Czy wiernie oddany na ekranie proces sądowy (wiernie do tego stopnia, że wszelkie kwestie, które padają na sali sądowej, są co do słowa zaczerpnięte z sądowych scenogramów) może być interesujący? Okazuje się, że może. Ten film z jednej strony wpisuje się w ostatnią modę na rekonstrukcje słynnych sądowych procesów (American Crime Story), z drugiej to klasyczny brytyjski dramat, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni od lat, oglądając produkcje BBC. Bo to ta stacja w dużej mierze stoi za tym filmem. Widać to chociażby po rewelacyjnej obsadzie. W słynnego adwokata Richarda Ramptona wcielił się Tom Wilkinson, a w Davida Irvinga – Timothy Spall. A jeśli stęskniliście się przez te kilkanaście dni od emisji ostatnich odcinków Sherlock na przykład za Moriartym i Mycroftem, to Andrew Scott i Mark Gattis również pojawiają się w tym filmie. No i nie zapominajmy o najważniejszej postaci, główną rolę – oskarżonej Deborah – gra Rachel Weisz. By dokończyć wychwalanie dodam, że scenariusz do filmu napisał David Hare, muzykę sam Howard Shore, a wyreżyserował go Mick Jackson, który kilka lat temu świetnie sprawdził się w wyprodukowanej przez HBO Temple Grandin, a starsi pewnie pamiętają go z przebojowego The Bodyguard.
youtube.com
Ale oczywiście to tylko nazwiska. Liczy się to, co dzięki nim powstało. A dostaliśmy prosty, ale przekonujący i w sporej mierze dramatyczny obraz opowiadający o walce o prawdę. Czy raczej walce o to, by można było kłamcy, powiedzieć, że kłamie. Bo paradoksalnie w dzisiejszych czasach to coraz trudniejsze. I rozmaici kłamcy świetnie z tego korzystają. Warto więc zwycięstwo w jednej z takich potyczek (mam nadzieję, że nikt nie będzie tu marudził, że zaspojlerowałem mu puentę filmu – rzecz jest raczej powszechnie znana) nagłośnić i pokazać w formule pełnometrażowej opowieści. Oto mamy historyczkę i badaczkę Holocaustu, która w jednej ze swych książek mocno zaprotestowała przeciwko Irvingowi i jego tezom. I została za to pozwana do sądu. Brytyjski proces tego typu to widowisko samo w sobie, ale tu obserwujemy kolejne etapy przygotowań i tworzenia strategii procesowej – jak przyznała mi w rozmowie sama Deborah Lipstadt, to jedyna mała konfabulacja w tym filmie – ona sama łatwiej uległa swoim adwokatom i zaufała w ich wiedzę i doświadczenie. Ta ekranowa buntowała się trochę dłużej – ale przecież czasem trzeba do filmu opartego na faktach wprowadzić odrobinę dramatyzmu. Tak naprawdę nikt nie gonił po pasie startowym odlatujących bohaterów Argo. Ale poza tym to po prostu fakty. Świetnie ułożone w ciąg wydarzeń i rewelacyjnie odegrane przez wyśmienitą obsadę. Denial nie jest filmem, który ma was olśnić, zaskoczyć czy oszołomić. To po prostu opowieść o naszym świecie, w którym czasem naprawdę udaje się wygrać ze złem. Ale – jak widzimy w rozmaitych programach informacyjnych – wcale nie tak często. Pocelebrujmy więc ten raz w towarzystwie doborowej brytyjskiej ekipy i zastanówmy się, czy też gdzieś nie powinniśmy dać świadectwo i zaprotestować przeciwko jakimś kłamstwom.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj