanie opatrzone jest krótką notatką o autorze, która w nieszablonowy sposób przybliża nam jego sylwetkę oraz ilustracją Przemysława Truścińskiego, który stworzył rysunki świetnie pasujące do poszczególnych tekstów. Jedynym zgrzytem jest chyba umieszczenie na samym początku dość kontrowersyjnego opowiadania, o czym pisałam już wcześniej. Pozostałe teksty zostały "wymieszane" dobrze, co gwarantuje zbiorowi świeżość: przykładowo, opowiadania traktujące o drugiej wojnie światowej nie znajdują się obok siebie, tylko są przeplatane takimi, których akcja toczy się w innych światach.

I żywy stąd nie wyjdzie nikt jest ciekawą i dobrze zredagowaną antologią. Zapewnia kilka godzin dobrej rozrywki i przedstawia autorów, w których drzemie potencjał do tworzenia niebanalnej polskiej fantastyki.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj