Idąc na najnowszą część "Thora" mogłoby się wydawać, że będą czekały nas absolutnie nowe doznania i emocje… Niestety elementy wykorzystane w pierwszej odsłonie ubrane są tylko w nowe szaty i podane w nieco odświeżonej formie. Motywem przewodnim ponownie jest zemsta za dawne krzywdy, zaś kością niezgody pomiędzy dwoma rasami - arcypotężny artefakt, który najlepiej, aby nigdy nie istniał. Tłem tych dwóch jest zbliżająca się koniunkcja dziewięciu światów, zdarzająca się raz na 5000 lat, a przy okazji której wyrządzić można wiele dotkliwych szkód ich mieszkańcom.

Tym razem Thor potrzebuje pomocy swojego przybranego brata; jak nietrudno się domyślić, taka decyzja powoduje wiele konfliktów pomiędzy bohaterami. Śledząc fabułę Mrocznego świata można wyłapać wiele nieścisłości oraz banałów, jednak nie o to chodzi w tym obrazie, ponieważ tego typu produkcje mają przede wszystkim bawić - a filmowi udaje się to bez dwóch zdań. Efekty specjalne, za sprawą których kolejne światy tętnią życiem i bogactwem szczegółów, aż miło się ogląda.

Na pierwszy plan wybija się rola Toma Hiddlestona, która łączy w sobie elementy humorystyczne w postaci aroganckiego brata Thora. Twórcy pozwolili sobie na rozwój tego bohatera specjalnie pod publiczność – Loki, jak na arcywroga Asgardu, a po zdarzeniach z Avengersów także i Ziemi, jest wciąż jednym z bardziej empatycznych złoczyńców. W Mrocznym świecie scenarzyści poszli za ciosem i wyposażyli go w świetne sceny humorystyczne oraz emocjonalne. Hiddlestona naprawdę dobrze ogląda się w roli boga oszustw. W przeciwieństwie do jego przyszywanej rodziny – Chris Hemsworth jakby nie ma więcej atutów poza tymi sześcioma mocno wyrzeźbionymi na brzuchu. Z drugiej strony jego sceny humorystyczne, przedstawiające proces adaptacji i uczłowieczenia na Ziemi za sprawą kolejnych wizyt, z pewnością wywołają u widzów niekontrolowane salwy śmiechu. Niestety o wiele gorzej jest z postacią Odyna, który pełni rolę narratora tej historii, jednak poprzez nużące dywagacje sceny z jego udziałem znacznie spowalniają tempo akcji. Warto zwrócić uwagę na rolę Christophera Ecclestona oraz jego charakteryzacji, dzięki czemu kreuje on postać wroga idealnego – mrocznego, przegranego i walczącego o odzyskanie swojego dziedzictwa. Jeżeli chodzi o role kobiece, to na pierwszy plan z pewnością wybija się Natalie Portman ze swoją postacią delikatnej i kobiecej Jane Foster, która staje się łącznikiem pomiędzy potyczkami Asgardczyków z mrocznymi elfami a Ziemią. Towarzyszy jej Darcy (grana przez Kat Dennings), wprowadzająca jeszcze więcej humoru w dyskusje i rozważania charakteryzujące się dużą dawką żargonu naukowego.

Jak to bywa w kosmicznych walkach dwóch ras, wszystkie drogi zdają się prowadzić na Ziemię. Jednak nasza rodzima planeta nie pełni tylko roli popychadła, lecz także centrum doskonale wyważonego humoru w całym wszechświecie. W Asgardzie za sprawą Ojca Wszechmogącego, który reprezentuje staromodną ostoję mądrości, rodzina królewska potrafi wypowiadać się tylko na tematy moralizatorskie oraz o początkach stworzenia świata. Humor u mrocznych elfów za to jest jak najbardziej zbędny – estetyka ich rasy, charakteryzacji, tradycji oraz technologii jest absolutnie fantastycznie wykreowana.

Najnowsza odsłona Thora to solidna kontynuacja pierwszej części, powielająca jej schematy, jednakże będąca ciekawym rozwinięciem mitologii świata Asgardu, czyli elementu tak ważnego w komiksowym uniwersum.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj