Pierwsza seria House of Lies była cotygodniowym zlepkiem głównego wątku fabularnego związanego z firmą konsultingową, w której pracują główni bohaterowie. Jednocześnie, w każdym odcinku Marty i jego ekipa starali się pomóc wyjść z kryzysu kolejnym firmom, przy okazji samodzielnie na tym zyskując. Oglądało się to całkiem nieźle, ale mimo kilku pobocznych wątków prywatnych, zarówno w rodzinie Marty’ego, jak i w życiu Jeannie, brakowało czegoś naprawdę dużego.
Wizyta w Las Vegas, która – wiele wskazuje na to – dobiegła już końca rzuciła sporo świeżości do fabuły House of Lies. Motyw z kasynami, ich rozbudową i wprowadzeniem do nich mediów społecznościach przewijał się będzie przez cały sezon. Nawet jeśli teraz bohaterowie dostaną inne zlecenia, wiele wskazuje na to, że mogą jeszcze wrócić do Las Vegas. Oby, bo cała piątka idealnie wpasowuje się w tamtejszy klimat, co było widać choćby w nocnych eskapadach po korytarzach hotelowych, wspartych dodatkowo klasyczną dla serialu orgią.
[image-browser playlist="595150" suggest=""]
©2013 Showtime
Wprowadzenie do ekipy Marty’ego jego byłej koleżanki – Tamary, również dodało całej drużynie świeżości. Na tą chwilę ciężko stwierdzić, jak bardzo jej wątek zostanie w dalszej części sezonu rozwinięty. Jeannie nie powinna jednak czuć się zagrożona. Szczególnie w spa, gdzie na Kristen Bell patrzy się niezwykle przyjemnie. W trzecim odcinku twórcy maksymalnie ograniczyli nawiązania do końcówki pierwszego sezonu, ale wydaje się, że „najgorsze” dopiero przed Martym i Jeannie. Wspomnienia powrócą, prędzej czy później.
O ile poprzedni odcinek zrealizowany wyłącznie w Las Vegas był jednym z lepszych, jakie miałem okazję oglądać w House of Lies, tak w trzecim epizodzie powrócił wątek Moniki i Roscoe. Jak zwykle nużący i zupełnie nie pasujący do klimatu. Nie zmienią tego nawet lesbijskie zapędy byłej żony Marty’ego. W drugim sezonie House of Lies daje radę i na chwilę obecną ma więcej zalet niż wad. Jednym z głównych atutów jest pozbycie się idiotycznych wstawek z zatrzymaniem czasu, w których Marty tłumaczył widzom-idiotom, jaki ma plan. Bez tego kolejne odcinki ogląda się płynniej i lepiej.
Ocena: 7/10