W siódmym odcinku House of Lies nastąpił powrót do wydarzeń z piątego epizodu, w którym ekipa Marty’ego Kaana oddelegowana została do pomocy Amerykańskiemu Bankowi Narodowemu, którego prezes – przyszły kandydat na gubernatora - ma spore problemy. Od razu warto zaznaczyć, że do serialu powróciła tym samym znana z Doktora House'a Lisa Edelstein, tym razem w mniej zdzirowatym, a bardziej chciwym wydaniu. Niestety aktorka wnosi do serialu znacznie mniej, niż można było się po niej spodziewać.
Początek odcinka – a jakże – był niezwykle zabawny, w typowym dla House of Lies stylu. Tym razem pierwsze skrzypce zagrała Jeannie, która postanowiła pochwalić się swoim współpracownikom sekstaśmą. Została ona wrzucona do sieci przez jej byłego chłopaka i ku zdziwieniu Jeannie, wywołała ona odwrotny skutek, niż mogła przypuszczać. Był to jedyny zabawny fragment epizodu, a później dominował już tylko przygnębiający klimat za sprawą ciężkiej sytuacji Marty’ego.
[image-browser playlist="593658" suggest=""]
©2013 Showtime
Kaan przechodzi w drugim sezonie House of Lies solidne załamanie. Problemy w domu, powrót irytującego brata, kiepskie relacje z ojcem i bardzo ograniczone z synem sprawiają, że Marty’emu nie jest łatwo. Jeszcze gorzej czuje się w pracy, gdzie nie jest już szanowany tak jak kiedyś, a jego nowa szefowa to osoba fałszywa, której nie warto ufać. Taka, a nie inna sytuacja głównego bohatera sprawia, że w najnowszym odcinku House of Lies dochodzi do istotnego wydarzenia, które może całkowicie zmienić cały serial.
Główny bohater postanawia pokazać, że swojego pracodawcę ma w czterech literach. Decyduje się na wsparcie i pomoc prezesowi Banku Narodowego; co więcej, postanawia nie wydawać ich prokuraturze. Umowę podpisuje jednak nie jako przedstawiciel Gallweather, a prezes własnej firmy o nazwie Kaan & Accociates. Oznacza to, że pieniądze przelane zostaną na jego konto, a nie na konto firmy, z której i tak chce odejść. Jak nietrudno się domyśleć, ten ruch może mieć ogromne konsekwencje w kolejnych odcinkach, nie tylko dla Marty’ego, ale też dla jego zespołu.
House of Lies nie jest już serialem komediowym. Fakt, że odcinki trwają trzydzieści minut nie oznacza, że musi to być komedia. W drugim sezonie jest to produkcja dramatyczna z elementami komediowymi, które na chwilę obecną robią wyłącznie za tło. Znacznie bardziej na pierwszym miejscu eksponowane jest trudne życie głównego bohatera, co ostatecznie potwierdziło otwarcie i mocne zakończenie opisywanego epizodu.
Ocena: 5+/10