Kłamstwa na sprzedaż z odcinka na odcinek mają w sobie coraz mniej humoru. Liczbę zabawnych scen w obecnym epizodzie można policzyć na palcach jednej ręki. Jak mamy oceniać serial komediowy, który przestaje bawić?
Jednocześnie w produkcji rozwija się sfera dramatyczna, która stoi na wysokim poziomie. Upokorzenie i pobicie Marty'ego w poprzednim odcinku coś w nim zmienia. Nie chce nic z tym zrobić, unika pracy i musi jakoś to wyjaśnić synowi. Dobry wątek, stawiający Marty'ego twarzą w twarz z tym, kim jest - wykorzystującym ludzi pustym człowiekiem. Doskonale widać to w scenie po kłótni z bratem, kiedy powiedział mu to jego własny ojciec. Wówczas Marty zaczyna sobie z tego zdawać sprawę. Puentą jego przemyśleń staje się rozmowa z Roscoe oraz finalne sceny z Tamarą.
[image-browser playlist="593531" suggest=""]
©2013 Showtime
Pozostali musieli radzić sobie w pracy bez Marty'ego. Sam pomysł, by klientem stała się firma produkująca erotyczne zabawki, jest niezły. Nasi bohaterowie często wypadali na bandę zboczeńców (z Clyde'em na czele), więc nic dziwnego, że tutaj czują się jak ryba w wodzie. Ciekawym zabiegiem okazuje się dodanie wątku romantycznego dla Jeannie. Genialnie wypada scena jej rozmowy z Martym na ten temat - w powietrzu wyczuwalne jest napięcie, tak jakby druga strona czekała na to, by usłyszeć wyznanie miłości, o której napomknięto na początku sezonu.
Mimo że wątki dramatyczne wypadają naprawdę dobrze, trudno wysoko oceniać House of Lies. To ma być serial komediowy, który ma bawić, a pozostałe elementy są jedyne dodatkiem budującym całokształt. Pozbawianie humoru, z jednoczesnym zachowaniem wysokiej jakości produkcyjnej serialu, pozostawia niesmak.
Ocena: 7/10