Gra Atelier Escha & Logy: Alchemists of the Dusk Sky jest już piętnastą częścią serii, jednakże nie ma żadnego związku fabularnego z którąkolwiek poprzednią. Mogę ją zatem opisać bez konieczności przypominania fabuły wcześniejszych odsłon, tylko czasami odnosząc się do poszczególnych elementów rozgrywki.
Pierwszą innowacją względem poprzednich części, z którą spotykamy się już na początku gry, jest wybór głównego bohatera. Naszą przygodę możemy rozpocząć jako tytułowi alchemicy - Logy bądź Escha. Wszystkim nie do końca zaznajomionym z serią polecam wybranie Logy'ego, bo według mnie gra ma wtedy bardziej dojrzały charakter.
Przygodę rozpoczynamy na obrzeżach cywilizacji jako świeżo upieczeni pracownicy organizacji rządowej R&D Division. Naszym zadaniem jest wykonywanie różnych misji w określonym czasie. Ten jest kluczowym elementem serii "Atelier", chociaż w porównaniu do poprzednich części tutaj aż tak bardzo tego nie odczuwamy, co pozwala na większą swobodę w rozgrywce.
Założenie gry jest takie, że na każdą misję fabularną dostajemy cztery miesiące. O upływie czasu wspominałam przy okazji recenzowania Lightning Returns, jednak tutaj mamy do czynienia z zupełnie innym systemem. Czas jest mierzony w dniach, upływa jedynie w trakcie podróży poza miasto i interakcji z tym związanymi, używania alchemii lub podczas odpoczynku. System ten jest dużo wygodniejszy od godzinowego, ponieważ pozwala się na chwilę zatrzymać i zastanowić, ale mimo wszystko wymaga od gracza przemyślenia i obrania konkretnej strategii w objęciu celu podróży, ponieważ źle zaplanowana wyprawa może nas kosztować kilka zmarnowanych dni.
Najważniejszym czynnikiem gry jest alchemia. Już od samego początku rozgrywki nasi bohaterowie potrafią wykonać różności praktycznie z niczego. Wraz z rozwojem poznają kolejne przepisy oraz zdobywają umiejętności pozwalające na wytwarzanie coraz to lepszych przedmiotów. Na dużą pochwałę zasługują samouczki dotyczące alchemii - w tej części gry wszystko jest wprowadzane stopniowo i bardzo dobrze wytłumaczone, tak aby gracz nie napotkał żadnych problemów podczas zabawy. Pomimo faktu, że możemy wytwarzać przedmioty jedynie z gotowych przepisów, to zawsze mamy możliwość urozmaicenia ich o dodatkowe atrybuty, co na pewno będzie wielką gratką także i dla weteranów serii. Każda z głównych postaci reprezentuje inną szkołę alchemii, jednak nieważne jest, którą sterujemy - przez cały czas mamy dostęp do pełnego wachlarza możliwości.
Nie samą alchemią jednak człowiek żyje; większość misji fabularnych to głównie zwiedzanie nowych lokacji, a co za tym idzie - potyczki z tamtejszymi potworami. System walki jest turowy i w tej części bazuje na głównej trzyosobowej drużynie oraz trzech postaciach wspomagających. Dzięki takiemu rozwiązaniu dodatkowe postacie mogą wspomóc drużynę obroną bądź też atakiem po naładowaniu paska "supportu". Choć system ten może wydawać się skomplikowany, jest bardzo intuicyjny w obsłudze i świetnie sprawdza się w praktyce. Sprawia to, że nawet po długich godzinach grania walki nie wydają się być powtarzalne i nużące.
Wadą tego tytułu jest brak mocno zarysowanego głównego wątku fabularnego, więc przyzwyczajeni do innych jRPG-ów fani mogą poczuć się trochę zawiedzeni. Fabułę trzeba odkrywać samodzielnie poprzez wykonywanie dodatkowych zadań, co nie każdemu może przypaść do gustu. Warto jednak poświęcić trochę czasu na poboczne wątki czy zadania, bo drugoplanowe postacie są naprawdę dobrze zaprojektowane i dodają kolorytu grze.
Pod względem graficznym jest to najładniejsze "Atelier" z serii. Modele postaci są świetnie zaprojektowane i zrobione z dbałością o szczegóły. Na ich tle otoczenie wypada blado. Modele przeciwników też są zaprojektowane bez większej finezji. W każdej kolejnej lokacji pojawiają się nowi przeciwnicy, jednak bardzo szybko ta innowacja jest praktycznie niewidoczna - wprawdzie różnią się statystykami, ale niestety są to te same modele (tylko w innych kolorach).
Cała gra nie jest aż tak kolorowa jak części z trylogii "Arland", jednak lekko "brudny" klimat bardzo pasuje do miejsca, gdzie rozgrywa się nasza przygoda. Oprawa muzyczna niestety nie zachwyca, żadna melodia nie wpada w ucho, śmiem więc rzec, że muzyka jest w grze, bo po prostu "nie przeszkadza".
Podsumowując dla tych, którzy nie potraktują tej gry w stu procentach serio: będzie to wielogodzinna dobra zabawa. Na podstawie własnych doświadczeń dodam, że obawiałam się tego tytułu. Części z serii "Arland" bardziej kojarzyły mi się z grami typu "princess maker" i elementami RPG niż faktycznymi jRPG-ami. Atelier Escha & Logy: Alchemists of the Dusk Sky mile mnie zaskoczyło; gra była naprawdę przyjemna, a możliwość wyboru głównego bohatera pozwoliła uniknąć typowej dla Japończyków infantylności żeńskich postaci. Część ta jest idealna dla wszystkich, którzy nie grali w poprzednie odsłony - dzięki bardzo obszernym samouczkom jest najbardziej zrozumiała i przystępna. Jeśli jednak szukacie porywającej fabuły i innych elementów typowych dla gatunku jRPG, nie jest to tytuł dla Was. Bardzo się cieszę, że to pierwsze "Atelier" wydane oficjalnie w Polsce, i mam nadzieję, że przyjmie się na naszym rynku oraz zaowocuje dystrybucją kolejnych części.
PLUSY:
+ ciekawi bohaterowie,
+ świetny system walki,
+ wciągająca, wielogodzinna rozgrywka,
+ doskonale skonstruowane samouczki,
+ system alchemii.
MINUSY:
- brak rozbudowanego głównego wątku fabularnego,
- nieciekawe i słabo zaprojektowane lokacje.