Killjoys powracają z nowymi odcinkami i oferują solidną rozrywką na niezłym poziomie. Dobre wakacyjne sf.
Pierwsze odcinki kontynuują wątki z końcówki 2. sezonu
Killjoys. Dzięki temu nie jest zbyt schematycznie, a rozbicie grupy bohaterów pozwala prowadzić dwa oddzielne równoległe wątki. Udaje się opowiedzieć historię w sposób ciekawy, w stylu tego serialu, ale zarazem ciągły, z budową potencjału fabularnego na kolejne odcinki i nawet na emocje miejsca starczyło.
Najmniej dzieje się u D'avina i Dutch. Ich wątek to wielkie przygotowanie do wojny z Hullenami. Dostajemy raczej dość ogólnikowe informacje, w których najbardziej interesującą jest odkrycie ukrytej floty statków. O wiele lepiej wygląda próba znalezienia "nowych geeków", którzy mieliby uzupełnić zespół przez brak Johnny'ego. Trzy nowe postaci to chodzące stereotypy geniuszów nieprzystosowanych społecznie. Trudno powiedzieć coś więcej, bo ten odcinek nie zaoferował nic ponad to. Plusem okazują się sceny ich testu podczas próbnej misji. Ciekawie prowadzone, z dobrym wykorzystaniem wszystkich trzech postaci, okazjonalnym humorem i końcowym twistem. To, że wszystko co się działo, było symulacją to ciekawy pomysł. I tak naprawdę to wątek jest to dość zwyczajny, wręcz przeciętny. Przyjemnie się ogląda, na nudę narzekać nie można, ale nie dzieje się na ekranie nic porywającego ani ważnego. Dużo szumnych słów, które mam nadzieję zaprocentują w kolejnych odcinkach.
O wiele lepiej jest u Johnny'ego, którego wątek napędza oba odcinki. Cały pomysł na społeczność zmodyfikowanych ludzi jest może dość oczywisty w gatunku science fiction, ale dobrze go wpleciono w konwencje serialu. Dostajemy zatem ciekawą intrygę częściowo powiązaną z Hullenami, w której główną rolę odgrywają Johnny i Ollie. Są w tym lekkie momenty (Johnny zachwycający się laserowym gadżetem oraz udający zadufanego w sobie pięknisia), ale są też ciekawe i dramatyczne, gdy okazuje się, że Ollie to tak naprawdę Clara. Nie brak nieźle poprowadzonej akcji oraz dość sztampowego czarnego charakteru. Nie powiem, nie jest to idealny wątek, ale sprawnie opowiedziano tę historię, więc ogląda się przyjemnie. A o to chodzi, bo nie tylko dobrze wykorzystuje bohatera, to jeszcze dokonuje stosownego jego rozwoju, który pozwala mu wrócić do domu.
Nie mogę jednak obejść się wrażeniu, że te dwa odcinki, choć przyjemnie i rozrywkowe, to tak naprawdę zapychacze. Pretekst do tego, by przeciągnąć rozłąkę bohaterów chwilę dużej i potem powrócić do statusu quo. W końcu Johnny wrócił, wspólnie mogą walczyć z Hullenami, więc tak naprawdę to dopiero 3. odcinek pokaże, jaki jest potencjał wymyślonej na ten sezon historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h