Sprawa hokeisty zaatakowanego niesportowo podczas meczu jest niezła, aczkolwiek w pewnym momencie zbyt oczywista. Twórcy prowadzą ją rozsądnie, odpowiednio dawkując wrażenia i kolejne elementy układanki. Świetnie, że pojawia się nowa pracownica kancelarii, gdyż może w końcu rozrusza ona mdłego Bartka, który nic ciekawego nie robi. Dziewczyna od razu na coś się przydaje, lecz mam nadzieję, że jej obecność będzie wykorzystywana bardziej aktywnie. Plus też za zakończenie sprawy, które nie oferuje nam infantylnego happy endu.
Historia Dębskiego i jego ojca nadal jest najgorszym elementem Prawa Agaty. W ich wspólnych scenach odnoszę wrażenie, jakbym oglądał n-ty odcinek "Na wspólnej", a nie serial rozrywkowy, który rzadko idzie w stronę tak dużego kiczu. Zaletą jest jednak końcówka, w której Agata podejmuje jedyną słuszną decyzję. Da się odczuć, że panna Przybysz ma się ku Markowi, dlatego gdy Majewski zaczyna ją podrywać, ona od razu udaje się do kolegi. Nie jest to żadna miłość, ale widać, że gdyby istniała taka opcja, wybrałaby Dębskiego. Dobrze, że jednak nie idzie to w tę stronę, bo wątek romantyczny z postacią Baki lepiej się sprawdza.
Jednocześnie mamy sprawę Tośki, która ucieka z domu. Wiemy, jaki jest tego powód - zauważyła, jak jej ojciec ma się ku Agacie. Odczuwam jednak wrażenie, że dziewczynka nie przemyślała decyzji i nie osiągnęła zamierzonego efektu. Z tym wątkiem związana jest kluczowa nowina: Agata zawsze nosi przy sobie dużą ilość gotówki, skoro była gotowa od ręki zapłacić 300 zł nieletnim informatorom.
Niezły odcinek Prawa Agaty, w którym wątki poboczne są prowadzone umiejętnie, a przewodnie relacje bohaterów kierują się w odpowiednią stronę.