Po szybkim zakończeniu wątku Shelby'ego, który przecież dawał spore możliwości dalszego rozwoju, można było mieć obawy, czy scenarzystom uda się widzów jeszcze czymś zaskoczyć. Okazały się one jednak bezpodstawne, bo, jak pokazują kolejne odcinki, White Pine Bay skrywa jeszcze wiele tajemnic, których odkrywanie z pewnością nie pozwoli się nudzić.
Najciekawszą z nich bez wątpienia będzie nowa postać, jaka pojawiła się w serialu. Jake Abernathy, grany przez Jake'a Burnsa, jest pierwszym gościem nieotwartego jeszcze hotelu i na pewno można o nim powiedzieć to, że jest niepokojący. Seksualny biznes, jaki Keith Summers prowadził z Shelbym, zdaje się być działalnością zakrojoną na dużo większą skalę, niż mogło się pierwotnie wydawać, a ich śmierć najwidoczniej pokrzyżowała plany osobom znajdującym się wyżej w hierarchii. Mężczyzna początkowo niebezpośrednio, a później wręcz otwarty sposób, zaczyna grozić Normie i żądać od niej jakiejś rzeczy. Czyżby chodziło o znaleziony przez Normana dziennik? Na tę chwilę jest to chyba najbardziej interesujący wątek, którego końca raczej nieprędko się doczekamy.
Ciekawie rozwija się postać Normana, któremu towarzyszyło ostatnio pasmo nieszczęść. Związek z Bradley skończył się, zanim zdążył się na dobre rozpocząć, a na dodatek spotkało go przykre doświadczenie związane z bezpańskim psiakiem, którego przygarnął. Nic dziwnego, że to wszystko zaczyna chłopaka przytłaczać i aby zając czymś myśli, postanawia nauczyć się niełatwej sztuki preparowania zwierząt. Wiąże się z tym interesująca scena, kiedy to w rozmowie z Normą, której nie podoba się nowe hobby jej syna, z ust ojca Emmy pada stwierdzenie, że przecież to nieszkodliwe zajęcie i nic złego nie może się przecież stać. Znając historię Normana, my wiemy lepiej. Czyżby twórcy sugerowali nam, że nowo nabyte zdolności bohater wykorzysta w swoim przyszłym "fachu"?
[image-browser playlist="591748" suggest=""]
©2013 A&E
W tym miejscu muszę wspomnieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem talentu aktorskiego Freddiego Highmore'a. Od samego początku pasował mi do roli Normana, ale wówczas nie sposób jeszcze było ocenić jego możliwości. Teraz aktor w pełni rozwinął skrzydła, udowadniając, że dysponuje nieprzeciętnym warsztatem. Nie ma emocji, których nie potrafiłby wiarygodnie oddać. Wróżę mu wielką karierę i jestem pewien, że jeszcze niejednokrotnie o nim usłyszymy.
Wracając jednak do samego odcinka - bardzo dobrze prowadzony jest motyw relacji zachodzących pomiędzy głównym protagonistą i jego matką. Tutaj na szczególną uwagę zasługuje scena wizyty u psychologa, która uświadamia nam, że Norman nie ma nawet szansy wyrazić własnego zdania, bo wszystko robi za niego rodzicielka. Kiedy zostaje jej zasugerowane, że może mieć zbyt duży wpływ na chłopaka i za bardzo stara się sprawować nad nim kontrolę, kobieta wybucha i wszystkiego się wypiera. Jej reakcja nieco dziwi, gdyż doskonale zna przypadłość swojego syna i powinna starać się robić wszystko dla jego dobra, a tymczasem nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że może się przyczyniać do jego złego stanu. Psycholog zauważa również, iż potrzeba sprawowania nad synem kontroli może wynikać z tego, że Norma nie jest w stanie zapanować nad swoim życiem i nierzadko czuje się bezradna. Tutaj brawa dla twórców, którzy w świetny sposób pokazali, że choć kobieta twierdzi inaczej, to w rzeczywistości w wielu sytuacjach traci grunt pod nogami. Dobrym przykładem będzie rozmowa z Jakem, kiedy widzimy, że pomimo bojowej postawy, pani Bates wewnętrznie się kurczy.
W wątku Dylana również nie brakuje atrakcji. Dowiadujemy się, że z interesu, w jaki się wkręcił, wycofać można się jedynie w plastikowym worku. Do chłopaka chyba dociera, że wpakował się w niezłe szambo, ale i tak robi dobrą minę do złej gry. Podoba mi się, że scenarzyści kreują go na osobę potrafiącą przejąć inicjatywę, wybrnąć z niewygodnych sytuacji, a także będącą w stanie wzbudzić respekt u innych. Dylan posiada cechy przywódcze, ale nie do końca wynikają one z jego natury. Gdzieś w głębi swojego charakteru posiada jakąś ich iskierkę, ale żeby mogła ona w pełni zapłonąć, brat Normana musi ją wydobyć siłą, zmusić się do bycia twardym. Wie, że bez tego nie ma szans na przetrwanie, nie w tym miasteczku.
[image-browser playlist="591749" suggest=""]
©2013 A&E
Nie bardzo wiem natomiast, co sądzić o szeryfie Romero. Z jednej strony kombinowanie nie jest mu obce, czego dowodem jest sprawa Shelby'ego, z drugiej zaś wydaje się raczej służbistą, który swoją pracę traktuje poważnie i żadne formy przekupstwa nie wchodzą w grę. A może to tylko wrażenie, jakie można było odnieść w jego rozmowie z Normą, za którą wyraźnie nie przepada? Jest to chyba pierwsza osoba tak silnie opierająca się urokowi osobistemu kobiety, dla której jest to zresztą dość ważna lekcja - nie wszytko można załatwić na ładną buzię i zgrabne ciało.
Bates Motel to dla mnie osobiście najlepsza premiera tego sezonu i każdego odcinka wyczekuję z utęsknieniem, szczególnie że twórcy jak mało kto wiedzą, co to jest porządny cliffhanger. Zakończenie "A Boy and His Dog" było szokujące i niespodziewane, aż chciałoby się od razu obejrzeć dziewiąty epizod. Nie potrafię w tej produkcji znaleźć jakichkolwiek większych mankamentów; ją się po prostu chłonie i podczas seansu zapomina o bożym świecie. Więcej takich seriali!