Klan” ma już za sobą prawie 3000 odcinków, w związku z czym połapanie się w jego drzewie genealogicznym jest takim samym wyzwaniem jak zrozumienie kto, z kim, kiedy i dlaczego przespał się kiedyś w „The Bold and the Beautiful”. Dlatego też, jeśli gdzieś w trakcie tego tekstu polegnę w temacie koneksji rodzinnych Lubiczów, nie bijcie. Myślicie, że „Klan” to przede wszystkim wylęgarnia pomysłów na absurdalne lokowanie produktów i najlepszy sposób przypominania rodakom, że przed posiłkami trzeba myć rączki? Nic bardziej mylnego. To także, jeśli nie przede wszystkim, pełen emocji, humoru, napięcia i zwrotów akcji serial, który jeszcze długo po seansie zmusza widza do rozmyślania nad tym, co właśnie zobaczył. Po pierwsze, emocji i uczuć jest tu tyle, co w najbardziej szanujących się brazylijskich telenowelach. Jest wszystko – miłość, zdrada, namiętność, intryga. Pierwszy, najlepszy przykład: Michał. Niby na pierwszy rzut oka idealny mąż i tatuś, który synkowi pozwala wybierać krawat. Nie można mu się jednak dać zwieść, bo już kilka minut później udowadnia nam, że „furczenie” między nim a koleżanką z pracy, Sandrą, wcale do przeszłości nie należy. Para przez całą jedną setną sekundy całuje się prawie tak namiętnie jak przedszkolaki w trakcie zabawy w dom. Scenarzyści "Klan" wiedzą, jak dawkować napięcie. W odcinku 2728 dostajemy najbardziej emocjonujący cliffhanger w historii Telewizji Polskiej: na kiedy matka Ramony zmówiła bilety z Londynu? Ciach, połączenie się zerwało, nie wiadomo - razem z Jasiem pozostajemy w niepewności na całe, długie niczym wieczność 5 minut.
fot. TVP
  W "Klan” nie zawodzi też dowcip. Błyskotliwością dorównuje (jeśli nawet nie przewyższa) temu prezentowanemu przez Karola Strasburgera w "Familiadzie". To ten sam poziom oryginalności i polotu. W rozbawianiu widzów przoduje Zyta – żona Michała. Jest tak dowcipna, że zawiązuje mężowi krawat w supeł. Boki zrywać, do tej pory mam łzy śmiechu w oczach i chichoczę niczym opętana za każdym razem, kiedy sobie to przypomnę. Serial ten to również skarbnica przydatnych porad z dziedziny gospodarstwa domowego. To właśnie dzięki niemu wiem, że sernik należy kręcić drewnianą pałką. Boże broń mikserem! Tylko pałką! Tak robi Bożenka, Grażynka i biologiczna matka Bożenki; tylko taki sernik smakuje Miłoszowi. W związku z tym każdy (powtarzam: każdy), kto aspiruje do tytułu perfekcyjnej pani domu, powinien w tej chwili rzucać wszystko i czym prędzej biec do najbliższego sklepu z wyposażeniem kuchennym po takowy sprzęt. Ci bardziej ambitni mogą pobiec do Castoramy po osikowy kołek, żeby pałkę wystrugać sobie samodzielnie. Bo co prawda ani Bożenka, ani Grażynka tego sekretu nie zdradzają, ale podejrzewam, że ich pałki mogły powstać właśnie w taki sposób. „Klan” prezentuje także pełen wachlarz różnorodnych bohaterów. Oprócz lowelasa Michała i jego dowcipnej żony Zyty jest jeszcze przebiegła niczym lisica córka Grażynki (Kasia?). Dziewczynka tak perfekcyjnie udaje ból brzucha, że nawet zawsze czujny Maciuś daje się zwieść. Nie podejrzewając niczego, jak po sznurku idzie do domu pani Leokadii i jej syna Leopolda, za którym, jak mniemam, nie przepada. Jednak bez obaw - scenarzyści rozwiązują ten problem pomysłowym happy endem. Nie wiesz, ja przekonać do siebie nielubiące Cię dziecko? Pokaż mu swoją kolekcje starych żelazek. Tak właśnie robi Leopold i tym ostatecznie kupuje sobie zaufanie Maciusia. Nie masz takiej kolekcji? No cóż, dzieci nie będą Cię lubiły. Chyba że jeszcze zmienisz swoje życie i zaczniesz żelazka zbierać. Ewentualnie znaczki - zajmują mniej miejsca i może polecą na nie jakieś mniej wybredne jednostki. Czytaj również: „Wiedźmin” powraca do TVP z okazji premiery „Wiedźmin 3: Dziki Gon”Klan” pomimo swoich 2728 odcinków nadal nie zawodzi, niezmiennie wzruszając i bawiąc widzów od morza aż do Tatr. Zdjęcie główne: Ipla.tv
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj