Instynkt jest reklamowany jako thriller erotyczny i uważam, że to trochę szkodzi tej produkcji, ponieważ reżyserka obrazu Halina Reijn w bardzo smaczny sposób utrzymuje w tle to seksualne napięcie między głównymi bohaterami produkcji. Wiele rzeczy w filmie dzieje się w sferze domysłów, nie ma tej dosłowność, nie dostajemy nic na tacy, raczej mamy tutaj kwestię, aby samemu dobudować sobie interpretację. Za to muszę pochwalić twórczynię, chociaż w kilku przypadkach jej sposób opowiadania obraca się przeciwko niej. Jednak koniec końców dostajemy całkiem dobre kino. Bohaterką produkcji jest Nicoline, psycholog, która rozpoczyna nową pracę w ośrodku karnym. Tam jej podopiecznym zostaje Idris, mężczyzna skazany za brutalne przestępstwa na tle seksualnym. Z czasem między nimi wywiąże się przedziwna, nacechowana erotycznym napięciem, ale i brakiem zaufania relacja. Sama Nicoline stanie się wkrótce obiektem manipulacji Idrisa. Carice van Houten i Marwan Kenzari całkiem sprawnie budują tę więź swoich bohaterów. Bardzo dobrze ogląda się, jak ten aktorski duet przechodzi między poszczególnymi emocjami, które występują w ich relacji. Są to autonomiczne jednostki w filmie, jednak tak naprawdę sens ich motywacji nabiera kształtu, gdy wchodzą ze sobą w interakcje. I tutaj niestety pojawia się pewien błąd. Van Houten jeszcze sprawdza się w swoim solowym wątku, jednak już Kenzari za bardzo nie ma co robić z postacią Idrisa, jeśli nie ma w scenie Nicoline. Nie ma tutaj jakiegoś pobocznego aspektu, który nadałby mu wyrazistość. Szkoda, bo był tutaj potencjał między innymi na opracowanie wątku jego przeszłości brutalnego przestępcy.  Natomiast bardzo dobrze według mnie Reijn prowadzi wątek poboczny Nicoline, dotyczący pewnych traumatycznych wydarzeń z jej życia. Twórczyni traktuje swojego widza jako inteligentną osobę, która spokojnie może sobie zinterpretować wskazówki, które sama zmyślnie podrzuca w produkcji. To nie jest film, który można odebrać mimochodem i tutaj drzemie w nim jego siła. Domyślamy się czegoś i stajemy się czynnym uczestnikiem samego filmu, w którym układamy tę mozaikę wątków. Stawiam to w tabelce plusów. Jednak w kilku momentach w czasie seansu miałem nieodparte wrażenie, że reżyserka za bardzo szarżuje z niedopowiadaniem swoich wątków, nie dając widzowi miejsca do odetchnięcia i zastanowienia się nad opowieścią. Trochę wydawało mi się, że Reijn stara się zmieścić zbyt wiele w sferze domysłów, kompletnie ignorując pewną sferę przejrzystości przekazu, która musi działać w balansie z aurą własnej interpretacji odbiorcy. Instinct to produkcja, która mimo pewnej prostoty w formie daje dużo w sferze przesłania, bawiąc się domysłami i niedopowiedzeniami. Z czasem to obraca się przeciwko całej historii, wprowadzając chaos do jej odbioru, jednak koniec końców film broni się dzięki sprawnej reżyserii i kreacjom dwojga głównych aktorów. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj