W nowym odcinku Koła czasu historia zwalnia, gdy niektórym bohaterom udało się dotrzeć do przepięknego Tar Valon. Nie zabrakło jednak emocji i wzruszeń. Oceniam.
Powiedzenie głosi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a w
Kole czasu najwyraźniej docierają do Tar Valon, gdzie znajduje się Biała Wieża, czyli siedziba Aes Sedai. Do tego schludnego miasta (wizualnie prezentuje się przepięknie, dzięki niezwykle dopracowanym efektom specjalnym) przybyli po wyczerpującej podróży Nynaeve, Lan, Moiraine oraz pozostałe Aes Sedai ze Strażnikami. Z jednej strony udało się powstrzymać Fałszywego Smoka, z drugiej panowały ponure nastroje ze względu na śmierć m.in. Kerene. Twórcy mocno skupili się na historii Stepina, który cierpiał z powodu utraty swojej Aes Sedai, będącej też jego najlepszą przyjaciółką. Podkreślali, jak wyniszczająco działa na psychikę zerwanie więzi zobowiązania. Do tego Peter Franzén też świetnie odegrał głęboką rozpacz swojej postaci, więc ten wątek angażował emocjonalnie. Samobójcza śmierć Stepina w końcówce nie zaskakiwała, choć cały czas tliła się nadzieja, że jego historia nie zakończy się tragicznie, bo miał możliwość połączenia się z inną Aes Sedai. Mimo wszystko powodowała smutek. Ale dopiero jego pogrzeb prawdziwe uderzał w uczucia za sprawą przeżywającego tę sytuację Lana, któremu nie udało się upilnować przyjaciela. W książce ten bohater pewnie zachowałby kamienną twarz, ale w serialu twórcy poszli inną drogą. I bardzo dobrze, ponieważ Daniel Henney dał z siebie wszystko. Dzięki temu (oraz pozostałym aktorom) ta scena tak poruszała, mimo że pogrzeb miał bardzo żołnierski charakter. Nawet Nynaeve się wzruszyła z nadmiaru uczuć. W tym odcinku bohaterka nie odegrała znaczącej roli (nie licząc przyczynienia się pośrednio do śmierci Stepina), ale jej opowieść o silnej Egwene podnosiła na duchu.
Postać Stepina w książkach jest jedną z wielu, którą łatwo przeoczyć. Twórcy wykorzystali go, żeby wprowadzić do fabuły serialu więcej emocji. Pomógł też w dalszym poznawaniu świata Aes Sedai i niezwykłości Jedynej Mocy. Dzięki temu lepiej nakreślono specyficzną relację Lana i Moiraine, na których te wydarzenia oddziałują. Jedyna Moc nie służy jedynie do widowiskowego pokonywania wrogów, ale też do tego, żeby pokazać, jak silnie wpływa na psychikę, zachowania i więzy międzyludzkie. Twórcy traktują ten temat poważnie i nie pomijają żadnych istotnych kwestii.
Oprócz Moiraine, Lana i Nynaeve w Tar Valon znaleźli się również Rand i Mat. Ten drugi czuje się coraz gorzej, a jego przyjaciel podejrzewa, że czerpie ze Źródła, dlatego zaczął popadać w obłęd. Na razie twórcy tylko sugerują, że może być coś na rzeczy (reakcja na Logaina czy wrogie zachowanie w stosunku do Nynaeve). Najbardziej zapamiętamy wprowadzenie do serialu nowego bohatera o imieniu Loial. O ile z trollokami spece od charakteryzacji w połączeniu z efektami specjalnymi poradzili sobie doskonale, tak w przypadku tej postaci polegli. Hammed Animashaun tonący w tym całym make-upie wygląda bardzo sztucznie. Ale jest też dobra wiadomość – dobroduszny Ogir z książek zachował swoją przyjazną naturę oraz wrodzoną ciekawość. Choć prezentuje się kiepsko na ekranie, wzbudza sympatię. Od razu wypalił, że Rand przypomina Aiela ze względu na charakterystyczne rude włosy. To już drugi raz (wcześniej Thom zwrócił na to samo uwagę), kiedy sugeruje nam się, że ten młodzieniec nie wygląda jak typowy człowiek z Dwu Rzek. W każdym razie możemy dopisać do listy nowego przedstawiciela nietypowych istot zamieszkujących ten świat. Twórcy podjęli duże ryzyko, nie rezygnując z niego w serialu. Może się ono opłaci, mimo że nie do końca wszystko teraz zagrało.
Czy do tego spisu dołączy również Perrin, u którego objawiła się wilcza natura (złote oczy)? Na razie trudno powiedzieć, bo sam bohater jest równie skołowany, co widzowie. Wiemy jednak, że ma to związek z watahą wilków i rozumieniem ich intencji. To pewnego rodzaju przebudzenie nastąpiło w wyniku tortur, jakie przeprowadzał na nim oraz na Egwene dowódca Synów Światłości. Trzeba przyznać, że Abdul Salis wykreował naprawdę irytującą postać. Dzięki temu te fizyczne i psychiczne tortury na głównych bohaterach emocjonowały, choć młodzi aktorzy nie zagrali zbyt charyzmatycznie. W tym wątku pojawili się wcześniej Druciarze, którzy chcieli bronić Egwene i Perrina, ale zgodnie z Drogą Liścia nie mogli użyć przemocy. Z ciężkim sercem obserwowało się, jak Białe Płaszcze bez skrupułów ich pobiły. Zdecydowanie ten fanatyczny oddział żołnierzy nie zaskarbił sobie sympatii widzów.
Piąty odcinek serialu rozpoczął się od pogrzebu (Nynaeve pociągnęła warkocz!) i zakończył się na kolejnym, zataczając pewnego rodzaju koło. Cieszy, że twórcy nie zapominają, że podróż bohaterów między lokacjami nie trwa kilka dni, tylko wymaga przeskoku czasowego o miesiąc. Tym razem, zamiast rozpływać się nad krajobrazami, zafundowali widzom inne wizualne atrakcje w postaci olśniewających wnętrz i alejek w Tar Valon. Ten przepych i rozmach robią wrażenie. Historia w tym epizodzie rozwijała się niespiesznie, ale dostarczyła w kilku kluczowych momentach sporo emocji. Najważniejsze, że wciąż intryguje. Ciekawe, co wydarzy się dalej. Dużo wskazuje na to, że w końcu poznamy Amyrlin, o której mówiły Moiraine i Alanna.
Koło czasu nie zawodzi!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h